Chcę twojej głowy

3.8K 371 62
                                    

Kolejny, długi rozdział :*

Miłego czytanka :*

******************

Arnar

Patrzę jak dziewczyna wbiega na dziedziniec.

Widzę jej ulgę, kiedy wreszcie przekracza próg starego domu ze swoją opiekunką u boku. Widzę, że kiedy mnie zauważa zwalnia kroku. Widzę na jej twarzy strach, niepokój i smutek. Widzę jej cierpienie, ale nic nie mogę zrobić.

– ARNAR!

Jej krzyk sprawia, że czuję się jeszcze gorzej. Nie potrafię jej pocieszyć. Nie mogę nawet do niej podejść.

Jestem sfrustrowany i zły do granic możliwości.    

Próbuję się ponownie wyrwać. Jasmin widząc to podchodzi o krok jakby chcąc mi pomóc jednak wie, że to zły pomysł i zatrzymuje się z bólem w oczach. Zerkam na nią pocieszająco.

Wszystko będzie dobrze.

Powtarzam to kilka razy, kierując te myśli w stronę dziewczyny.

Przetrwamy to.

***

Jasmin

Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. To jakiś istny koszmar.

Najpierw Nancy, a teraz Arnar. Przecież dopiero co uratowałam jedną bliską mi osobę! Nie mogę się nawet cieszyć z jednego zwycięstwa, bo kolejna przeszkoda pojawia się na drodze.

Mam ochotę wrzeszczeć ze złości.

Wszystko będzie dobrze.

Przetrwamy to.

Aż się wzdrygam kiedy słyszę te słowa.

Zastanawiam się skąd te myśli wzięły się w mojej głowie. I dlaczego wypowiada je męski głos?

Rozglądam się po okolicy i zauważam wpatrzonego we mnie Arnara. Posyła mi porozumiewawcze spojrzenie. Ale jak...? Jakim cudem on...?

Nie czas teraz na takie pytania, karcę samą siebie.

Występuję krok do przodu całkowicie pewna siebie, choć tak naprawdę zastanawiam się nad tym, co robić dalej.    

– Nie zabiłam żadnego z waszych ludzi – oznajmiam szczerze. – Wypuśćcie Arnara.

Trzech mężczyzn patrzy po sobie, ale nie rozluźniają uścisku.

– To naprawdę miłe z twojej strony, że nie muszę zeskrobywać moich towarzyszy ze ścian – oznajmia mężczyzna, wychodzący z cienia.

Ubrany jest na czarno tak jak i cała reszta.Jego postawa świadczy, że to on musi być przywódcą. Jest pewny siebie, lekko zirytowany, niezadowolony, ale tym samym bije od niego jakaś forma satysfakcji.    

– Nie ma za co – odpowiadam, patrząc mu w oczy.

Mężczyzna zaczyna się uśmiechać.

– Nie ma co, wychowałaś ją na swoje podobieństwo, moja droga – odzywa się, a ja przez chwilę jestem zdezorientowana. Dopiero po chwili orientuję się, że to zdanie nie było skierowane do mnie tylko do Nancy.

Patrzę na kobietę, a ona skutecznie ignoruje zaczepkę padającą ze strony mężczyzny.

– Nie rozmawiaj z nią – mówię do niego z wyczuwalną agresją w głosie. Nawet przysuwam się o krok.

Tigre 2 - Diamond QueenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz