Chłopiec i pies

302 69 43
                                    


Wonwoo był przerażony. Czuł, jak drżą mu kolana. Usteczka wykrzywiały mu się do płaczu, ale bardzo starał się nie rozpłakać - miał już pięć lat, pięciolatki nie płaczą przecież z byle powodu, prawda? 

Chłopiec kurczowo zacisnął palce na dłoni starszego kolegi. Cheol miał już sześć lat, był już starszakiem i niczego się nie bał. 

Zwłaszcza przedszkolnego psa.

Usteczka Wonwoo znów niebezpiecznie zadrżały, jakby się miał zaraz rozpłakać. Cheol uśmiechnął się do niego, ciągnąc w stronę psa.

- No już, Won! Przecież on ci nic nie zrobi! - Powiedział radośnie, próbując przekonać młodszego kolegę. Wonwoo miał jednak wiele wątpliwości. 

Pies przyglądał im się ciekawsko, przechylając głowę w bok. Od dawna nie był już małym szczeniaczkiem, wciąż jednak zachowywał cechy szczeniaka - miał bardzo puszystą sierść, zabawny pysk i śmiesznie przyklapnięte jedno ucho. Gdy chłopcy podeszli bliżej pies zamachał radośnie ogonem, poderwał się na wszystkie cztery łapy i szczeknął wesoło. 

Dla Wonwoo było to już zbyt dużo.

Momentalnie wybuchnął głośnym płaczem, zakrywając twarz dłońmi. Odwrócił się na pięcie i podbiegł w stronę przedszkolanki, która stała kilka kroków za chłopcami. Kobieta natychmiast wzięła go za rękę i zaczęła uspokajać. Nie było mowy, aby Wonwoo zbliżył się dzisiaj do psa chociażby na krok. 

Seungcheol westchnął tak ciężko, jak tylko ciężko może westchnąć sześciolatek. Przeniósł wzrok z oddalającej się pary na stojącego obok zwierzaka. Psiak zwiesił głowę, uszka oklapły mu już zupełnie. Spojrzał smętnie na chłopca. Cheol położył mu dłoń na łbie i pogłaskał.

- Nie martw się, Mingyu, on cię jeszcze polubi.


***


Prawie każde przedszkole ma jakieś zwierzątko, którym dzieci mogą się opiekować. Uczy je to odpowiedzialności i szacunku do innych istot. Niektóre przedszkola mają chomiki, inne papużki, jeszcze inne rybki. To, do którego chodził Wonwoo, miało młodego owczarka niemieckiego o imieniu Mingyu.

Mingyu był uroczy i głupiutki, łatwo się ekscytował i głośno szczekał. Był przy tym jednak bardzo łagodny w stosunku do dzieci, miał nieskończone pokłady cierpliwości do wybryków przedszkolaków. Jeżeli jakieś dziecko zaczynało płakać wiadomo było, że psiak natychmiast się pojawi, przybiegnie, sprawdzi co się stało, pocieszy, obroni przed pająkiem czy naszczeka na konika polnego, który tak bardzo przestraszył dziecko.

O tym, że Wonwoo boi się dużych psów, wiedzieli wszyscy, i wszyscy bardzo starali się pokazać chłopcu, że absolutnie nie ma się czego bać. Takie próby, jak ta ostatnia, odbywały się średnio raz w tygodniu, kiedy to Wonwoo udawało się zebrać w sobie i za namową kolegów oraz zachętą przedszkolanki próbował podejść do psa. Każda jednak próba kończyła się ostatecznie wybuchem płaczu i ucieczką chłopca.

Wonwoo był z natury samotnikiem. Owszem, lubił się bawić z innymi dziećmi i często to robił, ale gdy miał już dosyć hałasu oddalał się nieco od grupy, ale nadal tak, aby pani przedszkolanka mogła go widzieć, i siadał sam z jakąś zabawką, bawiąc się w ciszy, budując domki z patyków i kamyków czy zbierając kolorowe liście.

Chłopiec zrywał długie łodyżki koniczyny, gdy podszedł do niego Cheol.

- Chcesz się z nami grać w berka? - spytał starszak, wycierając brudną od piasku rękę w spodnie. Wonwoo spojrzał na niego i uśmiechnął się kręcąc głową.

Chłopiec i piesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz