Rozdział 2

14 3 3
                                    

Dziewczyna wyleciała z tunelu z hukiem, od razu tyłkiem upadając na trawę.
Otworzyła oczy i rozejrzała się po dziwnym miejscu, drapiąc się po karku. Podniosła się z podłoża i pierwsze co zauważyła to to, że trawa po której stąpała bosymi, bladymi stopami nie była zielona, jak na codzień, a złota. Trawa z najczystszego złota, o dziwo, wyjątkowo miękka jak na metal.
- Ciekawe, prawda? - zapytała dziewczyna, która wcześniej wciąnęła ją w ten cały wir. - Pewnie chcesz poznać dalej Krainę Autorek, prawda?  - zapytała.
- Tak... Chyba tak... - szepnęła cicho. Przyjrzała się elfce o krótkich, blond włosach, na których trzymała wianek z barwnych, kolorowych kwiatów, jakich dziewczyna  na oczy nie widziała. Była pewna, że to jakieś nieznane, egzotyczne gatunki.
- Wow.
- Idziemy teraz do Bani Kreatywności! - oznajmiła kobieta, podskakując radośnie.
- Gdzie...? - parsknęła dziewczyna. Rozbawiła ją ta nazwa.
- Zobaczysz..

       Dziewczyny szły przez polanę dość długi czas, ale w końcu dostrzegły rysy miasta. Wielkiej metropolii, śmiertelnikom się to nie śniło.  Ogromne, nowoczesne, szklane budynki, ogrody na taras z kwiatami, jakich nikt nigdy nie widział, a wszędzie wokół dziwne windy przypominające plastikowe rury, które zawoziły ludzi w każde miejsca. Owe pętle tych dziwnych maszyn przeprowadzał się nad budynkami, zawijane we wszelkie, różnorakie kolory. Gdzieniegdzie, przy budynkach, lewitowały różowe, przezroczyste kule, w których unosiło się wielu, medytujących ludzi. Dziewczyny spacerowały uliczką, gdy nagle Ewa, bo tak miała na imię główna bohaterka, stanęła na czymś gumowym i twardym. Taśma prowadziła się przez cały chodnik i ruszała w tamtą stronę automatycznie.
- Ruchome chodniki?  - zapytała zdziwiona dziewczyna i stanęła na taśmie, próbując utrzymać równowagę. Taśma zaczęła wieźć ją przez cały chodnik, a ona miała czas na przeglądaniu się witrynom rozmaitych sklepów.
Zachwycona ubraniami, jakie widniały na manekinach, przez chwilę ignorowała kobietę.
- Ej, słyszysz ty mnie? - zapytała wróżka, machając jej ręką przed nosem.
- Tak! Przepraszam!
- Przeznaczono ci bańkę.
- Bańkę?
- Tak, bańkę.
- To lewitujące coś? - zapytała.
- Tak. Bańkę.
- Po co mi ona? - Spojrzała się na kobietę podejrzliwym wzrokiem.
Ta westchnęła, owijając kosmyk blond włosów wokół palca.
- Wykreujesz tam swoją postać - oznajmiła obojętnym głosem, niczym się nie przejmując.
- Przecież mam już swoją postać! Hope Smith!
- Ona jest taka sama, jak milion innych postaci.  Zostaw ją w spokoju. Teraz idziesz na parę godzin do bańki, a potem obie pójdziemy do Muzeum Wykreowanych Idealnie Postaci.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 11, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Metropolia Imienia Pisarza KlentonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz