Kagami biegł najszybciej jak tylko mógł. Gdy usłyszał że Kuroko został potrącony przez samochód zerwał się i wybiegł ze szkoły . Nie zwracał nawet uwagi na nawoływanie go przez Riko. Biegł na złamanie karku. Wiatr świszczał mu w uszach gdy cały czas przyspieszał. Kierowcy którym przebiegł przed samochodami trąbili na niego ale on ignorował to. Przypomniała mu się jego ostatnia kłótnia z Kuroko. Powiedział mu wtedy, że jest mu niepotrzebny i ma go serdecznie dość. Działał wtedy po wpływem gniewu, ale gdy zobaczył łzy w oczach niebieskowłosego coś zakuło go w sercu. Po tej kłótni Tetsuya zaczął unikać Kagamiego. Przestał przychodzić do szkoły, jak i na treningi. Dopiero teraz czerwonowłosy zrozumiał jak duży popełnił błąd. Nie miał prawa wyżywać się na Kuroko. Nie miał prawa go ranić. Nie miał prawa. To wszystko była jego wina . Jedynie jego.
Kagami widział już z oddali budynek szpitala. Jeszcze chwila . Jeszcze tylko kilka metrów i już biegł po białych kafelkach. Skręcał po labiryncie korytarzy potrącając co chwila kogoś ramieniem. Wreszczcie dobiegł do recepcji i panicznie się rozejrzał, w poszukiwaniu kogoś kto mógł mu udzielić potrzebnych informacji.
- Wie może pani co z Kuroko Tetsuyą? - spojrzał się panicznie na recepcjonistkę .
-Tego co potrącił samochód?
-Tak! Właśnie tego!
-Jest on właśnie operowany.
- Wiadomo już coś?
-Niestety nie.
Kagami przeklą i pobiegł przed siebie . Po chwili był przed salą operacyjna. Co chwile wychodziły z niej pielęgniarki z ubrudzonymi we krwi kitlami. Taiga przyznał, że ten widok mroził mu krew w żyłach. Dopiero po pełnej napięcia godzinie z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
- Co z nim?
- No cóż, miał połamane niektóre kości i krwotok wewnętrzny. Teraz będzie w śpiączce.
Kagami zbladł. Uderzyła w niego intensywność słów lekarza. Miał totalny mętlik w głowie. Wyrzuty sumienia dosłownie zżerały go od środka. Uczucie bólu, którego teraz doświadczył było porarzające.
-Czy on... będzie mógł grać w koszykówkę? - pytanie, które teraz dręczyło Kagamiego zostało wypowiedziane.
-Słucham? - lekarz zapytał się jakby nie zrozumiał.
-Czy on będzie mógł grać w koszykówkę? - Taiga ponowił pytanie.
-Nie mam pojęcia. Na razie skupmy się na tym by mógł chodzić.
Z ust czerwonowłosego wydobył się cichy jęk.
-Czy mógłbym teraz do niego wejść?
-Oczywiście.
Kagami pokiwał głową i poszedł za lekarzem. Po chwili znalazł się przed drzwiami sali, w której był Kuroko. Lekarz tylko kiwnął mu głową i odszedł.
Kagami drżącą ręką dotknął klamki i niespokojnym ruchem otworzył drzwi.
Był tam. Jego drobne ciało spoczywało na łóżku. Podpięty do pikającej aparatury. Cały w bandażach. Bez żadnego ruchu. Jego twarz była nienaturalnie blada. Kagami mógł przysiądź że wydział na niej grymas bólu.
Podszedł do niego i... rozpłakał się. Można powiedzieć, że dosłownie wył. Łzy ściekały mu ciurkiem po policzkach. Dotknął dłonią, dłoni niebieskowłosego. Była taka delikatna. Taka krucha. Nie mógł pojąć jak taka drobna istota była w stania robić tak wspaniałe podania.
Westchnął przeciągle i wpatrywał się w nieruchomą twarz Kuroko....****Trzy tygodnie później*****
Kagami wszedł do sali Kuroko jak co dzień. Niespodziewał się, jednak że powitają go błękitne oczy, które przeszyją go na wskroś.
Stał tam chwile w bezruchu niewiedząc co ma zrobić.
Otrzeźwił go dopiero cichy głos.-Kagami-kun...
Spojrzał się na Kuroko. Niebieskowłosy uśmiechał się do niego.
-Kuroko... ja...
-Spokojnie Kagami-kun. Cieszę się, że jesteś.
-Kuroko...
Z oczu Taigi znów popłynęły łzy.
-Kuroko... ja... przepraszam cię... wtedy byłem zdenerwowany i...
-Kagami-kun nic się nie stało.
-Jak to nic się nie stało?! Kuroko to wszystko, co się potem działo było jedynie moją winą! Tylko moją!
Gdy Kagami potrzedł do Tetsuyi, ten szybko złapał go sprawną ręką za dłoń i pociągnął tak by ten sie schylił.
Po chwili Kuroko przytulał tak jak pozwalało mu na to chore ciało, szlochającego Kagamiego.-Ciiiiii... nie płacz już...
-Ale...
-Kagami-kun proszę cię...
Po jakiś dziesięciu minutach, w których niebieskowłosy cały czas przytulał czerwonowłosego, do pomieszczenia wszedł lekarz.
-Przepraszam. Pan Kagami Taiga?
-Tak.
-Poproszę Pana na chwile.
Kagami rzucił jeszcze przepraszające spojrzenie Kuroko i wyszedł z sali.
-Tak?
-Pan Kuroko zostanie jeszcze dwa tygodnie w szpitalu potem damy mu wypis jednak ktoś bedzie się musiał nim zająć by z powrotem wrucił do sprawności. I tu pojawia się problem. Kuroko Tetsuya mieszka sam.
-Ja mogę się nim zająć.
-Na pewno chce się Pan tego podjąć?
-Tak. Jestem mu to winny...
******Miesiąc później*******
-Kuroko. Obiad.
Kagami wszedł do pokoju w którym leżał Tetsuya.
Niebieskowłosy spojrzał się na wchodzącego chłopaka i odłożył czytaną książke.-Jak się czujesz?
-Znacznie lepiej Kagami-kun.
-To dobrze.
Taiga postawił talerz na biurku a sam potrzedł do drobnego chłopaka i przytulił go lekko po czym pomógł mu się podnieść.
-Kocham cię Kuroko.
-Ja cię też Kagami-kun.
Czerwonowłosy się uśmiechnął i podał talerz z jedzeniem.
-Smacznego Tetsuya.
-Dziękuję Taiga...
Niebieskowłosy uśmiechnął się i zaczął powoli jeść. A Taiga usiadł koło niego i wpatrywał się w niego jakby był ósmym cudem świata.
***********Koniec ************
