#2 - "Magiczny Złodziej"

147 20 7
                                    

Zamówienie Arnext. Mam nadzięję, że się spodoba.

 Mam nadzięję, że się spodoba

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lecim z krótkim opowiadaniem.

"Magiczny złodziej"

W kanałach od rana słychać było dźwięki stykających się o siebie broni. Dźwięk dochodził z pewnego dojo, w którym ćwiczyły cztery zmutowane żółwie pod okiem ich mistrza. Nagle odgłosy walki ucichły na słowo "Yame!". Zdyszani i zmęczeni bracia mieli czas wolny i mogli robić co chcieli, ale pod kilkoma małymi zasadami, których nie mogli łamać.

- Chłopaki! Nudzi mi się... - wymamrotał żółw w pomarańczowej bandanie.

- My mamy zajęcie, Mikey. Może chcesz pomóc Donniemu? Niestety automat zajęty, bo tyczy się rozgrywka bossów! - powiedział żółw w czerwonej masce, nie oszczędając automatu do gry.

- Nauka jest nudna... - powiedział Mikey biorąc nunchacku do rąk.

- Masz zamiar gdzieś iść? - zapytał Leonardo.

Jednak nikt mu nie odpowiedział. Zanim najstarszy z braci skończył zdanie, Mikeygo już nie było. Żółw szedł przez miasto w stronę dobrze znajej nam knajpki Pana Murakamiego. Miał zamiar zjeść tam najlepszą pizze w mieście. Jednak nie wiedział, że pewne strowrzeniu mu to uniemożliwi.

Usiadł przy blacie i odrazu zamówił ciepły pisłek. Czekając zaważył tęczę za oknem ciągnącą się wzdłuż ściany budynku. Niepewnie wstał, otwierając szerzej oczy z wrażenia. Chcąc sprawdzić te dziwne zjawisko, sięgnął za drzwi i je otworzył. Ku jemu zdziwieniu stał niespotykany koń.
Był pokryty jasno-niebiską cierścią, która w dotyku była miękka i puszysta. Jego długa, granatowa grzywa dawała się ponieść wiatru bez większego problemu. Oczy przybierały odcień różu, który dobrze komponował się z błękitną siercią. Jego kopyta były fioletowe, kojarzące się z bandaną Donniego. Dopiero, gdy wiatr rozwiał jego grzywę to dostrzec można było róg skrywany w grzywie.

Dla żółwia to było nowe przeżycie. Nigdy wcześniej nie widział niebieskiego konia, a co dopiero niebieskiego jednorożca! Z podziwem patrzył na ten piękny okaz, nie zauważając przy tym, że kucharz wystaił na stół świeżą pizze. Magiczne stworzenie ruszyło w stronę blatu i szybkim, a zarazem zwinnym ruchem wziął kawałek pizzy.

- Ej, to moja pizza! - krzyknął Mikey patrząc na przestępswto ze łzami w oczach.

Jednorożec popatrzył na żółwia. Mikey również zrobił to samo. Niebieskie zwierzę podeszło do niego bliżej. Najmłodszy z braci nie wiedział, co robić w przeciwieństwie do konia. Okaz poszedł w kierunku wyjścia i zaczął biec.

- Moja pizza! - krzyknął zdesperowanie zaczynając go gonić.

Nie dobiegł daleko. Zatrzymał się zaraz za drzwiami. Zobaczył złodziejaszka na budynku, który magicznym sposobem wyczarował nie wielkie wzgórze, na które wszedł. Jego grzywę i ogon ponosił wiatr.

- A to Magiczny Złodziej... - wyszeptał do siebie żółw, patrząc jak jednorożec znika.

The end!

Rysidła Mikeygo || Art Book (2017)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz