Obudził mnie dźwięk SMS-a, wyciągnęłam dłoń i zaczęłam macać małą komodę, lecz go nie wyczułam. Podniosłam głowę i faktycznie, nie było go tam. Podniosłam poduszkę i dopiero go tam ujrzałam, wzięłam go do ręki. Odblokowałam telefon i zobaczyłam nie odczytaną wiadomość.
Amber: Masz ochotę na zakupy? :)
Ja: A ty dzisiaj nie miałaś jechać do babci?
Amber: Mała zmiana planów :) To co?
Ja: Hmm... W sumie, czemu nie?
Amber: Ok, będę u ciebie za 30 minut.
Ja: Dziewczyno, daj mi godzinę, dopiero wstałam!
Amber: Czy ty wiesz która godzina?
Spojrzałam na godzinę w telefonie, cholera! Było już po dwunastej.
Amber: Tak myślałam...
Przewróciłam oczami.
Amber: Za pół godziny u ciebie, do zobaczenia! :*
Ja: Do zobaczenia!
Z racji tego, że dziewczyna jest punktualna, zerwałam się z łóżka jak oparzona. Wbiegłam do łazienki potykając się o własnych nogach.
Wzięłam szybki zimny prysznic i w samym ręczniku weszłam do pokoju, wyjęłam czystą bieliznę i ją nałożyłam. Z szafy na ubrania wyjęłam krótkie jeansowe (czyt. dżinsowe, nie wiem czy dobrze zapisałam) spodenki, a do tego białą koszulkę z napisem Księżniczki rodzą się w maju. Zrobiłam lekki makijaż składający się z tuszu do rzęs. W prawdzie byłam już gotowa, zostały mi już tylko włosy, które postanowiłam związać w wysoką kitkę. Spojrzałam na godzinę, zostało jeszcze dziesięć minut do przyjścia blondynki. Zbiegłam szybko do kuchni z zamiarem zrobienia sobie czegoś do jedzenia. Na naleśniki nie było już czasu, więc postanowiłam zrobić płatki z mlekiem. Wyjęłam potrzebne składniki, wsypałam płatki do miski i zalałam to mlekiem. Brudne naczynia odstawiłam do zmywarki i popędziłam na górę do łazienki, aby umyć zęby. W połowie ich mycia usłyszałam dzwonek do drzwi. Wypłukałam usta i wytarłam buzie ręcznikiem wiszącym na wieszaku. Z pokoju wzięłam jeszcze portfel, telefon i włożyłam to do torebki. Zeszłam na dół.
-Chwilka!-krzyknęłam.
Ubrałam jeszcze białe vansy i otworzyłam przyjaciółce drzwi.
-No w końcu!-powiedziała.
-Ciebie też miło widzieć.-zaśmiałam się.
-Chodź już, jedziemy!-rozkazała.
Zamknęłam drzwi, a klucz wsadziłam do torebki i podążyłam na niebieskooką do samochodu.
Amber Collins-jest moją przyjaciółką od podstawówki, aż sama się dziwię, że tyle z nią wytrzymałam. Czasami potrafiła wkurzać człowieka, ale za to ją kochałam. Niebieskie duże oczy, zgrabna, blond włosy sięgające poza łokieć. Z charakteru wredna, ale potrafi być też opiekuńcza i miła.
-Jesteśmy!-oznajmiła.
~*~
Już od ponad pięciu godzin chodzimy po sklepach, nogi bolały mnie niemiłosiernie.
-Chodź jeszcze tam, no proszę.-zrobiła maślane oczka. Nie czekając na moją odpowiedź pociągnęła mnie za rękę w stronę kolejnego sklepu.
-Am, daj mi usiąść.-poprosiłam.
-Tak, tak, tylko znajdziemy dla ciebie su...-nagle zapiszczała. -Boziu, ona jest cudowna.-odwróciłam głowę, zobaczyłam śliczną białą sukienkę *media*. -Musisz ją przymierzyć!-powiedziała stanowczo. Wzięła sukienkę do ręki i popchnęła mnie w stronę przymierzalni. -Masz.-podała mi sukienkę.
-Ami, pomóż mi ją zapiąć.-wyłoniłam się z zasłony. Pokiwała głową, a po chwili pomogła mi z zapinaniem.
-Odwróć się do mnie.-poprosiła. Wykonałam jej polecenie. -Jezu, jak ty ślicznie wyglądasz.-stwierdziła.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się.
-Kupujesz ją!-powiedziała.
~*~
-I co, będziesz lecieć do tego Amsterdamu?-zapytała, kiedy byliśmy w McDonaldzie jedząc frytki, popijając colą.
-Najprawdopodobniej tak.-wzięłam frytka do buzi. -Hyy... A co tam z twoją babcią?-zapytałam.
-Jednak do niej nie jadę, rodzice postanowili wybrać się całą rodziną na Hawaję.-powiedziała radośnie. Amber ma jeszcze dwójkę młodszego rodzeństwa. Luke-lat 17 i Lilly-lat 14.
-No może w końcu poznasz jakiegoś chłopaka.-zaśmiałam się.
-No może.-również się zaśmiała.
Nagle zadzwonił telefon dziewczyny.
-To mama.-poinformowała i odebrała telefon.
-Halo? Okey, mamuś. No, pa!-tyle zrozumiałam z jej rozmowy z mamą.
-Co tam?-zapytałam.
-Mama kazała mi wracać do domu, ugh.-powiedziała. -Odwiozę cię.-wstałyśmy z miejsca i razem wyszliśmy z kawiarni, wcześnie płacąc za nasze zamówienie.
~*~
-Dzięki, Am. Do zobaczenia.-pocałowałam dziewczynę w policzek i wyszłam z samochodu biorąc swoje zakupy.
Kiedy byłam już pod drzwiami dziewczyny już nie było, westchnęłam i otworzyłam drzwi. Ściągnęłam buty w przedpokoju i poszłam na górę do pokoju, zakupy postawiłam obok łóżka, a sama walnęłam się na łóżko, byłam totalnie zmęczona. Jednak po kilku minutach wstałam, poszłam do łazienki i nalałam sobie wody do wanny. Wróciłam jeszcze do pokoju po bieliznę i znowu wróciłam do łazienki. Rozebrałam się do naga i weszłam do wanny.
Po godzinnym relaksie w wannie, wyszłam z niej, ponieważ woda zrobiła się zimna. Leżąc pół naga na łóżku powoli zamykałam oczy wpadając w głęboki sen.
--------------
680 słów
02.08.2017 r 14:35
Pozdrawiam!
~Paula
YOU ARE READING
I Got You ||Martin Garrix||
Fanfiction19-letnia Judy Abeley kończy szkołę plastyczną w Nowym Yorku. Na wakacje postanawia wyjechać do Amsterdamu. Poznaje tam nowych znajomych, w tym Jego- Martijna Garritsena. Chłopak postanawia poznać bliżej dziewczynę. Czy mu się to uda? Martin nie j...