W niewielkiej wsi Górki Wiele na śląsku cieszyńskim jest wzgórze zwane Buczem. Dawniej gęsty bukowy lat porastał jego łagodne zbocza. Dziś drzewa pokrywają jedynie południowe i zachodnie stoki, natomiast po północnej stronie, obok istniejących od lat gospodarstw i domostw rodowitych mieszkańców, wyrosło duże osiedle domów jednorodzinnych. Ciekawe, ilu spośród tam mieszkających, zna upiorną legendę związaną z wzgórzem. A było to tak...
Dawno temu na Buczu wybudowano okazały wioskowy kościół. Okoliczny lud schodził się ochotnie na msze i nabożeństwa, prosząc Boga o błogosławieństwo i obfite plony, dziękując za bogate zbiory, polecając wszelkie osobiste intencje. Kościół górował nad wioską dumną ze swojej świątyni. Lecz jak to często w życiu bywa, lepsze czasy i dobrobyt sprawiły, że parafianie zaczęli odsuwać się od praktyk religijnych. Doszło nawet do tego , że w Dzień Zaduszny wieśniacy zamiast o modlitwach za zmarłych myśleli raczej o potańcówkach i zabawie. Na nic zdawały się dyskretnie znaki, które Stwórca dawał swojemu ludowi - a to grad poobijał plony, a to ziemniaki zostały porażone nieznaną chorobą, a to krowy nie chciały dawać mleka.
Upływały miesiące i lata, a lud coraz częściej krytykował przykazania, wręcz się z nich naigrywał. Wreszcie wyczerpała się Bożą cierpliwość i na wioskę spadła straszna, ale zasłużona kara. Otwarła się ogromna otchłań i ze straszliwym hukiem kościół wraz z całym siołem zapadł się w czeluście. Wszystko trwało mgnienie oka i już po chwili na ziemi nie pozostał żaden ślad dramatu.Próżno byłoby szukać najmniejszego nawet zagłębienia. Jedynie bukowy las szumiał jakoś złowrogo.
Minęło wiele lat i jak wiatr przegania ciemne chmury, tak rozwiała się pamięć o kościele i mieszkańcach Bucza. W dolince zbudowano osadę, zaorano ugory, obsiano je zbożem, krowy wyszły na pastwiska i niby rozwijające się wiosną pąki życie z wolna zaczęło wracać na te tereny. Niedaleko rzeki, na niewielkim wzniesieniu, w lipowym zagaju wybudowano nowy kościół. Lud żył spokojnie i zgodnie, nieświadom tragedii, która rozegrałą się tu przed wiekami.
Przyszła jesień. Szare, ciężkie i wilgotne mgły coraz częściej oplatały okoliczne wzgórza. Słońce przez wiele dni nie potrafiło przebić się przez nisko wiszące chmury. W znaków w przyrodzie wskazywało, że zima będzie sroga i długa, więc kto żyw przygotowywał zapasy drewna i wszelkich możliwych produktów. Pewnego dnia młoda dziewczynka zapuściła się na Bucze, by zagrabić suchych liści na podściółkę. Gry praca była prawie skończona i zgarniała ostatnią stertę liści, usłyszała, że grabie zahaczyły o coś metalowego. Przyklękła, rozgarnęła liście i ku swemu zdumieniu ujrzała wystający z podłoża wierzchołek krzyża. Z wnętrza ziemi zaś dał się słyszeć przetłumiony odgłos dzwonów i chór głosów.
CZYTASZ
"Wioska umarłych"
Historische RomaneOpowiem wam straszną historie ... Który według mnie jest straszna ... Miłego czytania ! :3