Rozdział 1 - Nie nazywaj mnie swoim kochaniem

31 3 0
                                    

-Od kilku tygodni nie poznaje Cię.- zaczął smutno -zachowujesz się inaczej Tai...- wsłuchiwałam się w wypowiadane przez niego słowa.
-Kawę czy herbatę?-zapytałam.
-Nie zmieniaj tematu.- odpowiedział powoli zbliżając się do mnie.
-Kawę czy herbatę?-zapytałam po raz koleiny, tym razem nieco ciszej.
-Zostaw to do cholery i porozmawiaj ze mną!- krzyknął patrząc mi prosto w oczy. Upuściłam białą filiżankę która narobiła dużo hałasu.
-Przepraszam...- powiedział zdezorientowany. -Pomogę
-Zostaw-tym razem ja podniosłam głos.
Wyszłam z kuchni kierując się w stronę małego magazynku umieszczonego pod schodami gdzie była zmiotka i łopatka.

Usiedliśmy przy stole.
-A więc? Powiesz mi co się dzieje?- zaczął.
-Nic się nie dzieje.- odpowiedziałam niechętnie upijając łyka kawy. Nie miałam ochoty wyżalać mu się, i tak za bardzo się o mnie troszczy.

-Tai, nie oszukasz mnie. Przecież widzę.-chwycił mnie za rękę i podwinął mi rękaw - i o tym też wiem - wskazał na blizny, te dosyć świeże i te trochę starsze.
Zabrałam rękę i odstawiłam kubek.
-Nie wciskaj nosa w nie swoje sprawy Peters.
-Tai...
-Wyjdź Evan.
-Proszę-zaczął być coraz bardziej upierdliwy.
-Wyjdź!- podniosłam głos. Chłopak spojrzał na mnie z wyrzutem i opuścił budynek. Osunęłam się na podłogę, i zakrywam twarz rękami. On ma racje, coś się dzieje. Zaczęłam pogrążać się w coraz większej histerii. Nie mogę znieść tego jak go ranie. I tego jak go tracę.
Tracisz go.
Zostajesz sama.

Obudziłam się przed ósmą.
Cholera
Znowu zastałam, Mr. Watson nie daruje mi kolejnego spóźnienia.
Zebrałam się jak najszybciej z łóżka, i pognałam do łazienki. Nie miałam czasu sprzątnąć po sobie w umywalce ubiegłego wieczoru. Wzięłam jedynie żyletkę która była wystarczająco brudna od czerwonej cieczy która wypełniała kran. Zachowałam ją luzem do czarnej kosmetyczki, którą wrzuciłam do plecaka. Odpuściłam sobie posiłek i wybiegłam z domu. Zahaczając o przydrożny sklep, kupiłam paczuszkę papierosów. Idąc szybkim tempem, usłyszałam klakson.
-Chyba ci się spieszy, co?- powiedział z kpiącym uśmiechem malującym się na jego twarzy. Ray uchylił szybę i otworzył mi drzwi.
-Zapomnij- ruszyłam dalej, chłopak nie odpuścił.
-Nie daj się prosić, chcesz kolejne spóźnienie?-uśmiech zszedł z jego twarzy, a ja z niechęcią wsiadłam do auta. Chłopak założył okulary przeciw słoneczne, i przyspieszył prędkość.

Byliśmy ma miejscu, miałam zaledwie kilka minut aby zdążyć na lekcje. Chciałam już wyjść, jednak Ray zablokował samochód.
-Nie ma nic za darmo- uśmiech znowu pojawił się na jego twarzy -mogę twój numer, kochanie?
-Śnisz- przewróciłam oczami i odblokowałam drzwi. Opuściłam pojazd i gdy zrobiłam kilka kroków, zawróciłam i zapukałam w szybę aby mi ją otworzył.
-Nie nazywaj mnie swoim "kochaniem" Ray.

Na moje szczęście profesor sam spóźnił się na nasze zajęcia. Nikt nie zauważył mnie jak przekroczyłam drzwi klasy. Byłam traktowana jak niewidzialna, niczym Mei z Another. Niezauważalna i niepotrzebna. Nie przeszkadzało mi to szczególnie. Nie miałam nigdy przyjaciół bo ich nie potrzebowałam. Nie miałam nigdy szczególnej potrzeby wygadania się komuś. Nie chciałam nikogo wsparcia. Bo przecież żeby dostać wsparcie trzeba mieć problemy. A problemy dają nam ludzie. Wolę swobodnie usiać na kanapie wieczorem z kubkiem gorącej kawy oglądając kolejny, świetny dreszczowiec, zasnąć z godnym polecenia kryminałem w ręce, albo przelewając myśli na papier. Ten stan narastał gdy pierwszy raz wkroczyłam na teren gimnazjum. Teraz, po pięciu latach, jest naprawdę silny. Najgorzej było w ostatniej klasie, gdy moi rodzice zaczęli się kłócić co doprowadziło do późniejszego rozwodu. Wtedy zaczęło się moje samo okaleczanie. Czułam się po części winna za to że nie zrobiłam w tej sprawie, mogłam starać się im jakoś pomóc. Potem wszystko ustało, zamieszkałam z mamą a ojciec wyjechał do innego miasta. Mój spokój nie trwał zbyt długo, ojciec popełnił samobójstwo a matce powróciła depresja. Wtedy pierwszy raz sięgnęłam po papierosa. Robiłam coraz większe rany na swoim ciele. Będąc pełnoletnia, wyprowadziłam się do małego mieszkania. Czynsz opłacam sama z pensji kelnerki w małej kawiarni przy szkole.
-Farmiga, długo będę wyczekiwać odpowiedzi?- Z rozmyśleń wyrwał mnie głos profesora. Nie znałam pytania, można było usłyszeć ciche śmiechy z drugiego końca sali.
-Panno Farmigo...
-Przykro mi, nie uważałam- przerwałam mu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 05, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wait A SecondOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz