Prolog, czyli jak to się zaczęło

210 18 4
                                    

- Ash! Wstawaj ty wstretna gnido! Nie chcę się spóźnić na zakupy! - Nastolatek podszedł do brunetki i uderzył ją poduszką.

- Connor! Ty błaźnie! Ja tutaj śpię! - wrzasnęła Carter, otwierając oczy. Dziewczyna usiadła na swoim łóżku i sięgnęła po szczotkę, która znajdowała się na biurku. Zaczęła szczotkować swoje włosy, patrząc z wściekłością w oczach na swojego starszego brata.

- Wiesz, że musimy się spieszyć! Niedawno do sklepów wszedł Nimbus 2001, a ja muszę go mieć! - krzyknął brunet. No tak. To był cały Connor. Jego konikiem było latanie na miotle, a także co za tym idzie, Quidditch.

- Dobra, już idę. A teraz wynocha! - zawołała Ashley.
Jej brat posłusznie wyszedł z pokoju, a ona otworzyła swoją szafę. Zabrała stamtąd jeansy, granatowe trampki i zwyczajną białą bluzkę. Włosy uczesała w kucyka i zbiegła po schodach do kuchni. Jej ojciec kończył robić kanapki. Dziewczyna pochodziła z rodziny półkrwi. Jej matka była teraz w pracy. Od kilku lat była pracownicą Ministerstwa Magii. Zajmowała się magicznymi stworzeniami.

- Cześć tato - rzekła Carter, siadając obok swojego brata.

- Hej Ash. Czyżby Connor znów cię obudził? - spytał ze śmiechem Thomas, jej ojciec.

- Niestety. Jest strasznie natrętny - wyjaśniła dziewczyna. - Wiem, że to ekscytujące, że już jutro jedziemy do Hogwartu, sama jestem podekscytowana, ale wolę się jeszcze wyspać w ten ostatni dzień wakacji.

- Oj uwierz, ty pod koniec roku też nie będziesz umiała się doczekać następnego roku - powiedział Connor. - Jak myślisz, do którego domu trafisz?

- Nie wiem. Ty masz fajnie. Zdobyłeś przyjaciół już w pociągu. A potem trafiłeś do Gryffindoru - rzekła Ashley. Naprawdę zazdrościła bratu. Przyjaźnił się z bliźniakami Weasley, a rok temu poznał wybawiciela świata czarodziei, którym był Harry Potter.

- Nie zamartwiaj się. Tobie też na pewno się powiedzie -zapewnił ją tata. - A teraz jedzcie kanapki, bo inaczej nie pójdziemy na Pokątną.

Rodzeństwo wręcz rzuciło się na śniadanie. Oboje ubóstwiali kanapki z Nutellą, które przygotowywał ich ojciec, gdy ich mamy, Stelli, nie było w domu.

- Skończyłam - oznajmiła brunetka, oblizując palce. - Idziemy?

- Oczywiście. Tylko dostaniemy się tam trochę innym sposobem niż wcześniej - rzekł Thomas.

- Czyli jak? - zapytał Connor.

- Och, Connor, ciebie to nie dotyczy. Chodzi mi o Ash. Ona nigdy nie podróżowała tym proszkiem Fiuu - wytłumaczył pan Carter.

- Jakim proszkiem? - spytała zdezorientowana brunetka.

- Fiuu. Jest bardzo łatwy w użyciu, chodź. - Connor próbował zachęcić siostrę.

- Okej - odparła niepewnie brunetka, wstając od stołu.
Ojciec zaprowadził ją do salonu i wyjął z szuflady zielony proszek. Nastolatka wiele razy go widziała, jednak zawsze zapominała spytać rodziców, do czego służy.

- Musisz zabrać trochę proszku, wejść do kominka, powiedzieć wyraźnie "Ulica Pokątna" i rzucić proszek pod nogi. Nic trudnego. Rozumiesz? - spytał Thomas, na co Ash pokiwała głową. - Świetnie. Connor, ty pójdziesz pierwszy.

Chłopak zabrał trochę prochu i wszedł do kominka.

- Ulica Pokątna! - wrzasnął. Wokół niego pojawiły się szmaragdowe płomienie, a po chwili go nie było.

- Wow. - Tylko tyle potrafiła z siebie wydusić Carter. Była pod wielkim wrażeniem, ale jednocześnie stresowała się.

- No - powiedział spokojnie pan Carter. - teraz ty, Ashley.

Sekret KrukonkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz