040 - END

660 107 58
                                    

Jooheon schował ręce do kieszeni spodni, rozglądając się wokół. W końcu miał dowiedzieć się, kto przez ostatni miesiąc uprzykrzał mu życie. Był lekko zdenerwowany, jednak nie dawał tego po sobie poznać.

— Widzę, że jesteś bardzo punktualny — usłyszał za sobą. Po jego plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Odwrócił się w celu zlokalizowania właściciela tego głosu.

Stała przed nim średniego wzrostu dziewczyna. Miała krótkie, kasztanowe włosy z prostą grzywką, które aktualnie związane były w dwa kucyki.

— Jak tam panie Lee, zaskoczony? — zapytała, szeroko się uśmiechając.

— Nawet bardzo, bo cię nie znam — odpowiedział chłopak, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

— Choi Jieun — rzuciła, wyciągając w jego stronę prawą dłoń. Jooheon zmierzył ją podejrzliwym wzrokiem, po chwili także wyciągając dłoń w jej stronę. Gdy już chciał ją uścisnąć, dziewczyna szybko ją cofnęła.

— Naiwniaczek — zaśmiała się, zasłaniając usta dłonią.

— Czemu? — mruknął Jooheon, mrużąc oczy. — Czemu mi to robiłaś?

— Nadal sobie mnie nie przypomniałeś? — zapytała, głupio się uśmiechając.

— Czemu miałbym?

— Widzę, że pamięć masz tak samo nie zawodną, jak kiedyś — burknęła, nadymając policzki. — Co te wszystkie dziewczyny w tobie widzą?

— Jak to "jak kiedyś"?

— Oh, naprawdę! — warknęła dziewczyna, wyrzucając ręce w powietrze. — Pamiętasz, jak w podstawówce zawsze znajdowałeś lizaki w swoim piórniku?

Jooheon niepewnie kiwnął głową, marszcząc czoło.

— Hej, to byłaś ty? — zapytał, oblizując wargi.

— Brawo, bystry jesteś — sarknęła, szeroko się uśmiechając.

— Ta Choi Jieun, która w podstawówce była popychadłem i cichym, wstydliwym dzieckiem, wyrosła na taką diablicę? — zaśmiał się chłopak, kręcąc głową. — W takim razie, dlaczego ja?

— Dawałam ci te lizaki, bo cię lubiłam — zaczęła, podchodząc trochę bliżej. — Ale pomimo moich starań, ty nigdy mnie nie zauważyłeś.

— Hej, przecież zawsze razem z Yooną się z tobą bawiliśmy! — zawołał chłopak, unosząc ręce w geście obronnym. — Inne dzieciaki cię ignorowały, oprócz mnie i Yoony — dodał, przygryzając wnętrze policzka. Zrobiło mu się smutno, bo Yoony już z nim nie było.

— Jak myślisz, kto teraz w liceum wrzucał ci lizaki i liściki do szafki? — zapytała, zupełnie ignorując jego wcześniejsze słowa.

Jooheon spojrzał na nią zaskoczony, zupełnie nie wiedząc, co powiedzieć.

— Skoro nadal mi je zostawiałaś, to musi oznaczać, że mnie lubisz — mruknął, chowając ręce do kieszeni spodni.

— Lubiłam cię, panie Lee, czas przeszły — rzuciła, oblizując wargi. — Po tym, jak zobaczyłam, że zdenerwowany wyrzucasz kolejnego lizaka, zrobiło mi się przykro.

— Bo to robiło się denerwujące! — warknął Jooheon, przewracając oczami. — Codziennie miałem w swojej szafce jakiś wierszyk i lizaka. Na początku było to fajne, ale z czasem zaczęło mnie denerwować, zwłaszcza że miałem już kogoś, kogo lubiłem.

— Woah, to krzywdzące — mruknęła, siląc się na uśmiech.

— Nadal nie odpowiedziałaś mi na pytanie — zauważył chłopak, uważnie przyglądając się Jieun. — Czemu mi to wszystko robiłaś?

Ta tylko zaśmiała się, kręcąc głową.

— Lubiłam cię — zaczęła, mrużąc oczy. — Ale ty i tak zawsze widziałeś tylko Yoonę.



~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć Kochani!

Tak jak mówiłam gdzieś w komentarzach wczoraj, to już ostatnia część "The unwanted love".

Pomimo tego, że nie była to praca idealna, mam nadzieję, że się Wam spodobała!

Chciałam spróbować trochę innego sposobu pisania, dlatego mam nadzieję, że nie wyszło mi to jakoś bardzo źle!

Dziękuję z całego serdusia wszystkim tym, którzy tak dzielnie głosowali i komentowali!

Dziękuję za wszystkie Wasze podejrzenia i teorie!

Ta praca się kończy, jednak zapraszam na resztę mojego "dorobku twórczego" i wyczekiwanie na kolejne prace, które pojawią się na moim profilu!

Buziole!


The unwanted loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz