1

17 2 1
                                    

Kiedyś w krainie miłości.

W mieście pełnym radości.

Na świat przyszło dwoje dzieci.

Gdzie gwiazda na na niebie świeci.

Jedno z nich zrodzone.

W demona zostało przemienione.

Porzucone , ukryte , zapomniane.

Bo na zawsze było potępiane .

Durne tomiki jakiś pisadeł ,bez sensu . To niby te wierszyki są pamiątką po moim zmarłym Dziadku . Mówiono o nim różnie , posądzano o herezję i nawet chciano spalić na stosie tylko że był jeden maluśki problem on był królem wysłannikiem nieba !!. Smutne wersy wierszy czasem dają po sobie znać w naszym świecie i odciskają się na małych , biednych duszyczkach dzieci . Zapewne moja dusza jest jedną z nich - podeptana ,zapomniana .

- ZIELONY KRZAK ,WIELKI JAK PTAK !!- jestem beznadziejna w układaniu tych rymowanek . zapewne Dziadek dawno spadł by z tego wysokiego drzewa.

- zawsze wisisz jak małpa na drzewie do dołu głowa , nawet jesteś do niej podobna - Madison pojawiła sie w obrębie mojego wzroku , dogryzała mi jak najgorszy wróg którym zapewne była.

- przestań sie naśmiewać Madison- nie mam zamiaru wdawać sie w kłótnie

- Zapewne udajesz Matkę której nawet nie dorastasz do pięt - mówi to żmija która syczy nawet wtedy gdy płacze kłamliwa suka . Prawda jest iż była powalająco podobna do matki ten sam uśmiech , zielone oczy , blond włosy lekko zakręcone na końcach .

- BO TY DORASTASZ !!!- KRZYKNEŁAM I SPADŁĄM Z DRZEWA ROBIĄC TEATRALNY PRZEWRÓT W PRZÓD

- Ojciec powtarzał , że jestem najbardziej z was podobna - nie rozumiem czemu nie mogę jej znieść

Poszła sobie zadzierając nos jak zawsze . Szłam sobie zielonym trawnikiem pełnym kolorowych kwiatów , zazwyczaj były nimi białe róże takie niewinne one przypominały nam o matce . Ojciec powiesił się na żyrandolu jakieś 4 lata temu . Smutne , uważam raczej że żałosne kochał moją matkę tak bardzo że nie dał rady dłużej wytrzymać .

Miłość potrafi tylko ranić.

Jak ogień rany palić.

Śmierci nikt nie pokona.

Także król tego nie dokona.

Lubiłam cytaty o śmierci ,były takie realne a idąc w stronę pałacu ogrodem odciskały piętno na moim sercu . Jedynie dla mnie z tej popapranej rodzinki miłość nie istnieje można poczuć do kogoś pociąg ,ale tylko tyle chwila słabości ,gdy ktoś odczyta źle ten sygnał i podpisze pod nieistniejącą miłość spotka go nieszczęście i własnie tak powstają najlepsze wiersze , kocham takie pełne nienawiści .Weszłam do wielkiego zamczyska którego potocznie zwę domem .ciemne ściany wydawały się nie mieć końca , ogromne okna miały dawać dużo światła jednak te jakby przyciemniały cały wielki korytarz , każde drzwi które mijało się korytarzem były warte co najmniej tyle ile gromada niewolników , cały przepych w tym zamku był niepotrzebny , złoto i srebro przeważało w wystroju, nagle wpadłam na wielki hol z parą ogromnych złotych schodów, wtem czerń panująca na malutkim korytarzyku przerodziłam się w nieskazitelną biel , główne wielkie drzwi wydawały się pochodzić z samych niebios . Przepych w takich zamkach to w tym wieku chyba norma . Tak się mi przynajmniej wydaje .

Kręte schody prowadziły na 4 piętra , ja zatrzymałam się na 2 i popędziłam prosto coraz szybszym tempem , stukot obcasów odbijał się echem po korytarzu - już jest

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 27, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

PROSZĘ ZOSTAŃOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz