Moja rzeczywistość barwi się odcieniami szarości.
Przebłysk wizji sprawia że widzę ich obu jednocześnie , jedno dzikie oblicze które wywołuje u mnie gęsią skórkę wydaje się znajome . Kiedyś je widziałam, znałam i to bardzo dobrze, to uczucie jest prawie namacalne,prawie mogę je poczuć, ale to wszystko nie jest prawdziwe - chyba. Drugie, to którego nie znam, ale przyciąga mnie jak ... Nawet nie mam słów jak bardzo. To wewnętrzne pragnienie znalezienia się blisko niego , ta nieokreślona siła. Jakby rzeczywistość była tylko niewielkim spoiwem pomiędzy tym co realne, a tym co wyśnione.
Tych parę pierwszych kroków, jak się okazuje najtrudniejszych i mogłabym usłyszeć jego głos. Otwieram usta żeby go zawołać. I wtedy przypominam sobie, że przecież nie znam jego imienia. Dla niego nadal jestem zupełnie obcą osobą. A co jeśli...
Czuję nagłe szarpnięcie. I w jednej sekundzie jestem spowrotem na korytarzu. Moje książki walają się po całej podłodze. Schylam się żeby je pozbierać.
-Ktoś tu ma chyba zły dzień- z zamyślenia wyrywa mnie głos dochodzący z nad mojej głowy. Podnoszę wzrok. Jakiś chłopak stoi i mi się przygląda.
Jestem tak zdezorientowana, że niezauważam jej obok.
I na co się patrzysz głupku?- Addison warczy na nieznajomego.
Eee.. nic... nieważne - mamrocze coś pod nosem i znika w tłumie.
Dwie godziny później siedzę na wykładzie z historii. Może nie do końca. Moich myśli na pewno nie ma ze mną. Na nauczycielkę zwracam uwagę dopiero jak woła mnie po imieniu. Przywołuje mnie gestem. Wacham się przez chwilę , niepewna co robić.
Patrzę dookoła siebie. Widzę, że reszta uczniów dyskretnie pokazuje mi żebym do niej podeszła. Prostuję się i ruszam przed siebie.
-Jesteś proszona o stawienie się w gabinecie dyrektora- mówi cicho Pani Collins
Posłusznie udaję się do wskazanego miejsca, niepewna czego mam się spodziewać. Chyba nie nagrabiłam sobie w pierwszy dzień szkoły, myślę.
Po paru minutach stoje już przed wilekimi starymi drzwiami. Pukam, po czym delikatnie naciskam klamkę.
YOU ARE READING
Ictus
FantasyNazywam się Hadley. Mam 16 lat. Mój ojciec zmarł w wypadku dwa lata temu. Po jego śmierci przeprowadziłam się z powrotem do mamy, do Quitown. To właśnie tu się urodziłam, ale ojciec chciał jak najszybciej zapomnieć o tym miejscu. Tak więc wylądował...