Prolog.

30 5 1
                                    

                           *Lily*

Siadam na swoim miejscu i z nudów włączam telefon. 

Głupie reklamy - myślę i przeglądam tumblra...

- Hej. - słyszę miły męski głos 
Wyłaniam wzrok znad telefonu i zauważam siedzącego obok chłopaka.
- Um... Hej. - odpowiadam dość cicho.
- Żelka? - zbliża paczkę do mojej twarzy.
- Nie dziękuje. - wymuszam uśmiech i wracam do patrzenia w ekran smartfona.
- Jeremy. - mówi
- Słucham? - marszczę brwi patrząc na niego, dopiero po chwili dociera do mnie, że się przedstawił. - Przepraszam... Lily.
- Bardzo mi miło. - uśmiecha się ukazując szereg białych zębów. - Czemu jesteś sama?
- Lubię być sama. - wzruszam ramionami. - A ty?
- Nie lubię być sam. - wkłada do ust żelka. - Myślałem, że takie dziewczyny jak ty przychodzą do kina z chłopakami. Wystawił cię przed seansem? Niezbyt fajny ten chłopak, zerwij z nim. 

Śmieję się cicho, jednak uspokajam się w miarę szybko. 
- Nie mam chłopaka. - zakrywam twarz włosami. - A ty? Gdzie twoja piękna dziewczyna?
- Gdzieś na sto procent. - uśmiech nie znika z jego twarzy. - A przyjaciółka? Rodzice? Przyszłaś sama?
- Możesz się troszeczkę uspokoić z tymi osobistymi pytaniami? - wzdycham.
- Nie wydajesz się być nieśmiała. - przechyla lekko głowę.
- Nie ocenia się ludzi po wyglądzie Jer, mama cię nie uczyła? - marszczę brwi.
- Ładny masz uśmiech. - mówi nagle.

Moje policzki robią się czerwone, a akurat wtedy rozpoczyna się film.
- Może jednak? - pyta szeptem i ponownie podsuwa mi żelki. 

Uśmiecham się i biorę jednego żelka. 
- Fajny jesteś, ale zadajesz dużo pytań. - mruczę i układam się wygodniej.
- Taki się urodziłem. - odpowiada. - Jesteś stąd? Masz brytyjski akcent, a jesteśmy w Ameryce. 
- Jestem z Wielkiej Brytanii, a teraz cicho proszę. - patrzę na niego. 

Uśmiech nie znika z jego twarzy. 
Jest piękny.

Zacznijmy od kina.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz