Prolog - Nauczmy się żyć.

258 13 3
                                    

Był koniec sierpnia. Osiemnastolenia czarodziejka siedziała na oknie, spoglądając na dzieci bawiące się na podwórku. Ona też chciała się uśmiechnąć, powygłupiać jak za starych dobrych czasów, ale niestety nie miała z kim. Jej najlepsza przyjaciółka - Ginny Weasley wraz z Harrym Potterem, który był również jej przyjacielem a jednoczesnie chłopakiem rudowłosej, wyjechali do Francji. Stwierdzili że nie chcą kończyć Hogwartu. Jeśli chodzi o Ronalda Weasley, tutaj historia była trochę bardziej przykra. Wokół niego kręciło się wiele fanek po całej historii z Voldemortem, był bohaterem. Na początku myślała, że będą razem, szczególnie ze wyznał jej miłość w czasie trwania wojny. Jednak jego uczucia były bardzo zmienne. Zerwał z nią po paru tygodniach twierdząc, że za bardzo bo ogranicza. On potrzebował czegoś nowego, a w Hermionie nic ciekawego nie dostrzegł. Po jakimś czasie dowiedziała się, że związał się z słynną modelką. Luna oraz Neville zamieszkali razem w jakiejś malutkiej wiosce oddalonej od Londynu około 500 kilometrów. Na początku utrzymywali jakiś kontakt ale stopniowo on słabł, aż w koncu znikł całkiem. Jej rodzicom nie  udało się przywrócić pamięci. I tak została sama. Dla niej to był trudny okres. Bolało ją, że w wojnie zginęło tak wiele bliskich jej osób. Wojna zebrała wielkie żniwa. Straciła wielu przyjaciół i to było dla niej największym ciosem. Pomimo, że Czarny Pan zginął ona nie czuła radości. Nie potrafiła odnaleźć się na nowo wśród tej pustki. Chciała zapomnieć, ale nie potrafiła. Każdy dzień był dla niej coraz większą udręką. Była jak Syzyf wynoszący głaz pod górę. Kiedy już prawie udało jej się zapomnieć, wyjść ze wspomnień, wszystko wracało. Postanowiła wrócić do Hogwartu. Być może wierzyła, że tam jej życie nabierze sensu, że nauka odciagnie jej myśli od strasznych wspomnień. Bardzo chciała być szczęśliwa, tak jak kiedyś. Wieczorami marzyła o szczęśliwej przyszłości, założeniu rodziny, kochającym mężu, gromadce dzieci. Marzył jej sie biały domek, podobny do tego w którym mieszkali Bill i Fleur. Pragnęła żeby jej przyjaciele wrócili i już nigdy jej nie zostawili. Niestety, były to tylko puste marzenia. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Wypalała się. Próbowała się uwolnić z tego chorego stanu, jednakże nie udawało się jej. Coś uporczywie ciągnęło ją na dół. Zdarzały się momenty, że miała ataki agresji. Potrafiła zdemolować wtedy cały dom. Nie była tą samą dziewczyną, jaką znali ludzie z Hogwartu. Coś w niej pękło. Zmieniła się, praktycznie jak każdy po wojnie. Przez kilka miesięcy nad tym myślała. Doszła do wniosku, że może los tak chciał i nie warto tego rozdmuchiwać. Trzeba się było tylko pogodzić. Nie przeczuwała jednak wtedy jak bardzo, niedługo zmieni się jej życie.

*-*-*-*-*-*-*

Znowu siedział sam w czterech ścianach swojego pięknego, lecz pustego domu. Jak zwykle trzymał w ręku szklankę z Ognistą. Codziennie ten sam schemat. Każdego dnia pił, aby zapomnieć, jednocześnie rozpatrując swoje życie. Było pełne krzywd, cierpienia, smutku ale również nienawiści. Nie chciał być zły. Chciał być innym człowiekiem, nie tym co zadaje ból. Nie pozwalały mu na to jego krew i arystokratyczne pochodzenie. Ojciec od dzieciństwa wpajał mu gardzenie mugolakami i zdrajcami krwi. Gdy tylko chciał się mu sprzeciwić był surowo karany. Surowy ojciec nie okazywał uczuć. Może nawet nie miał serca? Jedyną osobą, która przekazała mu, a raczej chciała przekazać odrobinę współczucia i miłości była matka. Mogło się to wydawać dziwne ale pod maską obojętności i posłuszeństwa kryła się inna, prawdziwa Narcyza. W głębi serca była troskliwą i kochającą matką, która martwiła się o swoje jedyne dziecko. Bardzo chciała, aby jej syn wyrósł na porządnego mężczyznę z szacunkiem do kobiet, który kiedyś znajdzie tą jedyną, której odda swoje serce. Bo wbrew pozorom je miał. Narcyza to wiedziała. Usiłowała za wszelką cenę wszczepić w niego ziarenko dobroci i miłości. Do chwili śmierci nie miała pewności, czy jej się udało. Dopiero podczas swoich ostatnich chwil, gdy zobaczyła jak jej syn roni szczere łzy była pewna. Mogła odejść w spokoju. Jej misja została wypełniona. Umierała z uśmiechem na ustach. Dla niego to był cios. Stracił jedyną ważną dla niego osobę w życiu. Został sam, nie miał nikogo. Nawet przyjaciele się od niego odwrócili. Tak bardzo tęsknił za matką, ale był zbyt dumny aby okazywać to publicznie. Swoje smutki topił w alkoholu. Powoli staczał się coraz bardziej w dół. Przestał wychodzić z domu. Stał się odludkiem. Aż do pewnego dnia, kiedy dostał list od dyrektor Hogwartu. Od tego momentu zaczął intensywnie rozmyślać,  nad tym co robi ze swoim życiem. Uświadomił sobie, że jeśli tu zostanie to całkowicie stoczy się na dno i już nikt mu nie pomoże. Po długich rozmyśleniach podjął decyzję. Zdecydował, że wróci do Hogwartu. Mogą go wytykać palcami ale pokaże im, ze nie rusza go to. Jest Malfoyem, a Malfoyowie nie uciekają.
Udowodni im, że się zmienił.

*.*.*.*.*.*.*

Siódme niebo miłości - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz