Larissa wstała i szybkim krokiem skierowała się do łazienki, zdając sobie sprawę że jest już spóźniona. Za 20 minut miała być w pałacu Westministerskim, a sam dojazd zajmował 25 minut.
Ze świadomością spóźnienia weszła do jednej z sali pałacu zwracając na siebie uwagę wszystkich. Zajęła swoje miejsce i słuchała tego co ma każdy do powiedzenia. Dopiero jak usłyszała swoje nazwisko zaczęła słuchać trochę uważniej.
-Mamy dla ciebie nową sprawę Cooper- odrzekł bezemocjonalnie wysoki mężczyzna. Larissa spojrzała pytająco w oczy chłopaka.
-Masz pomóc pewnemu detektywowi w sprawie- odparł. Dziewczyna przewróciła oczami.
-To nie moja działka- odzerzekła Lara pewnym siebie głosem.
-Ktoś tam musi jechać- dodał mężczyzna uśmiechając się w kierunku dziewczyny. Larissa wstała i wzięła od niego adres pod który miała się udać. Ze znudzonym spojrzeniem na twarzy opuściła pałac i złapała taksówkę.Larissa stała przed drzwiami na Baker Street czekając na to aby ktoś jej otworzył. Po chwili zjawiła się starsza kobieta o miłym wyraźie twarzy.
-Ja do Pana..- Zaczęła dziewczyna spoglądając na kartkę- Sherlocka Holmesa- uśmiechnęła się do kobiety.
Starsza pani wpuściła ją do środka. Larissa weszła po schodach na górę słysząc muzykę graną prawdopodobnie przez skrzypce. Weszła do salonu rozglądając się do okoła. Brunet przestał grać i odwrócił się do dziewczyny. W tym momencie w pokoju pojawił się Blondyn z małą dziewczynką.
-Jestem John Watson- blondyn wyciągnął do mnie rękę którą uścisnełan- A to jest Rosie- dodał patrząc na Dziewczynkę.
-Larissa Cooper- przedstawiłam się.
-A więc o co chodzi?- zapytał John. Dziewczyna zrobiła dziwną minę spoglądając na chłopaka.
-To nie jest klientka- odparł wkoncu Brunet zbliżając się w kierunku Larissy. Zdezorientowana dziewczyna patrzyła w jego duże oczy.
-Zgaduje ze przysyła cie Mycroft- dodał uważnie mnie obserwując.
-Tak a ty zapewnie jesteś Sherlock- odparła pewnym siebie głosem Lara.
-Tak, miło mi- wyciągnął rękę do dziewczyny.
-A mi nie- uścisneła rękę Larissa śmiejąc się- A więc o jaką sprawę chodzi?- zapytała.
-Sprawę Jima Moriartego- odrzekł poważnym tonem brunet.
-Tego Jima Moriartego?- zapytała Lara niedowierzając- tego co włamał się do Tower, więzienia i banku. A ostatnio jego ryj pokazany była w całej Anglii?!- z każdym słowem Mówiłam coraz głośniej.
-Tak, właśnie tego- odparł Holmes uśmiechając się.
-Fantastycznie!- odkrzyknełam uśmiechając się.
-Mycroft przekazał że masz u nas mieszkać dopóki go nie dopadniemy. Możesz nam pomagać, znaczy Johnowi, ja nie lubię pomocy- odparł ironicznie Holmes i zaczął spowrotem grać na skrzypcach.Larissa przetransportowała swoje bagaże na Baker Street i zaczęła je rozpakowywać. Kiedy nastał juz wieczór postanowiła wziąć tylko szybki prysznic.
Wyszła z łazienki kierując się w stronę swojego pokoju. Droga ta prowadziła przez salon. Kiedy tylko Larissa przekroczyła próg zobaczyła w salonie młodą dziewczynę.Ktora na widok Lary w samym szlafroku zrobiła dziwną minę i spojrzała w kierunku Sherlocka.
-Cześć jestem Larissa- wyciągnęła rękę w kierunku dziewczyny sztucznie się uśmiechając co ta musiała zauważyć bo zmierzyła ją wzrokiem.
-Molly- odrzekła ironicznym głosem czego Sherlock chyba nie usłyszał.
-Larissa ,to jest moja..- Zaczął brunet- moja dziewczyna- odparł patrząc na rozpromieniną Molly.
-Dziewczyna?- Lara zapytała ironicznie- myślałam że...- Zaczęła lecz z pokoju obok usłyszeli głos Johna.
-Nie jestem gejem!- krzyknął na co Larissa wybuchneła śmiechem.
-Jakby co jestem u siebie- dodała dziewczyna zaspanym głosem i skierowała się do sypialni.
Gdy tylko znikła ,Molly obrzuciła Sherlocka pytającym spojrzeniem.
-Kto to jest?!- odrzekła ściszając głos.
-Mieszka u nas, Mycroft ją przysłał do pomocy w sprawie z twoim byłym- tłumaczył sie Sherlock. Molly pokiwała głową wstając i kierując się w stronę dzwi.
-Ja już się zbieram- dodała obrażonym głosem i wyszła. W tym samym czasie John wychylił się ze swojego pokoju.
-Uuuuu niedobrze- odparł patrząc na Chłopaka.
-Zamknij się- Warknął Brunet na co blondyn wybuchł śmiechem.
-Czyżby Sherlock miał problemy uczuciowe?- mówił śmiejąc się jednocześnie John.
-Nie prowokuj mnie- odparł Brunet.
-Bo co?- śmiał się blondyn ale widząc co zrobił Sherlock jego twarz zkamieniała. Brunet trzymał w ręce zabawkę Rosie która właśnie spała.
-Tylko spróbuj!- odparł John przerażonym wzrokiem. Sherkock zcisnął zabawkę w ręce a w całym mieszkaniu rozległo się kwaczenie jakie wydawała zabawka. Rozległ się płacz dziecka.
-Zabije cie..- odpowiedział John kierując się w stronę pokoju dziecka.
Sherlock śmiał się tak głośno że obudziła całą ulice.Następnego dnia rano kiedy Larissa piła kawę siedząc na fotelu w salonie zjawił się mężczyzna imieniem Greg.
-Jest Sherlock?- zapytał spoglądając z zaciekawieniem na dziewczynę. Lara chciała się odezwać ale w tym czasie brunet pojawił się w salonie.
-Nowa sprawa?- zapytał Holmes.
-Tak...- odrzekł Lestrade po czym usiadł naprzeciwko Lary i Sherlocka.
-Pomaga mi..- odparł Holmes widząc jak Greg przygląda się dziewczynie. Mężczyzna pokiwał głową i zaczął opowiadać.
-Mark Lee, 67 letni mężczyzna. Wczorajszego wieczoru poszedł zjeść w restauracji w Cromer. Zamówił tam pieczeń...z pelikana. Po pierwszym kęsie wybiegł z restauracji i popełnił samobójstwo...- skończył patrząc na bruneta. Sherlock wstał i skierował się w stronę dzwi.
-Jedziemy do kostnicy!- odparł po czym w trójkę pojechali w kierunku kostnicy w której leżało ciało Marka.Po wejściu do pomieszczenia w powietrzu roznosi się charakterystyczny zapach. Tuż nad ciałem stała Molly która na widok Lary zmierzyła ją wzrokiem. Dziewczyna zrobiła dokładnie to samo nie chcąc stracić pewności siebie. Sherlock podszedł bliżej stołu i zaczął przyglądać się zwłoką.
-To marynarz- dodała po chwili Lara wskazując tatuaż Marka. Sherlock przyjrzał jej się uważnie i czekał co Larissa dalej powie, dopuszczając ją bliżej stołu.
-Został oslepiony przez pożar- kontynuowała dziewczyna.
-Który wybuchł na jego statku- dodał Sherlock.
-Przeżył tylko on i jego 2 przyjaciół..- dodała Lara.
-Z czego jeden był w bardzo ciężkim stanie- uzupełnił dziewczynę Sherlock.
-Prawdopodobnie wylądowali na jakiejś wyspie bez braku żywności- mówiła Larissa badając ciało.
-A żeby nie umrzeć jego zdrowy przyjaciel zabił tego w ciężkim stanie karmiąc przy tym Marka- odparł Holmes uśmiechając się.
-I Powiedzał mu ze to mięso z pelikana- zakończyła Lara tryiumfalnie.
-Dobra jesteś- odrzekł Brunet patrząc mi w oczy.
-Najlepsza- odpowiedziała z uśmiechem widząc wzrok Molly. Dziewczyna patrzyła na Sherlocka i Lare obserwując każdy ich ruch. Juz mieli wychodzić ale Molly zatrzymała Holmesa.
-Kończę dziś o 20:00 przyjdziesz po mnie?- zapytała z nadzieją w głosie. Holmes pokiwał twierdząco głową i pocałował dziewczynę. W tym momencie Larissa krzyknęła z korytarza.
-Idę na frytki!- zaśmiała się dziewczyna.
-Bezemnie?- odparł urażony Sherlock. Pożegnal się z Molly i ruszył za Lara.Bardzo dziękuję za przeczytanie! W szczególności pewnej osobie która zainspirowała mnie i zrobiła okładkę!
Piszcie w komentarzach co o tym myślicie😍👍💕💖💟💝💘✋💙💜💛👐👏👋
CZYTASZ
Gra nigdy się nie kończy...《Sherlock》
FanfictionŚcieżki którymi stąpamy skrywają Demony...A te moje postanowiły się właśnie wybudzić... Nigdy nie bądź tajną agentką, bo nigdy od tego nie odpoczniesz. Larissa Cooper jedna z najlepszych agentek pracujących dla rządu brytyjskiego na świeie. Zostaje...