#01

214 19 1
                                    

2012

BLANCA

Wystraszona otwieram oczy, gdy telefon leżący tuż obok mojej głowy, wydaje z siebie dźwięk. Przednio sprawdzając kto dzwoni, z chęcią mordu wywartą w umyśle odbieram połączenie przychodzące od Zayn'a.

-Wspominałam, że Cię nie cierpię?

-Mówisz mi to codziennie. - parska, a ja oczyma wyobraźni jestem w stanie sobie wyobrazić jak w tym momencie przewraca oczami. -Jesteś już na planie?

-Jakim planie? - pytam, nie kryjąc zdziwienia. Czy ja o czymś nie wiem..?

-Dziś zaczynasz pracę? - odpowiada pytaniem na pytanie. Ale, co? Chwila! Jak poparzona podrywam się z łóżka, o mało co nie wybijając sobie przednich zębów, kiedy zahaczam stopą o krawędź białego dywanu. -Bentley stoi w garażu. - oznajmia, ale nie zwracam większej wagi na jego słowa. Czas nieubłaganie mnie goni - wyrzucą mnie pierwszego dnia, nie ma co. Nim się rozłączam, słyszę jeszcze coś w stylu: ,, i to niby ja jestem tym nieodpowiedzialnym''. Dzięki braciszku.

***

Pośpiesznym krokiem wchodzę do miejsca mojej pracy. Zamykam za sobą drzwi garderoby, o mało nie dostając zawału widząc przed sobą wysokiego bruneta. Przestraszona przykładam dłoń do lewej strony klatki piersiowej, słysząc własne bicie serca.

-Jestem aż taki straszny? - pyta, unosząc brew. Jego wyraz twarzy jest poważny, co potęguje mój strach. Raz za razem zabieram się do tego, by mu odpowiedzieć, ale ewidentnie brakuje mi słów. Niespodziewanie zmienia mimikę twarzy i wybucha gromkim śmiechem. -No już, spokojnie.

-Co Ty..

-Sebastian. - wyciąga dłoń w moim kierunku. Aha?


little // sebastian stan & harry styles [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz