Tweed jak zwykle obudził się wcześnie rano. Tak właściwie nie wiedział, że jest wcześnie rano, bo był tylko jednym z wielu małych kotków zamkniętych w Akademii. Tweed całe dnie spędzał w jednym pomieszczeniu wraz ze wszystkimi swoimi przyjaciółmi, czasem jedynie jakaś pani zabierała go do kąpieli. Mimo to, wciąż śmierdział, przez co był szkalowany przez inne koty. Poza tym zawsze był od nich inny. Ulubioną rozrywką jego współlokatorów było vapowanie i kolekcjonowanie liquidów. Ale Tweeda to nie pociągało. Mówiąc szczerze, wręcz gardził swoimi kolegami, a właściwie koleżankami. Młode kotki były zaborcze i wyjątkowo niemiłe, a największą renomą wśród nich cieszyła się ta jedna kotka w kraciastej obroży. Niezwykle silny charakter utorował jej drogę na szczyt hierarchii Akademii i teraz bez przeszkód mogła szkalować nic nieznaczących wypierdków, czyli Tweeda. Tweed nie znosił Flaneli z całego serca, ale jednocześnie coś go w niej pociągało. Wydawała się tak niedostępna, a jednak codziennie była tak blisko niego. Gdyby nie wiązało się to z niebezpieczeństwem wydrapania oczu, przestałby uciekać przed jej atakami, byle tylko poczuć na swym pyszczku jej miękkie łapki i ostre pazury.
Tweed przysiadł na samym szczycie domku dla kotów i począł czyścić swoje szare futro. Inni wciąż spali, więc miał trochę czasu dla siebie, zanim zaczną go szkalować. Nie rozumiał tego. Nie rozumiał, dlaczego był wytykany łapami tylko dlatego, że był inny. Jego sierść nie była czarna jak innych kotów, ale co w tym złego? Może nie lubił vapować, ale czy był to powód do alienowania go? Czy naprawdę przyszło mu żyć w czasach, kiedy wartość kota ocenia się na podstawie jego pasji, a jedynym kryterium jest to, czy znajduje się wśród nich zainteresowanie e-papierosami? Tweed próbował przemówić kotkom do rozsądku, ale to było na nic. Krzyczał stale "szanuj nie szkaluj", takie było jego motto. Ale jego słowa zdawały się do nich nie docierać. Widziały tylko jego sierść o mysiej barwie. Prawdziwe koty, do jakich niewątpliwie się zaliczały gardziły myszami. A Tweed gardził nimi.
Kocur widział ze swojego miejsca cały pokój, jednak nie potrafił zlokalizować swego obiektu westchnień. Pewne było, że Flanela wciąż spała. I właśnie wtedy uderzyło go – kotka znajdowała się zaraz pod nim. Przez ciało Tweeda przebiegł dreszcz przerażenia, że wyczuła jego obecność, gdy niezgrabnie wspinał się na dach. Stał przez chwilę sparaliżowany. Bał się, że cokolwiek zrobi, Flanela zaraz rzuci się za nim. Ale nic się nie działo. Zsunął się więc ostrożnie na niższe piętro i usłyszał jej miarowy oddech. Był rozczulający. Przez chwilę przypatrywał jej się w napięciu i wtedy zrobił coś, czego nigdy się po sobie nie spodziewał. Przestąpił próg domku. W ciasnym wnętrzu od Flaneli biło ciepło. W tym momencie Tweed uświadomił sobie, co właśnie uczynił i przeraził się. Zrozumiał jednak, że posunął się już tak daleko, że nieważne, co zrobi dalej, nie skończy się to dla niego dobrze. Przepchnął więc delikatnie pyszczkiem Flanelę pod ścianę, zwalniając nieco miejsca w dusznym pomieszczeniu.
A potem położył się i wtulił w jej ciemne futro.
– Szanuj nie szkaluj – wyszeptał.
CZYTASZ
Szanuj nie szkaluj | Tweed x Flanela
FanfictionUWAGA POWIEŚĆ TA JEST FANFICTION DOTYCZĄCYM KITTEN ACADEMY. NIE MUSISZ ZNAĆ KITTEN ACADEMY, BY CZYTAĆ, JEDNAK JEST TO WSKAZANE. Ona - nacjonalistyczna vaperka w pledowej obroży. On - tolerancyjny fan Undertale. On ją kocha. Ona go bullyinguje. Jak p...