Noc

1.1K 103 25
                                    


Obudził się i usiadł gwałtownie. Oddychał płytko i szybko. Nie widział zbyt dobrze, przez załzawione oczy. Był cały spocony. Brał głębokie wdechy i rozglądnął się oszołomiony po pokoju. Ciemno, zimno, murowane ściany oraz kraty. Jest w swoim pokoju, raczej lochach. To tylko sen. Tylko... Wytarł rękawem łzy spływające dalej z jego policzków.

-Znowu...-wyszeptał drżącym głosem. Chwycił się za głowę i lekko ciągnął swoje włosy.-Mam dość...-pociągnął nosem, nie chciał już więcej tego wiedzieć. Jak przez niego wszyscy umierają. Przyjaciele, przywódcy i niewinne osoby. Zaszlochał cicho. Spojrzał na swoje ręce, trzęsły się. Schował twarz w dłonie i próbował stłumić szloch.

-Wiem że to przeze mnie...-zapłakał. Nie chciał płakać, ale to wszystko go przerastało. Coraz mniej spał i jadł. Starał się tego nie pokazywać innym, grał. Według niego idealnie ,lecz była jedna osoba która dobrze wiedziała że to tylko gra. Akurat był w pobliżu i stał w cieniu. Przysłuchiwał się wszystkiemu.

Eren przypomniał sobie cześć snu, który pokazuje się co noc. Jego pierwsza wyprawa. Musiał zdecydować i popełnił błąd. Przez niego zginęli Eld, Petra, Oluo, Guntrer. Praktycznie jedyni bliscy kaprala. Zawsze podziwiał swojego przełożonego i nie tylko ,ale nikt nie musi o tym wiedzieć. Obwiniał się za wszystko co się stało. Bał się. Tak bał się, że to wszystko się powtórzy, ponownie zabierze komuś bliskich.

-Kso! Wiem że to moja wina!- krzyknął i pociągnął się za włosy. Po jego policzkach dalej spływały słone łzy.- Kso! jestem do niczego!- krzyknął, wstał i uderzył pięścią w ścianę. Zabolało, ale nie przejął się tym. Opuścił bezwładnie ramiona, opadł na łóżko i pozwolił sobie na cichy płacz.

Czarnowłosy przysłuchiwał się wszystkiemu, stojąc niedaleko wejścia do celi chłopaka. Niedawno usłyszał krzyki, zaniepokojony przyszedł sprawdzić co się dzieję. Dotarł gdy Eren się obudził. Nie wszedł do środka, nie wiedział nawet co by miał powiedzieć. Sam miewał koszmary i musiał sobie dawać z tym radę, ale on to coś innego niż ten bachor. Zielonooki zawsze przeżywał bardziej od innych. Brał wszystko do siebie i często się obwiniał. Levi zauważył to dość dawno. Od jakiegoś czasu wiedział że coś się dzieje z szatynem. Mało jadł i nie wyglądał za dobrze, nie zrobił z tym nic. Stwierdził że mu przejdzie, lecz tak się nie stało tylko jest coraz gorzej. Widział że Eren próbuje zachować pozory, ale na niego nie działają te gierki. Postanowił coś z tym zrobić, ale to rano. Przysłuchał się ponownie co robi dzieciak. Dalej cicho płakał. Może na to nie wyglądało ale w głębi martwił się o brązowowłosego, nie chciał żeby obwiniał się za to co wydarzyło. Zaklął w myślach. Postawił kilka kroków w przód, wyjął klucz i wszedł do celi.

Eren słysząc szczęk kluczy, szybko spojrzał w tamtą stronę. Nie. Czemu akurat kapral?! Czemu akurat ktoś przed kim nie chciał zostać upokorzony! Zawsze starał się pokazać z najlepszej strony, często coś sknocił i wychodził na ciamajdę, ale to wina stresu.

Szybko wytarł łzy rękawem i zasłonił twarz swoją krótką grzywką. Czasem jeszcze pociągał nosem.

-I tak wiem że beczałeś.-powiedział kapral, przymykając kraty za sobą.

Szatyn nie odezwał się słowem, ani się nie ruszył. Czuł się upokorzony. Wyszedł na dziecko.

-Będziesz tak siedział cicho?- zapytał i założył ręce na klatce.

-Po co kapral tu przyszedł? -zapytał cicho nie podnosząc na niego wzroku.

-Słyszałem jak się drzesz, to przyszedłem sprawdzić co się dzieje.-podszedł do łóżka chłopaka i usiadł na krześle które stało obok.

-Ile kapral słyszał?- zapytał patrząc na swoje zaciśnięte w pięści.

-Dużo-odparł beznamiętnie.-Patrz na mnie jak do ciebie mówię.

Eren nie zareagował, mocniej zacisnął pięści. Nie chciał pokazać jak płacze.

-Eren co powiedziałem.-wysyczał i chwycił podbródek szatyna i podniósł do góry tak żeby na niego spojrzał. Chłopak miał czerwony nos i oczy od płaczu, pojedyncza łza spłynęła mu po policzku. Przez chwile ich wzrok spotkał się ale szatyn szybko odwrócił wzrok. Wyrwał się z ucisku starszego i wytarł mokry ślad.

-Po co kapral tu siedzi? Nie chcę żeby kapral widział jak płacze...-ostatnie zdanie wyszeptał ledwo słyszalnie.

-Siedzę bo mam na to ochotę.-powiedział zakładając nogę na nogę.- Powiem ci że każdy płacze i domyślam się przez co beczysz.-nie nadawał się do pocieszania.

-A kapral płacze?- zapytał.

Tym pytanie zbił z tropu Levi'a. Nie spodziewał się po nim takiej odwagi.

-Chyba nie powinno cię to interesować bachorze.-westchnął.

-Ale jestem ciekawy. W końcu kapral powiedział że każdy płacze, ja tak nie uważam. Płaczą ludzie smutni lub którzy nie dają sobie z czymś rady. Można powiedzieć że są słabi.-zaśmiał się, to nie był śmiesz z radości.

-To się mylisz.-odparł, a Eren podniósł na niego wzrok.- Płaczem może pokazują swoją słabość, ale każdy jakąś ma. Niektórzy to ukrywają bo muszą, bo tak im wypada, ale inni mogą to pokazać. Ludzie starają się ukryć swoje słabości, żeby nikt tego nie wykorzystał przeciwko nim, na szczęście są też ludzie którym można zaufać, ale na to potrzeba czasu.

Szatyn wpatrywał się lekko zdziwiony na swojego kaprala. Nigdy by się nie spodziewał takich słów właśnie od niego.

-Co się tak na mnie gapisz, jakbyś ducha zobaczył?- powiedział brunet.

-Yy.. wcale się nie gapię ...-burknął zakłopotany i spojrzał w bok.

-Ts jasne.-odparł. Przyglądał się chłopakowi. Potargane włosy od spania, lekko zaczerwienione oczy, proste rysy twarzy. Jak na takiego bachora był dość przystojny. Jeszcze te piękne zielone oczy, które przywoływały wiele wspomnień.

-Teraz ja się czuje nie zręcznie, jak kapral się tak we mnie wpatruje.-powiedział cicho, na jego policzkach można było zobaczyć niewielki rumieniec.

Levi udając że tego nie zauważył wstał.

-Śpi dzieciaku. Jest może około 3 w nocy. Rano trening, nie spóźni się.-ruszył w kierunku wyjścia. Nawet dobrze rozmawiało mu się z dzieciakiem.

-I tak już nie zasnę...-usłyszał szept, zatrzymał się. Czarnowłosy pomyślał że pod tym względem się nie różnią. Sypiał może po 3 godziny dziennie, ale gdy miał koszmar nie spał już więcej.

-To chodź.-powiedział starszy.

-Co? -zapytał zdziwiony.

-To co słyszałeś, rusz się idziemy.- powiedział i wyszedł z lochów. Poczekał chwile na bachora, który po chwili wyszedł ubrany w zieloną luźną bluzkę i spodnie. Widział jak trzęsą mu się ramiona, nie dziwi mu się. Było tu naprawdę zimno.

Brązowowłosy był zaskoczony propozycją przełożonego. Był ciekawy co będą robić o 3 w nocy.  

______________________

O to nowe op XD Wcale ostatnie zdanie nie było specjalnie....

 Mam nadzieję że przypadnie wam do gustu :D


Rozdziały nie będą zbyt często, wszystko zależy od weny i chęci :P


Nowe marzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz