Dokładnie tego dnia, pietnaście lat temu, młoda dziewczyna leżąca na mokrej i zimnej ziemi w środku małej i brudnej stodoły, wydała na świat córkę. Przez cały czasdrżała ze strachu o swoje nowonarodzone dziecko i siebie. Poród zniosła najlepiej jak potrafiła, zaciskając zęby po mimo straszliwego bólu, który rozrywał ja od środka. Po paru godzinach spędzonych w męczarniach przywitała swoje maleńkie dziecko. Pępowinę odcięła nożycami ogrodowymi, po czym by utrzymać dziecko w cieple owinęła je w stare szmaty, które wygrzebała u siebie w pokoju. Dziewczyna zdała sobie sprawę, że poród nastąpił zbyt szybko. Nie było możliwości, żeby upłyneło już dziewięć miesięcy. Dziewczynka była malutka. Nie wiedziała ile dokładnie waży, ale była pewna, że nie więcej niż dwa kilogramy. Płacz dziecka był ledwie słyszalny, a jej ciałko za sinione. Po mimo tego pietnastoletnia dziewczyna nie umiała zrezygnować z własnego dziecka. Przez całą noc tuliła i usypiała córeczkę. Jednak kiedy próbowała ją nakarmić, nie miała pojęcia jak pokazać córce, żeby zaczęła ssać mleko z piersi. Po porodzie dziewczyna doznała ataku paniki. Nie mając pojęcia co się z nią dzieje, przeraziła się na myśl, że urodzi bliźniaki. Nie miała pojęcia co zrobi z jednym dzieckiem, co dopiero ukryć dwójkę niemowląt. Dziewczyna sama miała dopiero 15 lat jak urodziła swoja córeczkę i była bardzo naiwna. Kiedy trzymała maleństwo na rękach i wpatrywała się w jej pomarszczoną buźkę, głaszcząc cały czas rączkę zaciśnięta na jej palcu, marzyła o świecie lepszym niż ona była wychowana. Marzyła o świecie, w którym to jej córka poszła by do szkoły, miała przyjaciół, zakochała się, a później wyszła za mąż. O świecie, gdzie jej maleństwo miało by wolny wybór i było by wolne.
Przez kilka kolejnych tygodni dziewczyna staranie ukrywała dziecko na strychu, gdzie nocowała. Wiedziała, że długo nie ukryje dziewczynki, która pomimo złych warunków przeżyła i stawała się silniejsza. Pewnego wieczoru Pani usłyszała cichutki płacz dziecka na strychu. Gdy weszła do stodoły, a później po drabinie na strych znalazła dziewczynę z noworodkiem na rękach. Jej zaskoczenie nie miało granic. Dziewczyna była przerażona, że kobieta odbierze jej dziecko i sprzeda na czarnym rynku, albo je zabije. Dlatego zaskoczyła ją reakcja starszej kobiety. Kiedy ta spojrzała w twarz dziecka, zobaczyła w niej swojego syna. Wiedziała, że w tym maleństwie płynie jej krew...
Przez piętnaście lat Cristina (bo tak miała na imię matka dziewczynki) starała być wspaniałą matką. Nie mogła uciec od życia do którego została sprzedana, ale miała nadzieję, że jej córkę spotka lepszy los. Dziewczynka wyrosła na silną i piękną nastolatkę. Każdy niewolnik pomagał w jej wychowaniu, podczas gdy Państwo Mason ignorowali jej istnienie. Od czasu do czasu Cristina widziała jak babka wpatruje się we własną wnuczkę z uśmiechem na twarzy, której nigdy nie uznała. Właściciele nigdy nie zmuszano jej jak i małej do ciężkiej pracy. Kochali dziewczynkę choć była bękartem, którą spłodził ich syn. Jednakże latem wszystko się zmieniło. Zanim dziewczynka skończyła dwanaście lat Państwo Mason zgineli wypadku i choć Cristina miała nadzieję na opuszczenie ich posiadłości wraz z córka, ale tak nie było. Jej nowym panem został ich syn, który był pozbawiony dobroci, litości i współczucia. Pomimo, że minęło jedenaście lat od ich spotkania, chłopak był nadal litościwy dla dziewczyny. Po przeprowadzce do domu rodziców, ponownie zaczął zakradać się do jej pokoju na strychu i zmuszać do seksu. Nigdy nie próbowała z nim walczyć. Wiedziała, że jeśli spróbuje czeka ją śmierć. Należała do niego i obchodził się z nią łagodnie niż z innymi niewolnicami, które były bite do nieprzytomności. Jedynie co musiała znieść to jego mokre od potu, duyszące z wysiłku cielsko leżące na niej kilka minut. Mężczyzna nie był głupi. Zdawał sobie sprawę, że dziewczynka jest jego córką i bardzo mu się to nie podobało. Przez kolejne lata Cristina broniła swojej córki najlepiej jak umiała, ale dziecko było bite i torturowane. Żona Charlsa odkryła kim jest mała dziewczynka i zarządała usunięcia dziecka.
Dziewczyna, która urodziła dziecko w stodole, to moja matka. Dziecko, które przeżyło to ja. Nazywam się Liliana Mason i dziś są moje piętnaste urodziny. Urodziłam się w 1985 roku, ponad sto jeden lat temu po tym jak rząd Stanów Zjefnoczonych zdelegalizował niewolnictwo. Niewolnictwo istnieje w każdym zakątku Ameryki. Niewolnicy są sprzedawani w sekrecie i ich istnienie jest tematem tabu. Mając wystarczająco dużo pieniędzy, można kupić każdego.
Jest rok 2000... I dzisiaj zostałam sprzedana nowemu właścicielowi.
CZYTASZ
Miłość w niewoli
RomanceOn syn jej pana Ona dziewczyna urodzona w niewoli Złączy ich miłość ale zakazana