#1

3.1K 193 103
                                    

Maggie POV.

*wspomnienia*
Widzę go. Uśmiecha się, a ja odwzajemniam uśmiech. Miło spędzamy czas. Nagle widzę kobietę. Podchodzi do nas. Ciągnie go za rękę, a na mnie krzyczy. Mój tata mnie woła. Nie chcę. Nie! Wyrywa się. Ja też. Krzyczę jego imię. On też coś mówi, ale nie rozumiem. Nie wiem! W końcu słyszę jedno słowo: Obiecaj. To jedno jedyne słowo. Potem wszystko zasłaniają płomienie.

Toby POV.
- Wstaaaawaaaj Maaaaasky! - krzyczałem mu do ucha. On zerwał się na równe nogi by po chwili spaść z Hoodi'm na sobie ( magia piętrowych łóżek ). Przeciągle jękli, a ja szybko pobiegłem na dół. Dobrze zrobiłem, bo po chwili usłyszałem:
- Toby ty durniu! Jak zaraz Cię dorwe to nogi z dupy powyrywam! - krzyknęli w tym samym momencie.
- Nie dorwą... A może jednak? Nie... - powiedziałem po cichu widząc moją jedyną deskę ratunku.

Slenderman POV. ( w kuchni )
Robię śniadanie dla creepypast. Jest cisza i spokój. Ale nie na długo. Skąd wiem? Słyszałem Masky'ego i Hoodie'go ( pomocy z pisownią ;-; ). Zaraz się zacznie. Za 3... 2... 1...
- Slendi pomóż! - Toby podbiega do mnie i staje za mną. Po chwili na dole są też bracia.
- Toby przysięgam jak zaraz nie wyjdziesz za Slendermana...
- Nie wyjdę! - Jak z dziećmi. Nie chciałem żeby ta bezsensowna kłótnia trwała dalej więc po prostu złapałem każdego w swoją mackę i poszedłem do jadalni. Rozsadziłem icz w 3 kątach stołu ( Masky i Hoodie kłócili się kto ma zabić Tobiego -_- ), a później przyniosłem jedzenie. Gdy wszyscy opuścili pokój, zebrałem naczynia. Chciałem iść je pozmywać, ale coś mnie zatrzymało.
- Papooo... Pobawisz się ze mną? - Sally zrobiła słodką minkę.
- Nie mogę teraz kwiatuszku, ale znajdę Ci kogoś do zabawy. - pomyślałem chwilę. Przypomniała mnie się sytuacja z rana więc odpowiedziałem dziewczynce.
- Toby się na pewno z tobą pobawi, a jak nie będzie chciał to powiedz, że papa mu w tedy łepek ukręci - powiedziałem spokojnie, a Sally się uśmiechnęła i pobiegła na piętro.

Toby POV.
Siedziałem na łóżku patrząc w sufit. Co prawda między mną a braćmi już wszystko okej ( chociaż muszę oddać im każdą słodycz którą dostanę od Clockwork czego w cale nie żałuje ) ale i tak o niczym nie gadamy. Siedzieli byśmy pewnie jeszcze w ciszy przez długi, długi czas gdyby nie pukanie do drzwi.
- Włazić!
- Tobyyyy... Pobawisz się ze mną? - Sally weszła do pokoju z wielkim misiem i plastikową filiżanką w ręce.
- Nie chce mi się.
- Papo powiedział, że jak nie pobawisz się ze mną to-
- Już idziemy się bawić! W cherbarkę tak? Świetnie! - odpowiedziałem szybko. Dobrze wiem co Slender może zrobić gdy jest wkurzony, a przez naszą kłótnie na pewno jest.
- Ale musimy u Ciebie, bo chcę jeszcze żeby Maskiś i Hoodiś też się pobawili. - spojrzałem na nich i zaśmiałem się krótko. Chwilę później siedzieliśmy już na podłodze popijając niewidzialną cherbatkę.
- Muszę przyznać, że wyśmienitą cherbatkę zrobiłaś, panno Sally. - Widzę Masky się wczuł.
- Dziękuję panu - powiedziała i popatrzyła na Hoodie'go.
- A co u pana słychać, panie Hood?- ...

I tak minęły nam dobre 2 godziny. Mała powoli zaczęła zbierać swoje rzeczy, a my jej pomagaliśmy. Jedna z filiżanek spadła na ziemię i poturlała pod moje łóżko. Sally schyliła się z zamiarem podniesienia jej, lecz zamiast tego wyciągnęła małe, ładnie ozdobione pudełeczko.
- Co to? - Powiedziała otwierając je.
Gdy to zobaczyłem podbiegłem do niej, odepchnąłem i chwyciłem mocno pudełko krzycząc:
- Nie ruszaj tego! Kto pozwolił Ci tego dotykać?!
- Toby spokojnie - powiedział Hoodie podchodząc do dziewczynki z łzami w oczach.
- Nie będę spokojny! Nikt nie ma prawa tego dotykać oprócz mnie! Oprócz mnie i... I... - Łza. Po moim pojiczku popłynęła łza. Potem druga i trzecia, i kolejna. Odwróciłem wzrok.
- Nikt oprócz mnie i jej - powiedziałem cicho następnie wybiegając z pokoju i willi nie zwarzając na zdziwione spojrzenia, przyciągając pudełko jeszcze bliżej serca.

JA PROXY |Ticci Toby love story|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz