Ostatnio coraz bardziej zacząłem interesować się sportem.
Pewnie zaczniecie się ze mnie śmiać, że zaraz mi to minie. Ale nie. Nie tym razem. Mam za dobre powody aby sobie odpuścić. Na przykład taka koszykówka. Jest to sport dynamiczny. Ma wiele atrakcyjnych i zapierających dech w piersiach akcji. A przede wszystkim ma świetnych zawodników. Wysokich, umięśnionych, przeważnie bardzo przystojnych. Zwłaszcza ta ostatnia przyczyna zachęciła mnie, abym teraz szykował się przed lustrem do wyjścia. Przecież ja również muszę dobrze wyglądać.- Długo jeszcze? - usłyszałem nagle zza pleców.
- Uspokój się Kai. Przecież widzisz, że już kończę - odpowiedziałem, lekceważąc go i próbując jeszcze raz zrobić kreskę na prawej powiece. Przez niego wyjechałem, a lewa wyszła idealna, więc muszę się postarać. Jeszcze ktoś by to zauważył i pomyślał, że nie potrafię się malować. Totalna bzdura.
- Słyszałem już to kilka razy...
- Gotowe! - przerwałem mu nagle - i jak wyglądam? - zapytałem, podchodząc bliżej i obracając się.
- Baekhyun. To tylko mecz. Na który zaraz się spóźnimy.
- Ale mamy jeszcze dużo czasu do rozpoczęcia...
- Wiem, ale obiecałeś mi, że będziemy wcześniej - teraz to on mi przerwał.
- A no tak - przewróciłem oczami - Przecież musisz zobaczyć się ze swoim przyjacielem.
- To nie jest mój przyjaciel.
- To kto? Chłopak? - zapytałem, śmiejąc się - od kiedy? Bo jakoś sobie nie przypominam, aby między wami się tak dobrze układało.
- Jeszcze nie, ale zobaczysz. Za niedługo będzie! A teraz zabieraj kurtkę i wychodź. Czekam w samochodzie - powiedział obrażony, zamykając drzwi za sobą. Tak jak powiedział, wziąłem kurtkę i zanim wyszedłem przejrzałem się jeszcze raz w lustrze. Musiałem wyglądać perfekcyjnie. Nie wiadomo, kogo się spotka.
Chłopak, o którym była mowa to statystyk zespołu gospodarzy Do Kyungsoo. Jest jeszcze niższy ode mnie i ma takie dziwne, duże oczy i usta w kształcie serca. Zupełnie nie wiem co Kai w nim widzi. Przecież to zupełne przeciwieństwo mojego ideału. No, ale przynajmniej dzięki niemu mamy lepiej usytuowane miejsca, prawie przy samym boisku, więc nie mam na co narzekać.
Poznali się jeszcze za czasów, kiedy Jongin sam trenował koszykówkę. Wtedy D.O pomagał trenerowi przy treningach. Niestety sytuacja życiowa Kaia zmusiła go do zaprzestania treningów, co mocno zdenerowało Kyungsoo. Widział w nim duży potencjał i nie mógł znieść tego, że rezygnuje. Do dzisiaj mu to wypomina. Lecz Kai nie mógł mu powiedzieć całej prawdy. A, że dalej kochał ten sport to często przychodził na mecze. Zawsze mnie pytał czy nie chcę pójść z nim, ale odmawiałem. Nie interesowało mnie to. Aż do czasu, gdy zobaczyłem reklamę zapowiadającą mecz. Zawodnicy z drużyny przeciwnej wyglądali obiecująco dobrze, więc dlaczego by nie skorzystać z tej okazji i nie pójść. Przynajmniej Kai się ucieszył, że w końcu się zgodziłem.W drodze na hale Jongin tłumaczył mi mniej więcej zasady gry. Jakby to mnie interesowało... Nie chciałem jednak, aby było mu przykro, więc udawałem, że go słucham i wszystko rozumiem. Niech się chłopak czuje potrzebny.
- Na miejscu spotkamy też Chanyeola.
- Chanyeola? - zapytałem zdziwiony. Nie przypominałem sobie, abym kogoś takiego znał.
- To mój dawny kumpel. Graliśmy razem w drużynie. Da się z nim pogadać, on jest...
- Uspokój się, Kai - przerwałem mu - naprawdę nie mam ochoty teraz słyszeć twoich historii o dawnych znajomych.
CZYTASZ
How We Met
FanfictionZainteresowanie sportem przyszło nagle. Czym to jednak poskutkowało? Opowiadanie z perspektywy Baekhyuna. Paringi: Chanbaek Kaisoo