- Minseokkie? - Usłyszałem za sobą. Uśmiechnąłem się, od razu poznając ten głos. Zatrzymałem się, biorąc dwa głębokie wdechy i pozwalając chłopakowi podbiec do mnie. - Hyung, szukałem cię.
Odwróciłem się, przybierając obojętną minę i próbując ją utrzymać nawet wtedy, gdy na widok Jongdae moje serce zatrzepotało, boleśnie obijając się o żebra. Jego czarne włosy jak zwykle były perfekcyjnie ułożone i ani jeden kosmyk nie wpadał mu do ciemnobrązowych oczu. Kwadratowa szczęka, tak ostra, że mogłaby przeciąć papier, poruszyła się nagle i dopiero po kilku sekundach zarejestrowałem, że Kim coś powiedział.
- Przepraszam, co mówiłeś? - spytałem zawstydzony, mając wrażenie, że moje policzki robią się czerwone. Chen spojrzał na mnie z góry - jak zwykle, w końcu był wyższy o pół głowy - i powtórzył swoją wypowiedź z lekkim zniecierpliwieniem w głosie.
- Pytałem, czy spotkamy się dziś po szkole u mnie. Mam dziś trochę czasu, a obiecałeś, że pomożesz mi z matematyką.
Pokiwałem gwałtownie głową o jakieś trzy razy za dużo, ganiąc się w myślach za to, że zajęty podziwianiem jego urody, nie usłyszałem o czym mówił.
- Xiuminnie, wszystko z tobą dziś w porządku? - spytał chłopak, przekrzywiając głowę i patrząc na mnie zaniepokojony. Znów skinąłem głową, tym razem ograniczając się do jednego razu. Swoje dzisiejsze roztrzepanie mogłem wytłumaczyć jedynie snem, w którym razem z Jongdae karmiliśmy się truskawkami, ale nie mogłem mu o tym powiedzieć. Przyjaciele nie śnią o takich rzeczach, a według Chena właśnie nimi byliśmy. Nie czuł tego, co ja. Nawet nie wiedział, że to czuję. Że jestem w nim rozpaczliwie, na zabój zakochany.
***Poczułem dreszcz radości, gdy znów znalazłem się w pokoju Dae. Znałem go tak dobrze jak swój własny, w końcu bywałem u chłopaka miliony razy. Dyplom za drugie miejsce w konkursie wokalnym, w którym go pokonałem, nadal wisiał na honorowym miejscu. Powiesił go tam, gdy już się zaprzyjaźniliśmy. W końcu to właśnie dzięki temu się poznaliśmy.
- Napijesz się czegoś? - spytał Chen, gdy zająłem swoje ulubione miejsce na styropianowej pufie pod oknem.
- Masz piwo? - spytałem z nadzieją, chociaż wiedziałem, jak zareaguje.
- Min, nie możesz pić alkoholu, przecież wiesz - powiedział twardo, jednak jego spojrzenie i troska roztopiły moje serce. Uwielbiałem, gdy mi ją okazywał, między innymi dlatego czasem prosiłem go o coś, czego nie powinienem spożywać.- Przyniosę ci wody - powiedział chłopak, zerkając na zegarek, który miał na nadgarstku, po czym zniknął na korytarzu.
- A może sok grejpfrutowy? - zawołałem za nim.
- Ha, ha, ha - usłyszałem w odpowiedzi. Chyba go zirytowałem. - To nie jest śmieszne, Minseok!
- Masz rację, nie jest - mruknąłem do siebie, sięgając po plecak i wyjmując z niego tabletki. Jongdae wrócił z butelką wody mineralnej i dwoma szklankami. Łyknąłem szybko leki i popiłem je, bo jak zwykle bałem się, że utkną mi w gardle, chociaż były naprawdę malutkie.
- Dziękuję, Chennie - powiedziałem potulnie, wiercąc się, żeby styropianowe kuleczki ułożyły się pode mną jak najwygodniej. Chłopak kucnął obok mnie i złapał mnie za lewą dłoń. Szarpnąłem ją w swoją stronę, czując jak moje serce przyśpiesza niebezpiecznie.
- Przecież nie musisz tego robić - broniłem się, próbując zapanować nad szaleńczym łopotem.- Wiesz, że czuję się pewniej, gdy już to sprawdzę - wytłumaczył mi cierpliwie. Wziąłem głęboki wdech i podałem mu rękę. Dae przycisnął dwa palce do mojego nadgarstka, w sposób, jakiego nauczył się długi czas temu. Oparłem głowę o ścianę, mając nadzieję, że lekko przyśpieszone bicie serca nie zwróci jego uwagi. Próbowałem skupić się na czymkolwiek innym, niż jego czujna dłoń.
CZYTASZ
Heart skips a beat // Xiuchen one shot
FanfictionGatunki: fluff! Długość: ok. 2000 słów Okładka od Yolyder. ;3