Rozdział 1

96 11 16
                                    


- Co tu robi ta... - Holmes wskazał palcem na dziewczynę, jej błękitne tęczówki przyglądały mu się  zaciekawione. Długie włosy w kolorze hebanu okalały jej smukłą twarz.  - kobieta.

- Jeśli to miała być obelga - brunetka wzruszyła ramionami - Coś panu nie wyszło. 

- Przepraszam za niego - westchnął Watson - John Watson - podał jej rękę.

- Wiem kim panowie są - odpowiedziała oddając uścisk - Słyszałam o was.

- Doprawdy - zainteresował się Sherlock

- Doktor John Watson, wrócił z wojny w Afganistanie - spojrzała na nich uważnie - Sherlock Holmes słynny detektyw.

- A pani to kto? - zapytał John

- Curiosa Green - uśmiechnęła się - Była agentka FBI, obecnie prywatny detektyw.

- W takim razie niech pani spróbuje mi zaimponować - Holmes przewrócił oczami i skinieniem głowy wskazał na trupa.

Kobieta podeszła do denatki.

Nie było żadnych śladów krwi. Ofiara leżała na podłodze w salonie swojej willi. W prawej ręce ściskała strzykawkę. Blondynka miała na sobie czerwony płaszcz z podniesionym kołnierzem oraz czarne leginsy. Mogła być niewiele starsza od panny Green.

Brunetka z dokładnością oglądała ciało. 

Obróciła się w stronę Sherlocka:

- Na lewej ręce jest ślad po igle. Wstrzyknęła substancje ze strzykawki do krwiobiegu. W strzykawce znajdowało się lekarstwo zawierające belladonnę, gdyż na szyi denatki widać ropień skórny. Wszystko wskazuję, że przedawkowała lek. Jednak coś w tym wszystkim mi nie pasuje - oznajmiła Curiosa.

Sherlock przyglądał jej się w zadumie. W końcu podszedł do trupa i sam zaczął oględziny.

Po kilku minutach stwierdził z uśmiechem:

- Zapomniała pani o dwóch rzeczach ale i tak jestem pod wrażeniem. Denatka ma pod paznokciami naskórek. Najprawdopodobniej się z kimś szarpała przed śmiercią. A w lekach są tak znikome ilości belladonny, że nie można by było kogoś tym zabić.

Następny za badanie denatki wziął się Watson.

- Jestem pod wrażeniem - przyznał Sherlock patrząc na kobietę - Ma pani trochę mniej przeciętny umysł.

- Potraktuję to jako komplement - Curiosa przewróciła oczami

- Ofiara zginęła najprawdopodobniej jakąś dobę temu - zaczął John - Przyczyną zgonu mogła być trucizna. Kobieta miała około dwudziestu pięciu lat. Oprócz nakłucia nie ma innych śladów na ciele.

- Zaczynamy zabawę - Sherlock zatarł ręce - Sprawę zaczniemy od rozmowy z policja panno Curioso.

- My?

 - Myślę, że pani, panno Green będzie dla mnie znośnym towarzystwem. 

Sherlock Holmes - Owoc śmierci czarnego wilkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz