- To nie jest jej prawdziwe imię - szepnął Sherlock do Watsona, kiedy opuszczali dom denatki.
- Jak to? - zdziwił się John
- Pomyśl - Holmes przewrócił oczami - Poznałeś kogoś lub słyszałeś o kimś kto ma na imię Curiosa? To przydomek lub przezwisko, najprawdopodobniej zaczerpnięte z łaciny.
- Skąd to wiesz?
- Mycroft uczył się tego języka - Sherlock wzruszył ramionami - Napiszesz do niego?
- To twój brat! Dlaczego ja mam do niego cokolwiek pisać?
- Bo masz z nim lepsze relacje - Holmes puścił Watsonowi oczko i przyspieszył kroku, zrównując się z panną Green.
- Rozmawiał pan o mnie - zauważyła Curiosa
- Skądże - mężczyzna zrobił niewinną minę
- Ma pan rację?
- Co? - zdziwił się
- To nie jest moje prawdziwe imię - westchnęła - To mówił pan, panu Watsonowi
Sherlock skinął głową z uznaniem:
- Więc jak brzmi pani imię?
- To kolejna zagadka - promienny uśmiech rozświetlił jej twarz - W końcu lubisz je, prawda Sherlocku?
- Ma pani racje - potwierdził
- Dlaczego tak oficjalnie?
- Nie znam pani imienia, więc będę musiał się zwracać do pani z kulturą.
- Nie zmyślaj - Curiosa westchnęła - Jesteś aroganckim, pewnym siebie dupkiem.
- Dziękuje za komplementy - Sherlock uśmiechnął się niewinnie i wsiadł do taksówki.
Chwilę później John zajął miejsce obok Holmesa.
Taksówkarz miał ruszyć lecz drzwi otworzyły się po raz kolejny.
- A pani dokąd? - zainteresował się taksówkarz, lustrując pannę Green wzrokiem.
- Baker Street 221B - oznajmiła, wsiadając do pojazdu.
- Co? - wypalili, w tym samym momencie, detektyw oraz jego partner.
- Baker Street - powtórzyła z uśmiechem.
CZYTASZ
Sherlock Holmes - Owoc śmierci czarnego wilka
ActionSamobójstwo? Nie dla niego. Sherlock Holmes wraz ze swoim wiernym towarzyszem Johnem Watsonem rozwiązują kolejną zagadkę. Pomaga im w tym tajemnicza, była, agentka FBI. Niedługo po natrafieniu na pewien trop Sherlock Holmes zaczyna otrzymywać listy...