Obudziłam się z ogromnym bólem. Całe ciało potwornie mnie bolało. Nie mogłam się ruszyć więc dalej leżałam w łóżku. Dziś był ostatni dzień przed feriami w szkole oraz Walentynki. Nienawidziłam tego święta zawsze. Jednak dzisiejszej nocy kiedy miałam koszmar to nagle on znikł a zamienił się na tego mężczyznę którego ostatnio widziałam. Czułam się wtedy inaczej. Bardziej bezpiecznie. Nieznajomy podchodził coraz to bliżej i w pewnym momencie z jego pleców wysunęły się macki, które delikatnie mnie objęły i przysunął do siebie. Czułam jego spojrzenie na sobie po czym spojrzałam nieco w górę. W tym momencie facet mnie pocałował, zmrużyłam powieki oddając mu się. Trwaliśmy tak chwilę i puf on znikł a ja musiałam się obudzić.
Ogarnięta jakoś ruszyłm do szkoły. Czułam trochę mniejszy ból ciała. Mialam ze sobą róże, która była na biurku rano.
Wszedzie chodzili ci zakochani. Nawet ja jakoś poczułam się inaczej. Chciałabym ponownie spotkać tego nieznajomego. Nie wiedziałam czemu ale jego wspominanie poprawiało mi chumor i dodawał uśmiech.
Lekcje minęły jakoś szybko, udałam się w drogę powrotną tą samą trasą gdzie go spotkałam. Nagle zostałam wciągnięta w jedną z ciemnych uliczek. Próbowałam krzyczeć i wołać o pomoc. Nie wiem jak ale jakoś trafiłam kopniakiem nieznajomegi i uciekłam w głąb mrocznych zaułków. Biegłam tak szybko na ile mnie stać było. Nagle ktoś mnie powalił i zawisł nade mną. Po czym śmiał się głupio i rozbierał mnie. Krzyczałam aż do zdarcia gardła. Powoli traciłam nadzieje na jakikolwiek ratunek lub pomoc.Pov. Offenderman
Tego ranka czułem, że coś się wydarzy. Ruszyłem w głąb ulic Londynu w miejsce gdzie spotkałem tą dziewczynę. Miałem pewne przeczucie, że się tam zjawi. Jednak po długim czekaniu usłyszałem jej krzyk. Była niedaleko, jednak z każdą chwilą jej głos słabł. Szybko ruszyłem w ciemne uliczki Londynu.
Po chwili biegu zobaczyłem kolesia rozbierającego moją malutką Rose. Nie mogłem powstrzymać ataku furii jaki się we mnie zbierał. Ja rozumiem, że ta dziewczynka jest taka słodka, że aż no brać tylko ale kurwa mać nie wolno nikomu, prócz mnie.
Szybko przebiłem jego ciało mackami i rozerwałem na kawałki. Krew się rozprysnęła wszędzie. Rzuciłem truchło do śmietnika po czym podchodziłem do niej powoli. Dziewczyna złapała się za głowę i coś majaczyła. Podniosłem ja delikatnie i zaniosłem do rezydencji. Nie mogła ona już zostać ani w domu lub gdzie kolwiek.
Po jakimś czasie dotarłem do rezydencji. Wszedłem normalnie jakby nic a tu znikąd wyskoczyli podobieczni Slendera zalewając mnie pytaniami kto to jest. Najbardziej zaskoczyła mnie Sally. Zielono oka zaczęła płakać i pobiegła na górę, za nią ruszyła szybko Jane. Spojrzałem na Rose. Była we krwi jednak nie ranna tylko ubrudzona. Udałem się do mojego pokoju. Przyszykowałem jej kąpiel nalewając różnych zapachów oraz sporo płatków róż. W między czasie dziewczyna się przebudzała, ale gdy się już wybudziła, była rozebrana. Delikatnie włożyłem ją do wody odwracając głowę w bok. Wiem napatrzyłem się tyle na gołe kobiety ale czułem, że ona nie jwst jak te wszystkie inne. Była sam nie wiem jak to opisać. Była jak małe dziecko, którego nie potrafiłbym skrzywdzić. Gdy dziewczyna siedziała w wodzie siegającej do szyi, odsunąłem się i wyszedłem na chwilę ogarnąć w pokoju wszystko i zdjąć płaszcz. Udałem się do łazienki ponownie z ręcznikiem.
Widok jaki zastałem mile mnie zaskoczył.******
Hej kochani
No to znowu się witam heh no więc kolejny rozdział jest no i no...liczę na gwiazdki i komy pod każdym rozdziałem
Do nexta za chwilę