- Czy zdajesz sobie sprawę w jakim świetle mnie przedstawiłeś? Gdzie masz do cholery rozum? Chłopie, masz dwadzieścia lat a zachowujesz się jak jakiś gówniarz, który nie potrafi zapanować nad sobą podczas imprezy.
- Wyluzuj... - Mruczę pod nosem przykładając palce do skroni zaczynając delikatnie je rozmasowywać. Prawdę mówiąc nawet nie pamiętałem tego, co wydarzyło się wczoraj. Okej, może jakieś mniej ważne szczegóły. Brunetkę z którą rozmawiałem, barmana, który wciskał mi kolejną szklankę z drinkiem i pełno ludzi, tak, i to by było właśnie na tyle.
- James czy ty w ogóle słyszysz co mówisz?
- Myślę, że z moim słuchem jest wszystko w porządku, ale jeśli chodzi o ciebie, to chyba powinieneś udać się na jakieś badania do laryngologa bo mówić ciut za głośno. - Mówię nonszalancko patrząc wprost na tatę, który wygląda jakby zaraz miał wybuchnąć.
- Nie tak cię wychowałem.. - Kręci głową na boki czytając po raz kolejny ten sam artykuł co przed chwilą. Jeszcze chwila i będzie mi go recytował z pamięci.
- Nie było mnie przy tobie godzinę... tylko godzinę a ty spijasz się do tego stopnia, że moja ochrona musi odprowadzać cię do samochodu. Chyba zapominasz, że nie masz skończonego dwudziestego pierwszego roku życia. Rozumiesz, że jesteś osobą medialną i jeśli to się nie skończy to zarówno ty jak i ja możemy mieć problemy? - Unosi głos i patrzy wprost w moje oczy. Widzę jak jego twarz czerwienieje. Trochę go nie rozumiem..
- Zachowujesz się jakbyś totalnie nigdy nie był w moim wieku. Oh pomyślmy, poczekaj.. z tego co pamiętam to ciebie również wynosili z klubu, robiłeś bójki.. paliłeś trawę... wymieniać dalej? - Jestem zdenerwowany. Dlaczego on do cholery potrafi wypominać mi coś takiego, skoro sam lepszy nie był?
- Nie musisz robić tego co ja kiedyś.
- W takim razie nie musisz mnie upominać. Wiem co robię a ty zacznij żyć własnym życiem. Czy to nie ty ciągle powtarzasz mi, abym nie przejmował się tym co piszą media? Pomyślmy... - Drapię się po brodzie w geście głębokiego zamyślenia po czym uśmiecham się.
- Jesteś coraz bardziej nie do zniesienia, James.
- W takim razie trzeba było oddać mnie matce. Może nie miałbyś takich problemów z najgorszym synem na świecie, który też chciałby w końcu się zabawić! Ale nie! Bo jasna cholera jestem Bieber i wszyscy obserwują każdy mój krok. Wiesz co? Mam dość. Wypisuje się z tego! - Unoszę głos przez co wydaje mi się, że moja głowa boli coraz bardziej. Widzę zaskoczoną minę ojca, jednak on nic nie mówi. Wstaję z kanapy zamykając jego laptop i po schodach udaję się do góry. Wchodzę do swojego pokoju i rzucam się na łóżko ukrywając twarz w poduszce.
" Co ja mam teraz zrobić? " - Myśl James, myśl. Unoszę głowę i sięgam po telefon. Sprawnie odblokowuje ekran i wchodzę w listę kontaktów uważnie czytając każdy z nich. Mój wzrok jednak zatrzymuje się na Danie. Mam nadzieję, że wrócił już z Florydy. Wybieram jego numer i przykładam telefon do ucha. Po chwili słyszę jego głos.
- O Bieber, jednak o mnie pamiętasz. - Mówi złośliwie a ja wywracam jedynie oczami.
- Nie mógłbym zapomnieć o swoim najlepszym kumplu. Wróciłeś już z Florydy?
- Ta.. jakieś dwa dni temu.
- To dobrze się składa, bo potrzebuje twojej pomocy.. - Zaczynam niepewnie i w sumie nawet nie wiem co robię.
- Oho, zapowiada się ciekawie. Tak w ogóle fajne filmiki widziałem w internecie z twoją osobą w roli głównej. - Śmieje się złośliwie a ja po raz kolejny wywracam oczami. Przysięgam, że kiedyś mu przywalę. - No ale kontynuuj. Jestem ciekawy w czym mogę pomóc panu, panie Bieber.
- Potrzebuje twojego wozu..
- Mojego wozu?! Po co?!
- No spokojnie, nie zostawię cię z pustymi rękoma. Co powiesz na małą wymianę? Na jakiś czas dostaniesz mój samochód w zamian za twój. Stary.. po prostu muszę coś zmienić. Mam dość.. - Mówię w końcu, choć po co? Nikogo to i tak nie obchodzi.
- Umowa stoi, ale..nie rozwal go, proszę.
Wrzucam dwie walizki do czarnego Audi i patrzę jak Dan głaszcze auto po lusterku. Chyba zapomniałem wcześniej wspomnieć, że to naprawdę dziwny człowiek. Otwieram szerzej oczy i wzdycham pod nosem zażenowany.
- Opiekuj się nią, James. - Mówi cicho a ja unoszę brwi do góry. Czy on naprawdę mówi o samochodzie.
- To tylko auto.. - Mruczę. Dan przykłada palec do ust i wyciąga kluczyki w moją stronę. - Dziękuję jeszcze raz.
- Mogę spytać gdzie się wybierasz?
- Szczerze? Jak najdalej stąd. - Uśmiecham się od ucha do ucha, zakładam na nos czarne okulary, wsiadam do auta i odpalam go zapinając pasy. Po raz ostatni patrzę na Dana i macham mu powoli odjeżdżając z podjazdu. To co właśnie robię to czyste szaleństwo i nie ukrywam tego. Włączam cicho radio i przyspieszam wjeżdżając na główną drogę, która prowadzi na wschód.
Przygodo, nadchodzę!
CZYTASZ
Ucieczka
FanfictionWiesz jak to jest, kiedy Twój ojciec jest najbardziej rozpoznawalną osobą na świecie a Ty nie masz za grosz prywatności? James to młody chłopak, syn - Justina Biebera, tak właśnie tego o którym myślisz. Historia skupia się na życiu młodego chłopaka...