I can't tell, but love you

9.1K 497 124
                                    

Piętnasty dzień października był wyjątkowo chłodny i nieprzyjemny. Słońce od rana skrywało się za chmurami, co nadawało wszystkiemu smutny, szary odcień. Nikt nie wychodził z domu, jeśli nie musiał, a światła w wielu oknach były już od kilku godzin zapalone.
Mimo ponad czterech setek lat na karku, Magnus nadal nie potrafił się przyzwyczaić do ponurej aury niektórych dni jesieni. Tak, jak większość istot tego dnia, zaszył się w swoim mieszkaniu i ani myślał, żeby wyściubić za próg chociaż czubek nosa.
Zwykle, w takich sytuacjach, pomagał kubek gorącej herbaty z imbirem i wylegiwanie się na tonie miękkich poduszek, ale tym razem Magnus czuł, że czegoś brakowało. Czarodziej zastanowił się przez chwilę i zweryfikował swój osąd. Nie czegoś, a kogoś.
Kilka minut, oraz osiem ciężkich westchnień później, Bane wyciągnął z kieszeni telefon. Wybrał pierwszy numer na liście kontaktów, lecz rozłączył się, zanim jeszcze rozległ się dźwięk połączenia. Czynność powtórzył co najmniej cztery razy, zanim zrezygnowany odłożył telefon na stolik do kawy.

- To bez sensu. - mruknął pod nosem i umościł się wygodniej na kanapie.

Wkrótce, gdy doszedł do wniosku, że ten dzień i tak niczym go już nie zaskoczy, zamknął oczy i dał się porwać w ramiona Morfeusza.
Jednak nie dane było mu pogrążyć się w sennych marzeniach. Ciche stukanie w szybę skutecznie zmąciło jego spokój. Magnus zmarszczył brwi, gdy rozległy się kolejne trzy nieśmiałe stuknięcia. Po następnych trzech, postanowił wstać i przegonić intruza.
Jakież było jego zdziwienie, kiedy zamiast gołębia, lub innego przeszkadzacza, ujrzał za oknem młodego Lightwooda.
Chłopak był wyraźnie zmęczony, ciężko oddychał i niemal pokładał się po parapecie, ale jednocześnie na jego ustach gościł blady uśmiech.
Na ten widok, czarodziej natychmiast otworzył drzwi balkonowe, wpuszczając łowcę do domu.

- Alexander? - głos mu się załamał, gdy zobaczył potężną ranę na prawym boku chłopaka. Czarny t-shirt był rozerwany od piersi w dół, przez co spora jego część zwisała smętnie wokół bioder łowcy - Co się stało?
- Zaskoczyli mnie. - odparł słabo Alec. Magnus pomógł mu usiąść na kanapie - Trzech zmiennokształtnych. W ostatecznym rozrachunku dla nich to się skończyło gorzej, ale wiesz... Mi nic nie jest. Jestem tylko trochę...zmęczony.
- Trochę zmęczony? Alec, ty mi lecisz przez ręce. Użyłeś runy?
- Jasne, że tak. Nie jestem głupi.
- Nie jesteś, tak? - zapytał Magnus, unosząc jedną brew - Więc czemu nie wróciłeś do Instytutu?
- Bo... - chłopak zawahał się na chwilę, nie będąc pewnym, czy napewno chcę powiedzieć to, co siedzi mu w głowie. Z głośnym westchnięciem, osunął się po oparciu - Bo wolę być tu, z tobą.

Czarodziej uśmiechnął się lekko, poprawiając poduszki pod głową Aleca. Jeszcze raz spojrzał na obrażenie na boku Lightwooda, ale zauważył, że te zaczęło już się goić. Pstryknięciem palców przywołał gazę i miskę z ciepłą wodą i zaczął delikatnie obmywać ranę z krwi.

- Zostaw... Nic mi nie będzie.
- Wiem, skarbie. Wiem... - Bane dotknął twarzy Aleca, muskając kciukiem jego policzek. Młody łowca złapał rękę maga i mocniej wtulił twarz w jego dłoń - To nic takiego, ale powinieneś się chwilę przespać.
- Tak sam? Bez ciebie? - powiedział Alec z uśmiechem, lekko przygryzając wargę.
- Alexandrze, ty ewidentnie majaczysz. - zaśmiał się Magnus.

W odpowiedzi Lightwood wykonał szybki, choć bolesny ruch, i przesunął się na kanapie, przyciągając maga do siebie. Zdziwiony Magnus poleciał do przodu i opadł na poduszki, lecz nim zdążył zareagować, łowca oplótł go ramionami, tym samym odcinając Bane'owi drogę ucieczki.

- Obiecaj mi, że ze mną zostaniesz. - wyszeptał Alec, wybijając w czarodzieja nieprzyjmujący sprzeciwu wzrok.
- Będę przy tobie. Będę tu, gdy się obudzisz. - Magnus odpowiedział cicho. Był tak blisko, że Alec czuł na skórze każde wypowiadane przez niego słowo.

Ledwo mieścili się na wąskiej kanapie, ale to wydawało się nie przeszkadzać żadnemu z nich. Dla większej wygody, Magnus obiął Aleca i oparł jedną nogę na jego biodrze, uważając, by nie urazić gojącej się rany.
Wykończony trudami dnia, łowca zaczął oddychać powoli, miarowo, aż w końcu zasnął.

Gdy się obudził, nie byli już w salonie. Alec rozpoznał pogrążoną w ciemności sypialnie Magnusa. Zza okna mrugnały do niego nieliczne gwiazdy, które nie poddały się nocnemu blaskowi wielkiego miasta.
Tuż obok, z głową opartą na ramieniu łowcy, cicho pochrapywał Magnus. Alec tak rzadko widział, żeby jego ukochany czarodziej spał, więc napawał się tym widokiem tak długo, jak tylko mógł.
Wkrótce jednak i Magnus otworzył oczy, ziewając przeciągle, niczym kot.

- Cześć, Śpiąca Królewno... - zaśmiał się cicho Lightwood.
- I kto to mówi? - parsknął mag - Praktycznie byłeś w stanie śpiączki. Jak twój uraz?
- Już niemal nic nie czuję. Mówiłem, że to drobiazg.

Magnus ani słowem nie zdradził, jak wiele musiał zrobić, kiedy rana na powrót się otworzyła. Całe szczęście nie wyglądało na to, żeby ta sytuacja miała się powtórzyć. Rana, wbrew pozorom była poważna, a Bane przez kilka godzin walczył, by zbić gorączkę ukochanego.

- Cholera, już późno... - mruknął Alec, po czym dodał niechętnie - Powinienem wracać do Instytutu. Zdać raport. Izzy napewno się martwi.
- Nie kłopocz tym swojej głowy, skarbie. Twoja siostra dzwoniła, kiedy spałeś. Powiedziałem jej, że...nie wracasz na noc.
- Znowu będzie mi insynuować dziwne rzeczy.
- Jestem bardzo za tym, żeby dać jej do tego powód. Niech dziewczyna nie gada na darmo.
- Nie mógłbyś być bardziej oczywisty, prawda?
- Mógłbym. - Magnus podniósł się, opierając ciężar ciała na łokciach - Ale dobre wychowanie wymaga, żebym nie był.

Alexander westchnął, kładąc, nieco zdrętwiałą od ciężaru maga, rękę na brzuch. Dopiero teraz spostrzegł, że jego ubrania gdzieś zniknęły.

- Magnus... Gdzie są...? Dlaczego jestem praktycznie nagi?
- Koszulka nie nadawała się do niczego, a spodnie były zakrwawione i cuchnęły trupem. Pozbyłem się ich. Reszta twoich rzeczy została w salonie.
- Czy możesz... - Alec wstał z łóżka, przyciągając się - Czy możesz dać mi jakieś ubrania na zmianę, czy coś...
- Mówiłem już to kiedyś, Alexandrze. Dla mnie nie musisz się ubierać.
- Magnus, proszę. - powiedział cicho Alec, czując, jak czerwienią mu się uszy.
- Dobrze. - mag pstryknął palcami, a na łowcy zmaterializowały się ubrania - Ale co zobaczyłem, to moje.

Alec spojrzał w dół i z lekkim zażenowaniem zobaczył, że ma na sobie długie spodnie z lekkiego materiału w kolorze khaki i białą, luźną koszulę, której dekolt kończył się gdzieś w okolicy pępka.

- Nie masz nic...bardziej w moim stylu? - zapytał, próbując zmusić koszulę do tego, by zakryła jak najwięcej.
- Jeżeli ci się nie podoba, to zawsze możesz się rozebrać, nie będę narzekał. - Magnus uśmiechnął się na samą myśl o Alecu chodzącym nago po mieszkaniu - Ale, według mnie, dobrze wyglądasz w jasnych kolorach. Chociaż lepiej wyglądasz bez.
- Magnus, czy... - łowca odwrócił się plecami, próbując ukryć coraz bardziej czerwoną twarz - Czy możesz przestać?!
- Mój drogi... Zawstydzanie cię, to mój obowiązek. - czarownik spojrzał na chłopaka wygłodniałym wzrokiem - Poza tym, muszę przyznać, że... Fakt, iż tylko ja mogę widzieć tę stronę ciebie, niezwykle mi się podoba.
- Oczywiście, że tylko ty! - uniósł się łowca, odwracając się znów w stronę Magnusa - Nikomu innemu bym na to nie pozwolił, bo tylko ciebie ko...
- Taaaaaaaak? - mag uśmiechnął się - Kontynuuj.

W tym momencie twarz Alexandra przybrała odcień najczerwieńszej czerwieni na świecie. Magnus zaryzykowałby stwierdzenie, iż Alec właśnie odkrył nowy kolor. Czarodziej wstał powoli z łóżka i podszedł do Lightwooda, ostrożnie ujmując jego dłonie w swoje. Spojrzał mu w oczy z lekkim, ciepłym uśmiechem.

- Też cię kocham, Alexandrze.

~~~~~~~~~

W życiu nie napisałam czegoś tak szybko XD To chyba nowy rekord.
To był rozdział pełen narkolepsji...
Ps. Dziękuje mojej prywatnej wenie(za dobre rady i bardzo inspirujące rozmowy), siostrze, która kazała mi rzucić wszystko w cholerę i pisać to, oraz mojemu Dziobakowi - tak po prostu.
Tyle mam radości w życiu, że hej!!

Just against the rulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz