⭐⭐⭐Ciemna postać bezszelestnie przemyka przez zarośla, pozostawiając za sobą zarys pałacu, w którym gościła przez długi czas.
Zgrabnymi susami przeskakuje ogromne korzenie drzew, którymi usłana jest ścieżka boru. Pęd powietrza łopoce długimi, zajęczymi uszami ubranego w czarną, podartą sukienke cienia. Jeszcze chwila i dotrze do celu swojej podróży - Bramy Dwóch Światów.
Dobrze przemyślany plan miał nie zawieść. Żal, który nie ma prawa istnieć, miał znów popchnąć opowieść do przodu. Niewykonalne. W końcu nikt o zdrowych zmysłach nie podjął jeszcze próby wydostania się stąd, a ci szaleńcy, którzy jednak zaufali swojemu obłędowi, musieli zapłacić za to najwyższą cenę.
Istota wiedziała czym grozi ucieczka, jednak ta świadomość tylko utwierdzała ją w przekonaniu, że musi dokończyć to, co zostało zapoczątkowane gdy jeszcze żyła.
Bystre ślepia wreszcie ujrzały cel swojej podróży - wielkie, posrebrzane, przesadnie zdobione najróżniejszymi kwiatami drzwi na środku pustkowia. Jednak nie był to powód do radości. Te kilka metrów otwartej przestrzeni, dzielącej pozornie bezpieczny gąszcz od wolności, były największym wyzwaniem z jakim stworzenie miało się zmierzyć.
Pomimo tego, że udało mu się uciec bez zbędnej eskorty, brama zawsze była strzeżona przez kilka psów stróżujących. Pozostało tylko czekać.
Cisza. Nie słychać skrzeczenia powietrznego patrolu, ani rozmów znudzonych pracą strażników. Czyżby powrót do życia był dziś tak prosty? Dziwne. Korzystając z okazji, istota ponownie ruszyła biegiem przed siebie. Była przygotowana, że każdy kolejny oddech może być tym ostatnim. Połowa drogi za nią. Jeszcze tylko kilka kroków i życie.
Krzyk i wystrzały broni palnej wzdrygnęły czymś w rodzaju ciała należącego do cienia, jednak to nie było już istotne. Dłoń zacisnęła się na klamce, a drzwi popchnięte całym ciężarem potwora otworzyły się.
⭐⭐⭐
CZYTASZ
Hello, March Hare.
FanfictionPisane cały rok temu coś, co już nigdy nie miało ujrzeć światła dziennego. Enjoy~