part 5

180 10 4
                                    

Adrien

To co usłyszałem od Marinette  zabiło mnie. Teraz jest za późno na jakiekolwiek działania... Straciłem ją... Moją przyjaciółkę...
Kiedy tam stałem podeszli do nas Alya i Nino.

- Przepraszam, chciałam ci powiedzieć... - widać, że było jej smutbo z tego powodu.

- Nic się nie stało... - nie chciał dłużej tam być, poszedłem do wyjścia z budynku. Usłyszałem za sobą czyjeś kroki.

- Adrien! Gdzie ty idziesz? - Nino próbował mnie dogonić.

- Do domu, gdzie kolwiek byle nie tu. Nie chce na nich patrzeć.

- A lekcje?

- Nie mam do tego głowy. Wszystko się posypało i to ja to zniszczyłem. - Cześć, zadzwonię jak coś.

- Nara - mulat poszedł na lekcje, a ja w kierunku samochodu.

Błądziłem bez celu po mieści nawet nie wiem ile czasu. Kiedy robiło się już ciemno wróciłem do willi rodziców.

- Adrien?

- Co?

- Dzwonili ze szkoły, podobno nie było cię dzisiaj na lekcjach, możesz mi to wytłumaczyć?!

- Później, jestem zmęczony.

Mama była na mnie wściekła, ale ja się tym bie przejmowałem... Wszedłem do siebie zatrzaskując drzwi. Nie mam na nic siły. Jak się spodziewałem do pokoju wparowała mama.

- Adrienie Agreste, ile razy ci już mówiłam, żebyś nie trzaskał tymi cholernymi drzwiami?! A teraz słucham co masz mi do powiedzenia?!

- Marinette ma chłopaka i nie jestem nim ja...

- Że co proszę? Ale jak to się stało, przecież miałeś ją przeprosić.

- I przepraszałem, ale ona nie chciała mnie słuchać i potem zobaczyłem ją z innym jak się całują. Na początku myślałem, że to przypadek...

- Ale...

- Ale to nie był przypadek. Kiedy go od niej odepchnąłem ona na mnie nawrzeszczała i wykrzyczała prosto w twarz, że są razem...

- Adrien tak mi przykro. Musiało ci na niej bardzo zależeć skoro tak się tym przejąłeś...

- Bo zależało... A teraz to już nie ważne. Mogę zostać sam? Chce to przemyśleć i przepraszam za to, że trzasnąłem drzwiami.

Mama wyszła z mojego pokoju, a ja podeszłem do okna przy którym stało biórko. Otworzyłem szufladę i wyciągnąłem z niej małą metalową przujaciółkę. Dawno się nie widzieliśmy, więc trzeba odnowić tą znajomość. Przyłożyłem ją do nadgarstka i zrobiłem pierwsze cięcie. Potem kolejne i następne, aż cała moja ręka pokryta była krwią i małymi bliznami. Strasznie bolało, ale przynosiło ulgę w jakimś stopniu. Bezwładnie opadłem na podłogę, opierając głowę o biórko. Czułem, że robię się senny i coraz dłabiej widziałem obraz przed sobą, aż w końcu nie widziałem nic tylko ciemność.

***

Obudziłem się w bardzo dziwnym miejscu. Nie wiedziałem co się stało i gdzie ja właściwie jestem. Cały pokój był pokryty bielą. Kiedy chciałem się podnieść poczułem przeszywający ból... Koło siebie zsuważyłem jakąś dziewczynę w bieli... Czy ja umarłem?

- O widzę, że się już obudziłeś?

- Gdzie ja jestem? Co się stało?

- Jesteś w szpitalu, przywiozła cię karetka, miałeś całą rękę we krwi. Jak cię przywieźli byłeś nie przytomny.

- Ile spałem?

- Dwa dni, ale na szczęście już wstałeś. Wyjdziesz z tego.

Teraz sobie wszystko przypominam... Marinette... Nathaniel... Żyletka...

-Lekarz zataz do ciebie przyjdzie. - powiedziała brunetka i wyszła z sali.

- Doktorze, pacjent się obudził.

Do pomieszczenia wszedł młody lekarz.

- Dzień dobry miło, że się obudziłeś. Powiesz mi co dokładnie się stało?

- Pociąłem się żyletką.

- A jak się nazywasz?

- Adrien Agreste, jest tu może gdzieś moja mama?

- Tak czeka przed salą. Chcesz, żebym ją zawołał?

Skinąłem lekko głową.

- Pani Agreste, syn się już obudził prosi, aby pani weszła.

Lekarz wyszedł, a weszła moja mama. Usiadła na krzesełku obok mojego łóżka. Złapała mnie za rękę i zaczęła ją ściskać. W oczach miała łzy...

- Synku... Dlaczego to zrobiłeś? Kiedy cię zobaczyłam całego we krwi myślałam, że już nie żyjesz...

- Mamo... Była tu Mari?

Po minie jaką zrobiła na wypowiedziane imię zrozumiałem, że...

- Nie, ale nie przejmuj się nią teraz. Alya i Nino cały czas o ciebie pytają.

- Jak mam się nią nie przejmować? To była moja przyjaciółka! Ja ją kochałem! A ona wybrała tego dupka...

W drzwiach stanęła granatowłosa. Przez chwilę myślałem, że to sen i że jej tam nie ma, ale to naprawdę była ona...

- Mamo zostawisz nas samych?

- Oczywiście, wróce potem kochanie. - Powiedziała i pocałowała mnie w czoło.

- Cześć Adrien...

- Tylko po to tu przyszłaś? Gdzie masz tego swojego rudzielca?!

- My się rozstaliśmy... Czy to prawda, to co powiedziałeś mamie?

- A jeśli nawet to co to zmienia?

- Może to, że ja też cię kocham Adrienie Agreste... - pocałowała mnie w usta... Jeśli to sen, to nie chce się budzić... Oddałem pocałunek pogłębiając go.

- Forever?

- Forever głuptasie...

Jak wyszłem ze szpitala, Marinette  przez cały czas się mną opiekowała. Pewnego dnia jej się oświadczyłem i powiedziała "tak". Potem urodziła nam się trójka wspaniałych dzieci: Hugo,Emma i Louis. Mieszkamy teraz razem we własnym domu z naszymi dziećmi. Ja zostałem sławnym modelem, a Mari projektantką mody.

The End

Hejo, to koniec mojej książki mam nadzieję, że wam się podobało i wytrwaliście do końca.

Dziękuję za każdą gwiazdkę kochani i do zobaczenia w moich innych książkach.

Bye, Natalia 😘💞

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 19, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

miraculum: to tylko kolegaWhere stories live. Discover now