Rozdział 2

48 10 5
                                    

Kuliłam się w małej,wilgotnej i zimnej jaskini.Od świata zewnętrznego oddzielała mnie kaskada długich pnączy.Siedzę tu bardzo bardzo bardzo cicho.Kulę się opieram czoło o kolana i kołyszę się i w przód i w tył i w przód i w tył i w przód i w tył.Nagle słyszę huk który rozbrzmiewa echem w mojej głowie.Słyszę krzyk mojej mamy i kolejny wystrzał.Już nie słyszę krzyku.... Po policzkach płyną mi stróżkami łzy.

Oni byli na zewnątrz.Źli ludzie.Złe rzeczy działy się na zewnątrz.Podnoszę głowę i widzę postać zbliżającą się do mnie.

Jest coraz bliżej bliżej bliżej.

Zbyt blisko.

Nie

mam

gdzie

u c i e c.

  Postać sięga do kaskady pnączy...

Obudziłam się krzycząc i rzucając na łóżku.Ktoś chwycił mnie za ramiona.Gwałtownie usiadłam i cofnęłam się uderzając głową w ścianę.Na skraju mojego łóżka siedziała Lindsey i patrzyła na mnie z przerażeniem.Łapczywie nabierałam powietrza w płuca.Brittany stała pomiędzy naszymi łóżkami i patrzyła na mnie jakbym to ja była postacią z koszmaru.

-Co się dzieje?-Zapytała Lindsey.

-Nic po prostu miałam zły sen. - Odpowiedziałam ocierając łzy.Wyjrzałam przez oko.Do wschodu została jeszcze jakaś godzina.

-Bez jaj.Krzyczałaś jakby ktoś cię mordował – Powiedziała Brittany

-To był tylko sen. - Odpowiedziałam.

-Czujesz się na siłach żeby rano wyruszyć? - Spytała Lindsey.

-Tak jasne jest okej. - Choć nadal nie było bo ciągle cała się trzęsłam.

-Mam zostawić zapalone światło? - Lindsey wróciła do swojego łóżka.

Nie, już w porządku. - Na tyle na ile mogło być w porządku.Najdziwniejszy był ten niewyjaśniony strach, którego ostatnio doświadczałam.Jakby zapowiadał coś co miało w kródce nastąpic.

Lindsey zgasiła światło i zagrzebała się w pościeli.W kródce ona i Brittany pogrążyły się znów w głębokim śnie.Lecz ja wciąż pamiętałam o śnie i nie mogłam zasnąć.Po jakiś dwudziestu minutach dałam sobie spokój i wstałam.Pochodziłam po pokoju nie chciałam budzić dziewczyn więc nie zapalałam światła.Poszłam do łazienki zamknęłam drzwi i spojrzałam w lustro.Potargane włosy,duże oczy i worki pod oczami.Westchnęłam nie miałam nic do roboty więc rozebrałam się i poszłam wziąć prysznic.Wiedziałam, że taka okazja nie nadarzy się prędko.Wzięłam długi prysznic kiedy skończyłam owinęłam się ręcznikiem.I kiedy wychodziłam z kabiny poślizgnęłam się na kafelkach i uderzyłam udem o burtę.Stłumiłam w sobie krzyk.Bolało okropnie.Ale jakoś zdołałam wstać i upewniwszy się, że nie obudziłam nikogo zaczęłam się ubierać.Dobre było to, że potrafiłam ignorować ból na tyle, że stawał się tylko irytujący.Założyłam na siebie spodenki do połowy ud, bluzkę na ramiączkach i bluzę dresową.Uczesałam jeszcze wilgotne włosy i zaplotłam w warkocz sięgający mi połowy pleców.

Kiedy wyszłam z łazienki w pokoju paliło się światło i po chwili zobaczyłam Brittany robiącą brzuszki na podłodze.Zamknęłam drzwi trochę za gwałtownie i lekko trzasnęły.Lindsey zakopała się w kołdrze ukryła głowę pod poduszką i wymamrotała coś w stylu:,,Daj mi spokój"

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 25, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Who am I?Where stories live. Discover now