11.

1.1K 91 0
                                    

Pożegnaliśmy się z Adrianem i poszliśmy w swoją stronę.

Szliśmy jeszcze jakieś 10 minut i kiedy byliśmy na miejscu usiedliśmy na tym samym mostku, co wcześniej.

-Kurde, coś mu nie wierzę -mamy chyba to samo myślenie, bo też mu nie wierzyłam.

-Ja też, wyglądał jakoś dziwnie.

-Przez ten czas jak go znam nauczyłem się, że często kłamie.

-Eh... Też miałam takiego znajomego, wiem co czujesz.

-No, strasznie to wkurzające... Dobra, spróbuj zapomnieć, jakoś to rozkminię.

-Okej.

Pomimo, że powiedziałam, że zapomnę też nad tym myślałam, nie znałam go za dobrze, ale kiedyś dużo, czytałam o takich rzeczach i jakby to powiedzieć jestem trochę obeznana.

-Igor, a może oni kazali tu przyjść Adrianowi, bo wiedzieli, że mu najbardziej ufasz?

-Po pierwsze miałaś zapomnieć, a po drugie możesz mieć rację. Już od dawna wydawał się dziwny.

-Ale nie można go od razu skreślać. Mógł mówić prawdę, a oni serio mu grozili. Ich było więcej Igor, gdyby mu grozili, nie mógłby się sam obronić.

-Też masz rację.

-No wiesz, kiedyś rozkminiałam nie takie rzeczy.

-A jaki na przykład?

-A, dużo tego było... -powiedziałam tak, bo nie chciało mi się opowiadać.

-Chociaż jedną!

-Jutro. Nie chce mi się teraz

-Chociaż jedną!

-Powiedziałam już, że jutro!

-Chociaż jedną!

-Widzę, że nie odpuścisz.

-Nie - głupio się uśmiechnął.

-No ale jutro!

-Ty też nie dasz sobie siana, no nie?

-Nie - teraz ja zrobiłam głupi uśmiech.

-Tak nie dojdziemy do kompromisu.

-Dojdziemy, jeśli poczekasz do jutra.

-Ale ja nie umiem czekać!

-No właśnie widzę!

-Eh...

-Pani psycholog, wie pani przecież, że czekanie daje czasem duże rezultaty -po tych słowach śmiałam się jak głupia i znowu powtarzałam w kółko "pani psycholog"

-Jezu, lepszej ksywki nie mogłaś znaleźć?! -Igor też się śmiał.

-Nie, nie mogłam.

-Właśnie widzę.

Przez następne 5 minut nie mogliśmy się ogarnąć i darliśmy ryje na całe miasto.

Ta inna, ta gorsza... ((( ff o ReTo))) [Zakończone - poprawka]Where stories live. Discover now