— Cześć, Lily — mruknął Severus, na widok dziewczyny.
Lily zmroziła go wzrokiem i najzwyczajniej w świecie przeszła obok niego i zajęła wolny przedział. Za chwilę miała dołączyć do niej Dorcas, która teraz była jeszcze na peronie. Dziewczyna widziała brunetkę przez okno, jak ta żegna się z rodzicami.
Drzwi od przedziału się otworzyły i stanęli w nich roześmiani Huncwoci. Dziewczyna na ich widok wstała, przewracając oczami.
— Musicie tak biegać po całym pociągu?! Nie jesteście tu sami! — pufnęła, jednak uśmiechnęła się, gdy Remus ją przytulił. — Jak wakacje?
— Rodzina się zjechała, więc siedziałem u Jamesa — powiedział Syriusz, siadając na kanapie.
— Całkiem dobrze, a u ciebie, Evans? — James posłał jej swój rozbrajający uśmiech.
— Nie pytałam ciebie, Potter — syknęła. — Remus? Jak pełnia? Wszystko było w porządku?
Lupin posłał rudej smutne spojrzenie, ale się uśmiechnął.
— O mało nie zabiłem Syriusza.
— Naprawdę? Było aż tak źle? — zdziwiła się. Pokiwał tylko głową i westchnął.
— Peter, mógłbyś tak nie jeść cały czas tej czekolady? — zaśmiał się Syriusz.
Pettigrew zmrużył oczy.
— Czekolada to moja jedyna miłość. — odpowiedział z pełnymi ustami, biorąc kolejny duży kęs.
Lily zapatrzyła się w krajobraz za oknem. James podszedł do niej, już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, gdy do przedziału weszła Dorcas, zwracając na siebie uwagę wszystkich.
— Hej, chłopaki! — zawołała wesoło.
— Dorcas! — zawołali, przytulając ją.
Tak, Dor była zawsze najbardziej lubianą dziewczyną w szkole. Wszyscy ją uwielbiali, była wesoła, zawsze uśmiechnięta. Żaden chłopak się nie chciał przyznać, że to właśnie ona jest jego obiektem westchnień.
— Jak tam, Lily? Wszystko dobrze? Jesteś smutna. — zauważyła, podchodząc do Evans.
— Zawsze mogę ją pocieszyć — palnął James.
— Wal się, Potter. Nie jesteś zabawny — mruknęła Lily, patrząc na Jamesa jak na wroga. — Spotkałam Severusa — wyznała cicho.
— Dlaczego się nim tak przejmujesz? To zwykły frajer, nazwał cię szlamą. Nie zaprzątaj sobie nim głowy. — uśmiechnęła się Dorcas. — Chodźmy się przejść po korytarzu.
— Dawno nic nie odwaliliśmy, prawda, chłopaki? — uśmiechnął się Syriusz. — Jakieś plany?
— Och, przestańcie, jest dopiero pierwszy dzień września!
— Co nam innego zostało, niż im pomóc?
Wyszli na korytarz. Spotkali jedną z najbardziej zakochanych par, czyli Alicję Clark i Franka Longbottoma. Zakochani szli za rękę w stronę przedziału Krukonów. Zapewne do Ksenofiliusa Lovegooda, tego dziwaka z szóstego roku.
— Gdzie idziemy? — spytała Lily, mając nadzieję, że wszyscy zgodnie odpowiedzą, że pójdą do Molly Prewett, Amosa Diggory'ego, Artura Weasley'a, Amy Adams i Anny Dark, którzy zawsze siedzieli w jednym przedziale.
— Naturalnie, że pójdziemy do Ślizgonów, dokuczać Snape'owi. Zasłużył na to, kretyn. — wyjaśnił Syriusz, szturchając łokciem Remusa i Jamesa. Peter uśmiechnął się szeroko.
CZYTASZ
Daj mu szansę, Evans || Huncwoci (cz. I)
Fanfiction"- Czym jest przyjaźń według ciebie, Lily? - zapytał Syriusz, gdy weszli do dormitorium. - Na pewno nie tym, co czuję do Pottera. - warknęła dziewczyna, siadając na łóżku." Opowiadanie za czasów szkolnych Huncwotów, pisane w 3. osobie. Lily Ev...