Jak wracałem do domu spotkałem Bakusia takiego grubego bakusia, grubasek chciał żebym poprawił mu ocene ale powiedziałem że niech zapomni. Chwile na niego popatrzyłem wreszcie sobie poszedł i jebną się o metalowy słup, zresztą ja też (Autyzm Na Codzień). Szłem z obolałym palcem przez całe Aleje Koncentacyjne, Poniewicza i Dahnickiego aż doszłem do domu. Oczywiście jak to ja wyjebałem się na schodach, to jest rodzinne. Stwierdziłem że chce mieć dziecko więc cofnąłem się n schodach, wyszłem z klatki i zapierdalałem do domu dziecka tam adoptowałem Gałażyna i uczyłem go krzyczeć Kutas Kozła. Wracając z moim nowym dzieckiem do domu, wyjebałem się na chodniku pewnie znowu był krzywy. Gdy wróciłem do domu dałem dla synka Kutasa Kozła na obiad wpierdalał jak pojebany. Na zajutrz razem z synkiem zapierdalaliśmy fordem focusem do szkoły, ale tym z 1982roku. Zaczołem poranne lekcje Rudy odpierdalał jakieś namaste wraz z Blond Włosą.
Koniec Rozdziału drugiego
Kontynuacja na 10g.