Gdy znowu znaleźli się w Zielonej Górze, krzak zniknął na dobre. Czwórka bohaterów spoglądała na siebie zdezorientowana. Hubert patrzył na Andiego, Andi na Anię, a Ania na Sarę. W końcu ta ostatnia miała odwagę przerwać ciszę.
- Okej, co to było? - u wszystkich pytanie to wywołało jakiś niewytłumaczalny szok.
Hubert znowu spojrzał na Andreasa i i nie spuszczając z niego wzroku, a na twarzy mając uśmiech zwiastujący rozmarzenie, powiedział:
- Ja myślę, że już nic mnie nie zdziwi - wciąż nie zmieniał kierunku patrzenia, mimo że tamten to zauważył i starał się go nie odwzajemnić.
- Dobra, więc podsumowując - zaczęła Ania i wskazała na Niemca. - Tobie przyśnił się koniec świata i trójka sędziów z młotkami, a ich imiona brzmią tak jak nasze. Nie wiadomo jak znalazłeś nas i akurat się okazało, że jeden z tych "sędziów" to twój fan - teraz wskazała palcem Huberta. - Kiedy tylko dotknąłeś kogoś z nas zaczęliśmy gadać jak pokręceni, a na dodatek krzak wciągnął nas do jakiegoś porytego wymiaru, gdzie różowa chmura instruowała nas, byśmy zdali testy, nawiązujące do naszej przyszłości - dziewczyna ciężko oddychała na jej twarzy było widać irytację i zniecierpliwienie.
- Właściwie, to mogę wam powiedzieć, jak was znalazłem, wystarczyło... - Andreasowi przerwano.
- Ania! Co ty masz na ręce? - wyskoczyła Sara.
Faktycznie. Na prawym nadgarstku Ani znajdowała się jakby biała bransoletka z niewielkim niebieskim klejnotem.
- Że co? - Ania dopiero teraz ją zauważyła - No pięknie. Jeszce to.
- Hubert, Sara, chyba my też takie mamy - wtrącił Andreas.
Wszyscy obejrzeli swoje nadgarstki a potem i swoich towarzyszy. Huberta ozdobiła identyczna, z tym, że czarna z zielonym klejnotem. Andiemu trafiła się biała z fioletowym, a Sarze czarna z żółtym. Nie dało się ich ściągnąć. Przylegały idealnie do skóry, ale jej przy tym nie podrażniały. Skoczek westchnął.
- Czy to zawsze musi być fioletowy... - szepnął do siebie.
- No w sumie, wygląda fajnie. Żółty plus czarny może być - dodała Sara, również bardziej do siebie. Tylko Ania była nastawiona bardzo sceptycznie.
- Serio wam to się podoba? - próbowała pozbyć się nowego akcesorium. - No więc co teraz, panie Wellinger? - powiedziała to z wyraźną pogardą.
- Ja? Ja... nie wiem - przyznał Andreas.
- Widzicie? Zero planu i w ogóle ugh... Mam zamiar się tego pozbyć. SAMA! - Ania mówiąc to obróciła się z gracją Izabeli Łęckiej i odeszła. - Nara!
- Ania! - zawołał za nią Hubert i widocznie posmutniał, bo dziewczyna już na nich nie spojrzała.
Andreas położył swoją rękę na ramieniu Huberta, ale ten ją odruchowo zrzucił, nie zdając sobie z tego sprawy. Sara stwierdziła, że również wróci do swojego domu, bo obiecała być w miarę wcześnie, po czym ruszyła w stronę dworca PKS. Hubert stał w miejscu spoglądając to na swoją bransoletkę, to na oddalającą się sylwetkę jego pierwszej przyjaciółki, której nigdy nie widział tak poddenerwowanej. Niemiec wpatrywał się w niego i powoli przyzwyczajał się do myśli, że prawdopodobnie maturzysta nie będzie chciał mu dalej pomagać. Hubert zwrócił wzrok na ziemię.
YOU ARE READING
Nieznana historia Andreasa Wellingera
FanfictionA wy co byście zrobili, gdyby męczyły was sny o końcu świata? Tak, ja też bym się nażarł papryki, ale Andi zrobił coś zupełnie innego. Wskoczcie w tą fantastyczną przygodę z naszym niemieckim ulubieńcem i przekonajcie się, że aluzje do lektur szkoln...