1.

225 45 81
                                    

Kilka tygodni wcześniej

Księżniczka jest online
Misiaczek jest online

Misiaczek: Witam księżniczko.

Księżniczka: No hejo.

Misiaczek: Wiesz co dzisiaj jest?<3

Księżniczka: Wtorek?

Misiaczek: Nie ;)

Księżniczka: Środa?

Misiaczek: Nie ;)

Księżniczka: To niby co???

Kochałam się z nim droczyć. To mi sprawiało przyjemność. Poza tym, dzięki temu związek stawał się ciekawszy, niejednolity, taki po prostu nasz.

– Używanie telefonu podczas lekcji jest zabronione i powinnaś o tym wiedzieć – doszedł mnie lekko zdenerwowany głos nauczycielki.

Nie mając lepszego pomysłu, postanowiłam grać głupią.

– Nie mam pojęcie o czym pani mówi. – Zrobiłam smutne, niewinne oczka. Widzisz? To nie ja. Idź dalej.

Chyba podziałało, bo szatynka tylko pogroziła mi palcem i powiedziała:

– Niech ci będzie. Ze względu na mamę ci odpuszczę. – Mogłam się tego spodziewać. Moja rodzicielka to pedagog szkoły, była przyjaciółką wszystkich nauczycieli i absolutnie zawsze dostawała to, czego chciała. – Ale nie rób tak więcej.

– Oczywiście i przepraszam – powiedziałam z udawaną skruchą. Nie lubiłam zgrywać grzecznej dziewczynki, ale naprawdę wolałam, żeby mama się nie dowiedziała.

Najwyraźniej udobruchana wychowawczyni zostawiła mnie w spokoju i wróciła do prowadzenia lekcji. Nie powiem, byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa, gdyż mogłam wrócić do moich planów związanych z Mateuszem. A dokładniej z naszą rocznicą.

Chciałam, pod pretekstem naprawy roweru, zaciągnąć go na piknik. Siedzielibyśmy na kocu, rozmawiali, skradali sekretne pocałunki. Byłabym w moim małym raju. Tylko on i ja.

Telefon ciągle wibrował, ale nie odważyłam się zerknąć po raz kolejny. Zamiast tego szybowałam w marzeniach i wymyślałam. Co mi kupi? Naszyjnik. Szepnie czułe słówka? Tak. Przedstawi w końcu rodzicom? Niestety pewnie nie.

Z miłych rozmyślań wyrwał mnie głos nauczycielki.

– Następny fragment, ... może Rozalia. – Zaczęłam panikować. Jaki fragment? Gdzie byliśmy? Co czytaliśmy? Ale przede wszystkim, na jakiej ja byłam lekcji?

Pewnie wiele osób byłoby zdziwionych, ale ja naprawdę nie zwracałam uwagi na takie nieistotne drobiazgi. Bo po co? Skoro zawsze można to szybko rozwiązać. Na przykład ostatnia kwestia – wystarczyło, że spojrzałam na prowadzącą. Karmelowe włosy pozwijane w ruloniki i druciaste okulary. Polski. Niestety z pozostałymi pytaniami pozostawał mały problem. Byłam kompletnie nie w temacie. Trudno się zresztą dziwić – cały czas myślałam o pewnym przystojniaku na literę „M".

Z kłopotów wybawiła mnie moja koleżanka z ławki. Zawsze była perfekcyjnie przygotowana i chętnie się tym dzieliła, co wielokrotnie uratowało mi skórę. Dzisiejszy dzień nie był wyjątkiem. Przysunęła mi otwarty podręcznik z zaznaczonym akapitem, który miałam czytać.

– Dzięki – powiedziałam jej bezgłośnie. W odpowiedzi mrugnęła dwa razy, co oznaczało „nie ma za co, nie spieprz tego".

Nauczycielka wykonała ręką ponaglający gest. Przełknęłam głośno ślinę i zaczęłam historię.

Było to strasznie nudne, ale w skrócie chodziło o to, że dziewczyna była wielokrotnie poniżana i musiała sprzątać za darmo. Była wykorzystywana gorzej niż służąca.

Tragedia. Zresztą jak wszystkie książki. Kto to wymyślił?

Zawsze się zastanawiałam, po co trzeba to czytać? To zawsze było, jest i będzie zupełnie bezużyteczne – tylko strata czasu.

– Już wystarczy. – Przerwała mi opiekunka, akurat gdy doszłam do najciekawszego motywu – imprezy. Dokończyłam tylko ostatnie zdanie, szczęśliwa, że to już koniec moich męczarni.

– ... jeśli skończysz to wszystko, będziesz mogła iść z nami na bal.

– Zanim przejdziemy dalej przypomnij nam tylko, jak miała na imię główna bohaterka? – Zastanawiałam się o co chodziło. Brzmiało trochę, jakby chciała mnie przyłapać na niewiedzy. Pytanie tylko brzmiało, dlaczego? Wydawało mi się, że wyglądałam na skupioną. Wydawało...

Oczywiście nie znałam odpowiedzi. Na ogół starałam się nie zwracać uwagi na mało istotne rzeczy. Ten raz nie był wyjątkiem.

Na szczęście Laura znów była w pogotowiu. „Kopciuszek" szepnęła mi, ale przez szum wywołany przez klasę, zrozumiałam niedokładnie.

– Kapciuszek – powiedziałam szczęśliwa, że wybrnęłam z mojego „świetnego" przygotowania.

Kompletnie nie rozumiałam, dlaczego cała klasa zaczęła się śmiać.

– Kopciuszek, złotko – wydukała w końcu nauczycielka, wyjaśniając powód ogólnej wesołości.

Telefon znów zawibrował prosząco. Wiedziałam, że nie wytrzymam do przerwy. Postanowiłam sobie, że poczekam tylko, aż uwaga zostanie zwrócona na kogoś innego.

Messenger: 15 nieprzeczytanych od: Misiaczek

Powoli zaczęłam odblokowywać ekran, co chwilę sprawdzając, czy abym nie została przyuważona.

W momencie odpalania konwersacji, poczułam, jak ktoś wyszarpnął mi telefon z rąk. Podniosłam głowę. Moja nauczycielka.

– Oddawaj to! – natychmiast krzyknęłam, ale ona nie zwróciła na to najmniejszej uwagi.

– Zobaczmy. – Zaczęła czytać. – Misiaczek: Dziś nasza rocznica, księżniczko. Jak mogłaś zapomnieć? – Ej, wcale nie zapomniałam. To miała być niespodzianka. I wszystko zepsułeś... – Idziemy gdzieś? Nie daj się prosić. – Cała klasa znów się śmiała, a naliczyłam tylko cztery wiadomości. – Obraziłaś się? No weź. – Normalnie ją zabiję. – Misiaczek ustawił twój pseudonim jako Panna Obrażalska. Od Misiaczek: Roz, co z Tobą? - Osiem, czyli zostało jeszcze siedem. Niedobrze. Bardzo nie chciałam, żeby wiedzieli co było dalej. Jak ona śmiała naruszać moją prywatność?

Wpadłam w furię. Ona jest od nauczania, nie poniżania. Zupełnie nie miałam pomysłu, co robić. Z jednej strony chciałam, aby to się natychmiast skończyło, ale z drugiej wolałam unikać kłopotów.

– Myślałem, że mnie kochasz – kontynuowała czytanie.

To sprawiło, że szala się przesunęła na stronę przemocy. Byłam pod wpływem emocji i sama do końca nie wiedząc, co robiłam, spoliczkowałam wychowawczynię.

Rozległ się głośny plaśk i raptownie wszyscy zamilkli. Szok był tak duży, że bez problemu wyszarpnęłam telefon z jej rąk i wygasiłam ekran. Czułam ogromną ulgę, ale i przerażenie. Mogłam się spodziewać nieograniczonej ilości hejterów, tylko dla tego, że baba nie potrafiła się zachować. I dlatego, że tu wszyscy mnie znali...

Dopiero wtedy doszło do mnie, co przed chwilą zrobiłam. Chciałam przeprosić, załagodzić.

Tak naprawdę nie było mi przykro, miałam tylko zamiar jak zawsze ominąć kłopoty.

Niestety nie zdążyłam.

Zanim udało mi się choćby otworzyć usta, stałam już przed gabinetem dyrektora.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 21, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jak z Bajki ZAWIESZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz