Rozdział 1

19 3 9
                                    



Mój ostatni dzień. Może było by łatwiej gdybym nie oswajała się z tą myślą przez 16 lat mojego życia. Może gdyby stało to się szybko, nie wiedziała bym co się dzieje strach nie paraliżował by całego mojego ciała.

Ceremonia odbędzie się o jedenastej jedenaście. Może to dziwne ale zawsze czułam wstręt do liczby jeden. A godzina którą zapamiętam na długo składa się z samych jedynek. Musze wstać i zachowywać się jak zawsze. Jestem ciekawa czy moja mama czuła się tak samo w dniu 16 urodzin. Nie dowiem się tego. Może zanim dotrę na ceremonię odwiedzę jej grób? Tak. Zrobię to na pewno. Razem z babcią o ile się zgodzi. Schodzę na dół i już wiem, że ona przechodzi to co ja. Siedzi przy stole ze śniadaniem, można by powiedzieć jak zawsze. Ale coś w jej zachowaniu, tym jak układa spocone dłonie, jak patrzy na mnie a w jej oczach widać łzy, zdradza że dla niej to powrót do koszmaru który przeżyła będąc w moim wieku. Mam ochotę powiedzieć "dzień dobry" ale wiem, że i tak mi nie odpowie. Nie może. Ja za dokładnie 5 godzin 6 minut również nie będę mogła. Ta myśl napawa mnie jeszcze większym przerażeniem. Siadam. Jem. I biegnę wymiotować.

-Czy to jedzenie już nigdy nie będzie smakować tak samo?- myślę i ogarnia mnie smutek. Dziś stracę część siebie. Nagle za mną pojawia się moja babcia. Kładzie mi dłoń na ramieniu i patrzy mi w oczy. Nigdy nie mogłam nic przed nią ukryć. Mówiłam jej wszystko, bo w końcu komu mogła powtórzyć? Nawet jakby mogła, ja i tak bym mówiła. Coś we mnie pęka. Zaczynam płakać dokładnie w tej chwili kiedy moja głowa dotyka ramienia rodzicielki mojej matki. A ona stoi, i wcale nie jest zdziwiona moim nagłym wybuchem.

W jej ramionach szukałam zrozumienia, które znalazłam.

Czemu.Where stories live. Discover now