1

53 7 0
                                    

Dean otworzył oczy. Promienie słońca przebijające się przez rozwinięte rolety były oznaką nadchodzącego pięknego dnia.

Chłopak zerwał się z łóżka, nucąc pod nosem ''Born to be wild''. Ściągnął kołdrę ze swojego brata, leżącego na małej kanapie.

-Wstawaj Sammy, pora na śniadanie - w odpowiedzi niespodziewanie oberwał poduszką po głowie.

- Lepiej żeby było już gotowe, podane na stole i cieplutkie, bo jak nie...

- Bo jak nie to tym razem oberwę krzesłem?  - Dean parsknął śmiechem, skacząc dziko po pokoju, unikając lecących w jego stronę poduszek.

- Nie mogę obiecać, że nie - Sam rozłożył ręce i wzruszył ramionami. - A z tego co widzę powinieneś zacząć uciekać, bo stolik wydaje się nawet bardziej pusty niż zwykle

- Masz rację. Będę w kawiarni obok, nie zrobisz mi krzywdy przy ludziach - D wybiegł z motelowego pokoju, zostawiając otwarte drzwi

- A żebyś się nie zdziwił! - Sam wciągnął na nogi spodnie, wsunął buty i pobiegł za bratem. Nie minęła chwila, a już siedział obok Deana. - Wiesz, że jest tu sporo naprawdę fajnych krzeseł? Gdyby nie ta kelnerka, już dawno byś dostał.

- Oh Samuel? Już myślałem, że jesteś gejem! - chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu. Sam obdarował go wzrokiem pełnym politowania.

- To nie ja wzdycham nad tym całym....Jak mu tam? Bobby D-Dar...? Daren?

- Darin. Bobby Darin. Nie waż się go obrażać, rozumiesz? - Dean niemalże wsadził bratu palec w oko. - To jest klasyka. Najwidoczniej jesteś za młody, by zrozumieć - poprawił kurtkę i wyjrzał przez okno.

- No tak, przecież 4 lata to tyle samo, co 40 lat.

- Młody i w dodatku głupi...Poproszę tego specjalnego burgera. I placek jabłkowy - D mrugnął zalotnie do kelnerki.

Kobiety go uwielbiały. Niemal każda ulegała jego wielkim, zielonym oczom, wydatnym ustom i twarzy pokrytej piegami. Chłopiec idealny, ciężko takiemu odmówić.

- Ja poproszę sałatkę - Sam uśmiechnął się szeroko. Nie odbiegał urodą od swojego brata. Najwidoczniej geny zdały się łaskawe w przypadku tej rodziny. - Kiedyś się wykończysz tym...Ociekającym tłuszczem jedzeniem

- Przynajmniej umrę szczęśliwy. To jak, Sammy? Gdzie masz ochotę dziś pojechać, hmm?

Chłopcy od paru lat jeździli po Ameryce, zwiedzając najlepsze kluby nocne, najlepsze bary i najgorsze motele. Wszystko układało się idealnie i zgodnie z planem. Fałszywe karty kredytowe jeszcze nigdy ich nie zawiodły. Jeszcze.

- Jesteśmy dzień drogi od Wielkiego Kanionu, co ty na to?

- A ja na to, dobrze tato - Dean potarł dłonie na widok wędrującego w jego stronę burgera. - Smacznego, króliczku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~●~~~
Hej!
Bardzo krótki pierwszy rozdział- tym razem będzie ich więcej! Jeśli nie opuści mnie wena, powinny pojawiać się raz w tygodniu.
Oby się spodobało!
                                            Paulina





To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 05, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

lean on meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz