demon

872 84 7
                                    

Jeon Jungkook od zawsze potrzebował pomocy, której nikt nie potrafił mu dać. Chłopak od najmłodszych lat był inny, wyjątkowy. Rodzina, znajomi, a nawet bezdomni uważali go za dziwaka.

Na początku przeklinał swój dar. Nie chciał być taki ale z czasem stało się mu to obojętne. Jako małe dziecko nie mógł spać po nocach bo musiał pomagać im.

Jedyną odskocznią Jeona było malarstwo. Po każdej udzielonej pomocy robił ich portret. Taka była jego klątwa. Musiał mi pomagać, chciał zapomnieć o nich ale każdy portret był odciskany w jego pamięci. Tak jakby płótno było cięścią jego pamięci.

Nie raz pytał się boga czemu wybrałeś mnie? Jest miliony takich samych ludzi jak Jungkook ale bóg musiał wybrać jego. Czy płace za grzechy rodziców? Nie raz to pytanie chodziło mu po głowie. Tak samo jak myśl o rodzicach, których szczerze nienawidził.

Rodzice nie raz nieprzyznawali się do niego. Bo kto przyznałby się do osoby postrzeganej za chorą psychicznie? Nikt, a oni nie chcieli być wyjątkiem. Nie raz byli z Jeonem u różnych lekarzy, chcieli go wyleczyć. Tylko oni wiedzieli dlaczego taki jest i, że nic go nie wyleczy. To oni byli wszystkiemu winni i byli tego świadomi. Kiedy tylko Jeon uzyskał pełnoletność powiedzieli mu musisz się usamodzielnić.

-Najwyższy czas abyś zamieszkał sam. - powiedział wypranym z emocji głosem ojciec.
-Ojciec ma racje. Nawet już znaleźliśmy ci mieszkanie. - wtrąciła się matka chłopaka.
Jeon nic im nie odpowiedział tylko ruszył w stronę pokoju. Zatrzaskując za sobą drzwi poczuł czyjąś rękę na swoim ramieniu. To był jeden z nich. Brunet chyba mógł nazwać go przyjacielem bo ten był przy nim kiedy potrzebował kogoś przy swoim boku. Rzadko się to zdarzało bo Jungkook był silny psychicznie, przynajmniej kreował się na takiego. Popatrzył się na blondyna ze łzami w oczach. Nie chciał płakać, a jednak łzy same leciały z jego oczu. Demon tylko lekko kiwnął głową, a wszystkie rzeczy Jeona były spakowane. Po raz drugi kiwnął głową, a tym razem znaleźli się w całkiem inny pomieszczeniu. Bruneta nie obchociło to gdzie są, chciał zamknąć oczy i nigdy ich nie otworzyć. To było jego marzenie.

Jungkook otworzył oczy. Znów miał łzy w oczach. Brakowało mu blondyna. Każda myśl o tym kwadratowym uśmiechu i blond czuprynie sprawiała mu ból. Jego przyjaciel od tam tego dnia już więcej razy nie pojawił się obok Jeona i pewnie się nie pojawi.

Siedzieli na łóżku i patrzyli się w przestrzeń. Panowała cisza ale była ona przyjemna dla obu. Tę chwilę rozkoszy przerwał dźwięk wyważanych drzwi. Do pokoju weszli Asowie. Byli oni stróżami prawa między światem ludzi, a światem nieosądzonych. Podeszli do nich bliżej, a dwóch najwyższych złapało demona za ręce. Przed zdezorientowanym Jungkookiem stało ich jeszcze trzech. Najważniejszy z nich wystąpił trochę do przodu i wyciągnął zwój papieru z rękawa. Zwrócił się w stronę skazanego i zaczął czytać głębokim głosem oskarżenie.
-Kim Taehyung, za sprowadzenie człowieka do poziomu osądzonych, zostajesz pozbawiony tego co dla wszystkich pośmiertnych jest najważniejsze - skrzydeł. - tym razem zwrócił się do chłopca który spoglądał na Taehyunga. - Jeon Jungkook jako, że nie byłeś świadomy tego gdzie jesteś twoją karą będzie wykonanie wyroku oskarżonego.
Oby dwoje wytrzeszczyli oczy jak tylko się dało. Powiedzieć, że byli zdziwieni to za mało. Brunet był przerażony myślą, że będzie musiał zrobić krzywdę Taehyungowi. Nie chciał tego robić bo demon był dla niego wszystkim. Od zawsze oni byli jego rodziną.

Kolejne słone łzy splywały po jego policzkach. Przyjrzał się swojemu kolejnemu dziełu. Zaczął kręcić głową na boki. Obraz przypominał jego przyjaciela. Jego Taehyunga.

Demon | Vkook | OneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz