Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Wstając z łóżka kopnęłam pustą butelkę po winie. W kuchni zastałam miliony śmieci, brudnych naczyń, pustych opakowań po tabletkach. Odkąd zniknął Bum, tak właśnie wyglądał każdy mój poranek. A ja oczywiście zamiast cokolwiek z tym zrobić, opróżniałam zawartość kolejnej, nędznej butelki alkoholu. Czasami myślałam, że może lepiej byłoby umrzeć. Ale muszę żyć. Moje rozmyślenia przerwał mi telefon od mojej matki. Niechętnie go odebrałam. Po drugiej stronie usłyszałam jej głos. Jak zwykle jej ton był zatroskany. Nawet nie zapytała mnie o moje samopoczucie, tylko na mnie nawrzeszczała.
- Wyjdź wreszcie z tego domu! Wiem, że się tam kisisz i tylko chlejesz! Wyjdź z niego! Idź do szkoły! Przecież wiesz, ile mnie i ojca kosztują twoje studia! Płacę za twoje studia żebyś miała lepsze, dobre życie!
- W porządku mamo, przepraszam...Obiecuję, że już zacznę chodzić do szkoły. - Starałam się brzmieć jak najbardziej trzeźwo. Niestety, niezbyt mi wychodziło, ale mama nie nie usłyszała w moim głosie, że jestem już po kilku butelkach wina. Pożegnałam się z mamą i odłożyłam telefon. Włączyłam laptop, a moim oczom ukazała się strona wiadomości. W artykule napisane było o tym, że w moim mieście ponownie zaginęło wiele kobiet. Nie znaleziono też żadnych śladów ani podejrzanych. Wydawało mi się to dziwne, ale przecież to nie moja sprawa. Wyłączyłam laptop i skierowałam się do kuchni, aby sporządzić sobie posiłek. Otworzyłam lodówkę, lecz jedyne co w niej zastałam to stare mleko. Szybko je wyrzuciłam. Uznałam, że skoro nie mam jedzenia to przydałoby się iść do sklepu. Zorientowałam się, że czuć ode mnie alkohol, więc udałam się do łazienki. Jedynie w tym pomieszczeniu nie było żadnych butelek. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Siedząc w niej wlałam ciepłą, wręcz gorącą wodę i tak się relaksowałam. Zrobiłam pianę, którą później nasmarowałam całe moje ciało. Spłukałam ją, a wraz z nią spłynął zapach alkoholu. Wyszłam z wanny, wypuściłam wodę i się powycierałam. Odziałam się w czyste ubrania i wyszłam z łazienki. Ubrałam swoje stare tenisówki i opuściłam swoje mieszkanie, wcześniej je zamykając. Do sklepu miałam parę metrów, więc dojście tam zajęło mi mniej niż minutę. Gdy byłam już w sklepie i wybierałam produkty wpadł na mnie...Sangwoo. Dosłownie wpadł. Był wpatrzony w komórkę. Wywróciłam się i poczułam jego ciężar na sobie. Prawdę mówiąc, nie lubiłam go. Dlaczego? Bo Bum go kochał.
- Przepraszam! Nie zauważyłem cię. - Uśmiechnął się do mnie, wstał i podał mi rękę abym zrobiła to samo co on. Zignorowałam to i wstałam bez jego pomocy. Kontynuowałam zakupy zupełnie ignorując zaistniałą sytuację. Gdy miałam już wszystko czego potrzebowałam udałam się do kasy.
- Należy się 8009 wonów*. - Powiedziała ze sztucznym uśmiechem kasjerka. Cholera. Zabraknie mi. Ale to bardzo mała kwota...Może pozwoli mi donieść później? Warto zapytać.
- Przepraszam, ale zabraknie mi kilku wonów, czy mogłabym zaraz donieść? - Spytałam siląc się na jak najmilszy uśmiech.
- Nie. Proszę odłożyć jakiś produkt, bądź całkowicie zrezygnować z zakupów. Płaci się za wszystko. - Odpowiedziała wredna kasjerka. Popatrzyłam na sprzedawczynię z wyrzutem i odłożyłam na miejsce wodę mineralną. Zapłaciłam za wszystko na co wystarczyło mi pieniędzy i wyszłam ze sklepu. Zdenerwowałam się, ale byłam równocześnie bardzo zawstydzona tym, że zabrakło mi gotówki. Poszłam wolnym krokiem w kierunku swojego mieszkania. Gdy skręciłam w uliczkę prowadzącą do mojego domu zaczepili mnie jacyś mężczyźni.
- Hej mała, może pomóc ci nieść zakupy? Taki delikatny kwiatuszek nie może się przemęczać niosąc takie ciężkie torby. - Wymusiłam na sobie uśmiech.
- Poradzę sobie, ale dziękuję. Do widzenia. - Starałam się ich wyminąć, lecz jeden złapał mnie za ramię i pociągnął w swoim kierunku.
- Już uciekasz? Nie za szybko? Nie zdążyliśmy się pobawić...- Czułam jego oddech na swoim karku. Obrzydliwe bydło. Pomyślałam i zamachnęłam się swoją torbą uderzając jednego w jego szkaradną twarz. Wyrwałam się z uścisku kolejnego z natarczywych mężczyzn i uderzyłam go w krocze. Zaczęłam biec jak najszybciej, co chwilę odwracając się za siebie, aby wiedzieć, czy za mną biegną. Oczywiście tak było. Chcieli się zemścić, za to, że ich uderzyłam. Gdy tak biegłam z odwróconą głową, wpadłam na kogoś.
- Patrz jak cho...- Osoba nie dokończyła, ponieważ ujrzała moją czerwoną twarz. No cóż, zmęczyłam się biegiem. - Teraz to ty na mnie wpadasz! - Powiedział radośnie Sangwoo. - Czemu jesteś taka czerwona? Aż tak na ciebie działam? - Dodał z zadziornym uśmiechem.
- Nie, po prostu zmęczyłam się biegiem. Sam zobacz dlaczego. - Wskazałam palcem za siebie. Sangwoo zrobił zaskoczoną minę, a potem objął mnie ramieniem. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, po czym zrozumiałam dlaczego to zrobił. Mężczyźni zatrzymali się przed nami. Byli wręcz wystraszeni. Tylko jeden odważył się odezwać.
- W-witaj S-sangwoo...To t-twoja dziewczyna? - Zapytał drżącym głosem.
- Może, a co? - Odpowiedział mój ,,wybawca''. - Zrobiliście jej coś, że się o nią pytacie? - Zapytał podejrzliwym głosem.
- C-co? M-my? My nic nie zrobiliśmy! Przepraszam, musimy już iść! Chora ryba babci wujka leży w worku! D-do widzenia! - Uciekli jak najszybciej potrafili. Gdy nie było już ich widać Sangwoo zdjął rękę z mojego ramienia.
- Odprowadzić cię do domu? - Spytał mnie z lekkim uśmiechem.
- Jeśli by ci to nie przeszkadzało, to chętnie przystanę na tę propozycję. - Uśmiechnęłam się do mężczyzny i razem udaliśmy się w kierunku mojego domu. On oczywiście nie miał pojęcia gdzie mieszkam, dlatego ciągle trzymał się obok mnie. Czułam się jakbym to ja go odprowadzała, a nie na odwrót. Kiedy byliśmy już pod moim domem, Sangwoo spytał się o numer mojego telefonu. Nie specjalnie chciałam go mu podawać, ale pomógł mi więc wymieniliśmy się numerami. Pożegnaliśmy się i weszłam do domu.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
* 8009 wonów to ok. 28 złotych.
Przepraszam, że rozdziału nie było tak długo, lecz musiałem się uczyć do egzaminów. Wybaczcie.
CZYTASZ
My friend stalker |•| Sangwoo x Reader PORZUCONE
FanfictionJego uśmiech był dla mnie jak tlen. Kochałam go i dalej kocham. Niestety, on zakochany jest, a może był w jakimś mężczyźnie. Wiem, że nie mam u niego szans. Nawet nie wiem, czy dalej żyje, ale zrobię wszystko, żeby się tego dowiedzieć. Wiem, gdzie...