Pewnego ranka Andrzej bawił się kontaktem unieszczonym na dnie wanny, kiedy to usłyszał bardzo dziwny odgłos dobiegający z kuchni. Najpierw wyjrzał przez okno swojego bloku jednorodzinnego, po czym pognał w stronę kuchni. Widok był zaskakujący. Olbrzymia osa stała za oknem i z uśmiechem machała do niego, zachęcając, by ten ją wpuścił do domu. Chłopiec wiedział, że jak ją wpuści, może się to źle skończyć, ale mały Andrzejek wprost nie mógł się oprzeć. Niepewnie otworzył okno. Dopiero teraz było widać, jak dobrze była zbudowana. Andrzejek był zachwycony, przypominała mu Popka. Andrzej zawsze chciał się ożenić z Popkiem, ale teraz... Teraz nowy obiekt westchnień stał zaraz przed nim. Andrzejkowi serce biło coraz mocniej i mocniej... W końcu serce nie wyrobiło. Stanęło. Dzieciak upadł na podłogę. Osa się przestraszyła i też umarła.
KONIEC
