Prolog

24 3 1
                                    


Był to piękny,słoneczny dzień. Pojechałam z mamą do babci na wieś. Nie zapowiadało się zbyt ciekawie,aż do pewnego momentu...

Jak co miesiąc jeździmy w odwiedziny do babci. Droga z Warszawy na wieś jest bardzo długa. Trwa ponad 8 godzin. By zabić nudę oczywiście słucham muzyki,patrząc się w okno. Od czasu do czasu przymrużę oczy,by trochę się zregenerować. Co prawda lubię długie podróże,ale ta była wykańczająca. Co chwile jakieś zakręty,korki,dziurawe drogi... Czekałam tylko na to,by wyjść z samochodu. Postanowiłam, że pójdę na chwilę spać. Na szczęście jak już się obudziłam,byliśmy już na miejscu. Wysiadłam więc z pojazdu i poszłam przywitać się z babcią i oczywiście jej psem Maxem. Byłam tak głodna,że myślałam że mój żołądek zaraz mi wyskoczy. Na moje szczęście obiad leżał już gotowy na stole. Babcia Jagoda przygotowała dla nas rosół,a na drugie danie oczywiście kotlety schabowe,ziemniaki i jakaś surówka. Typowy niedzielny obiad. Po zjedzeniu posiłku postanowiłam, że wyjdę z Maxem na spacer. Szybko wzięłam smycz i założyłam buty na nogi. Max należy do psów ruchliwych przez co nie mogłam z nim wyjść tylko na 10 minut. Postanowiłam, że przejdziemy się na spacer do parku. Był to piękny,słoneczny dzień. Z daleka było widać jak kwiatki zaczynają kwitnąć na drzewach. Puściłam psa ze smyczy,a ja usiadłam na ławce. Po chwili jednak zauważyłam, że podchodzi do mnie pewien chłopak. Usiadł obok mnie i spytał :

-Jak masz na imię?

-Diana,a ty?

-Bardzo piękne imię- odparł. Ja nazywam się Leondre.

-Twoje imię też jest bardzo ładne - zawstydzona odpowiedziałam.

-Masz bardzo piękne oczy.Mógłbym się patrzeć na nie godzinami.

-Dziękuję.Niestety muszę już iść do domu.Późno się robi a stąd do mojego domu jest trochę daleko.

-Spokojnie,ja cię odprowadzę.Oczywiście jak pozwolisz.

- W sumie... Czemu by nie.

Poszłam zapiąć psa i wracaliśmy do domu. Okazało się, że mamy z Leondre wiele wspólnego. Oboje mieszkamy w Warszawie. Przyjechaliśmy tu na wieś do rodziny. Również nie mamy jednego z rodziców...

Doszliśmy na miejsce. Za bardzo nie cieszyłam się z tego powodu,ponieważ Leo bardzo mi się spodobał. Nie tylko z wyglądu,ale i z charakteru. Szczerze mówiąc podobało mi się w nim dosłownie wszystko. Był chłopakiem moich marzeń...

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę przed domem mojej babci. Podał mi swój numer oraz swój adres zamieszkania.

-Jak będziesz chciała i będziesz miała czas możemy spotkać się jutro.

-Pewnie! Y.. Znaczy zobaczę...- odpowiedziałam

-To w takim razie do jutra! Chyba..

-Do jutra!

Weszłam do środka. Dałam psu jeść,a sobie zrobiłam kolacje. W końcu byliśmy przecież ponad 5 godzin na dworze. Po zjedzonym posiłku poszłam na górę do swojego pokoju odpocząć i po podróży i po spacerze. Wzięłam moją torbę,wyjęłam z niej mój telefon i położyłam się na łóżku. Weszłam na facebooka i zobaczyłam, że mam jedną nową wiadomość. Z ciekawością patrzę kto do mnie napisał. Okazało się, że to Leo. Byłam tak szczęśliwa jak nigdy dotąd. Nic ani nikt nie jest w stanie opisać tego co czułam w tej chwili. Pisaliśmy ze sobą prawie całą noc. Rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim. Ustaliliśmy, że spotkamy się jutro o 16:00 w parku. Dosłownie w tym momencie byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Pożegnałam się mówiąc, że jestem już śpiąca,a jutro mam dość dużo do roboty. Wyłączyłam internet i odłożyłam telefon na moją szafkę nocną. Nie mogłam zasnąć. Cały czas o nim myślałam. Jednakże po paru godzinach rozmyślania zasnęłam. Nawet nie wiem kiedy zamknęłam oczy.

-------------

Dziękuję jeśli tu dotrwałeś :) To jest moja pierwsza książka,więc przepraszam za drobne błędny.

Następna część już za chwilę ^^ ♥

Some boy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz