Rozdział 43

2.8K 223 27
                                    

Nie chce mi się, straaasznie pisać tego "wstępu", ale wypada po tak długiej przerwie ;-;

A więc... Jeeej! Żyję! Mam się dobrze! Dobrych wyników i z matur i z gimnazjalnych życzę wszystkim, którzy pisali lub dopiero będą <3

Ej no... Nawet nie mam sensownego argumentu odnoście mojej przerwy: Bądźmy szczerzy leniwy tyłek dziobaka ze mnie >.< Przepraszam, postaram się nadrobić :')

No i -skoro to czytasz to: Oh Gad! Dziękuję, że istniejesz i wytrwałeś ze mną już ponad 45 części tego powieścio-opowiadania!

Jak zawsze: Miłego czytania i do zobaczenia za niedługo!! <3

---

Szmaragdowe oczy Calvi wpatrywały się w delikatną twarz Melisy. Królowa nie mogła się napatrzeć na damę dworu... Była tak inna, tak nieznana. Jej włosy nie były związane w ten typowy dla niej, niedbały kok, a w wysoki, smukły kucyk, który odsłaniał jej lekko zaostrzone uszy. Zamiast prostej, ciemnej sukni i delikatnych bucików Melisa miała na sobie tunikę, pobrudzone ziemią spodnie i wysokie przylegające buty. Na to wszystko zarzucony był wytaliowany, krótki płaszcz w odcieniu zgniłej zieleni. Na jej skórzanym, znoszonym pasie znajdowało się miejsce na dwa sztylety, które upuszczone przez nią, leżały teraz na podłodze lśniąc ostrzami w blasku gwiazd. Jej twarz i dłonie pełne były drobnych zadrapań i przetarć, a lekko rozchylone usta zdawały się być bardzo spękane od wiatru, zimna i złożonych obietnic.

-Melisa... -Szepnęła Calvia, czując, że jej ciało drętwieje z bólu.

Czarnowłosa wampirzyca ruszyła powoli do przodu, jej kroki były niepewne i niezgrabne, tak jakby obawiała się zbliżyć do królowej. Gdy była już tak blisko Calvi, że słyszała jej bicie serca zawahała się.

Oczy królowej były... puste. Wampirzyca nawet nie patrzyła na Melisę, a wciąż wpatrywała się w przestrzeń za nią. Jej włosy były matowe, skóra chorobliwie blada, a usta poranione od ciągłego zagryzania warg w zamyśleniu. Melisa powoli uniosła dłoń. Bała się dotknąć osoby, która stała tak blisko niej, a którą przecież tak mocno kocha.

Jej opuszki palców dotknęły materiału sukni, w którą ubrana była Calvia. Obie wampirzyce poczuły jak przedziera się pewna, niewidzialna zasłona. Melisa wręcz rzuciła się na królową, zaciskając swe dłonie wokół jej ramion. Ciało Calvi było chorobliwie zimne, a Melisa dodatkowo przez ubranie wyczuwała jej wystające żebra. Cała postać królowej sprawiała wrażenie ciężko chorej, umierającej osoby.

Melisa nie wiedziała, w którym momencie zaczęła płakać, nie wiedziała, w którym momencie poczuła kościste dłonie wokół swoich ramion, nie wiedziała, w którym momencie zrozumiała, że czyjaś twarz chowa się w jej włosach. Nie wiedziała czy to ona drży, Calvia, czy obydwie nie potrafią zapanować nad swoimi stęsknionymi sercami.

-Meliso, co ty tu robisz? -Dama dworu usłyszała zachrypnięty szept w swoim uchu.

-Ja... -Melisa pociągnęła nosem i powoli uwolniła Calvie ze swoich objęć. -Przyszłam cię stąd zabrać. -Dopiero gdy wypowiedziała te słowa, zrozumiała jak głupio one brzmią.

Calvia nie odpowiedziała od razu, jej wyraz twarzy zmienił się diametrialnie. -Meliso, ja się stąd nigdzie nie ruszam.

Zapadła cisza, w ciągu której załzawione oczy Melisy próbowały dostrzec w postawie Calvi jakąkolwiek niespójność, czy kłamstwo. Wampirzyca wpatrywała się w twarz królowej tak intensywnie, jakby myślała, że zaraz dostrzeże napis "Tylko żartowałam" na tym niezwykle bladym czole. Nic takiego jednak się nie stało.

Śmiertelna KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz