One-shot

263 57 27
                                    



–Ale to pyszne! – krzyknął uszczęśliwiony i zabrał się za dalsze pałaszowanie jedzenia.

Na stole znajdowała się masa misek, miseczek, talerzy, talerzyków, półmisków... Niektóre zapełnione potrawami, a inne już puste. Ling nie próżnował. Wszyscy, którzy mieli okazję go poznać, doskonale wiedzieli jak wielki ma apetyt.

Lan Fan zerknęła na młodego Xingczyka w ciszy. W przeciwieństwie do niego, jadła powoli i o wiele mniej, co też było znaczące. Gdy on zabierał się za kolejną już porcję, ona nadal kontynuowała konsumpcję tej samej.

–Ah, jedzenie w Amestris jest naprawdę świetne – stwierdził po chwili, uśmiechając się i łapiąc za pełny brzuch.

–Oczywiście, Młody Panie – zgodziła się czarnowłosa, potwierdzająco kiwając głową.

–Szkoda, że Fu z nami nie je... Właściwie gdzie on jest? – jego usta ułożyły się w kształcie litery o, gdy spoglądał pytająco na swoją towarzyszkę.

–Na zewnątrz. Pilnuje okolicy. By nikt podejrzany się tu nie dostał.

–Ah, ah, rozumiem! To dobrze – Yao kiwnął głową, zdobiąc swoją twarz szerokim uśmiechem – Dobrze, że Ty mogłaś ze mną zostać.

–Ktoś musi być blisko Ciebie, Młody Panie, w razie gdyby jednak ktoś się tu dostał i zaatakował.

–Oj, Lan Fan... Zawsze się tak przykładasz do swojej pracy! To się ceni! Cieszę się, że Ty i Fu jesteście moimi ochroniarzami. Z Wami nie mam się co martwić.

Zamilkła, a jej policzki pokryły się delikatnym odcieniem różu. Żałowała, że nie miała na twarzy swojej maski, która mogłaby zasłonić owe wypieki.

–Dziękuję, Młody Panie...

–Znamy się już tak długo – syn cesarza spojrzał na sufit. Podparł się rękami o podłogę – Dziękuję, Lan Fan.

Te słowa tylko wzmocniły rumieńce na twarzy dziewczyny. Wpatrywała się w swojego towarzysza, czując się, jakby język odmawiał jej współpracy. Młodzieniec, nie słysząc odpowiedzi, spojrzał na nią. Dostrzegł rumieńce i przechylił głowę.

–Hm, już wiem... Byłabyś dobrą żoną!

Jeśli szukać by tu jakiegoś porównania, najtrafniejszym byłoby to, że policzki czarnowłosej odcieniem przypominały buraka. Zawstydził ją już do końca. Teraz naprawdę nie była w stanie się odezwać.

–J-ja...

–Powinnaś zostać moją żoną – powiedział, nim Lan Fan zdążyła w ogóle cokolwiek odpowiedzieć.

Otworzyła szerzej oczy i zaczęła gwałtownie kręcić głową.

–To... To nie przystoi...!

–Hmm? – mruknął, patrząc na nią.

Twarz dziewczyny wyrażała szok, a do tego dochodziły jeszcze rumieńce. Ling uśmiechnął się lekko i przysunął do niej. Odgarnął jej włosy z czoła.

–Nie martw się, Lan Fan. Gdy już zostanę cesarzem, to ja będę ustalał zasady – powiedział, a po chwili ją pocałował.

Pocałunek nie był długi, szczególnie namiętny, ale pełen szczerej sympatii. I tyle im starczało. Chłopak był wyjątkowo spokojny, w przeciwieństwie do swojej towarzyszki. Ta nie mogła się w ogóle ruszyć. 

Odsunął się po chwili i spojrzał na nią. Panowała cisza, która narastała i narastała. W końcu jednak ją przerwał.

–Wracajmy do jedzenia! – jakby nic się przed chwilą nie wydarzyło. Sięgnął po pełną miskę i zerknął z uśmiechem na Lan Fan – Dokładkę?

Nadal była w szoku, ale kiwnęła głową.

Choć zamiast drugiej porcji ryżu, wolałaby poczuć znowu książęce usta na swoich.

Smak ryżu || Fullmetal AlchemistOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz