Tak bardzo nie wiem co myśleć. Myślałeś, że jestem idiotą? Idiotą, który nie zobaczy tych kart u Ciebie w pokoju? Twoja mama pozwoliła mi zabrać coś co należało do Ciebie. A ja głupi nie zdawałem sobie sprawy, że coś takiego już mam.
Jungkook, jak mogłeś zostawić mnie samego..
Myślałem, że między nami coś jest, że te wszystkie lata, gesty jakimi mnie obdarzyłeś, nocami, gdy leżałem obok Ciebie, a Ty jedynie mnie obejmowałeś mówiący, że wszystko będzie dobrze.. Słyszysz? Słyszysz mnie ?!
Mój płacz, a bardziej ryk.. Tak bardzo chcę Cię teraz przytulić, pocałować, powiedzieć jak wiele dla mnie znaczysz, jakoś Ci to udowodnić.
Gdy tak przy tobie leżałem, powiedziałeś słowa przez które teraz tak nie mogę przestać płakać..
Taehyungie, pamiętaj kochanie. Za żadną cenę, za nic w świecie nie pozwolę byś umarł, lub byś cierpiał choćbym sam miał oddać wszystko co mam.
Pamiętasz? Mówiłeś to z taką pewnością, jakbyś myślał o tym od dawna.
Co chciałeś tym osiągnąć? To, że gdy piszę ten list, gryze własne pięści i co chwilę zaciskam oczy z których wylatuje coraz więcej łez?
Jednocześnie Cię kocham i nienawidzę. Chciałbym jeszcze raz Cie zobaczyć choć przez krótką chwilę i pocałować tak jak wtedy gdy leżałem w szpitalu.
Musiałeś to robić? Musiałeś zostawać tym pierdolonym dawcą?!
Moim przeznaczeniem było umrzeć w tym przeklętym szpitalu, a Twoim zadaniem było być przy mnie do końca.
Kookie, po części cieszę się, że najważniejsza część Ciebie, która kiedyś jak Ty to mówiłeś od zawsze należała do mnie teraz, na prawdę do mnie należy.
Będę o nie dbać tak, jak Ty dbałeś o mnie.
Kocham Cie, twój na zawsze, Taehyung.
Gdy Kim odłożył długopis, wstał z kartką w ręce i przyłożył mocno do miejsca gdzie kiedyś biło jego serce, a teraz bije serce jego ukochanego.
—Obiecuję, że spotkamy się za kilkanaście lat, kochanie.—Po tych słowach ubrał się w czarny płaszcz do kolan i wyszedł z domu mocno trzymając w dłoni kawałek papieru.
Mijał ludzi, domy, ulice, zwierzęta, samochody, aż wkońcu dotarł do celu swojej podróży.
Drzewa do okoła cmentarza nie przepuszczały ani grama światła przez co miejsce wyglądalo dość mroczne.
Zgrabnie wymijał nagrobki oraz osoby przy nich stojące. Po drodze kupił znicz i ulubione kwiaty swojego ukochanego, lilie. Starszy zawsze kupował mu te kwiaty gdy miał zły humor.
Po chwili ustał przed pięknie ozdobionym grobem Jeon Jeongguka.
Złożył ręce i odmówił krótką modlitwę za starszego. Uśmiechnął się lekko i zapalił znicz. Obok znicza położył bukiet kwiatów.
—Mam coś dla Ciebie.—Położył list pod zniczem by nie zwiał go wiatr. Uśmiechnął się jeszcze raz i zamknął oczy.—Do zobaczenia, kochanie.—I odszedł. Nie zauważył jednak, że list zostaje podniesiony przez białą mgłę i znika.
Dziękuję za przeczytanie.