W Obozie Herosów w końcu zapanował spokój, jeśli spokojem można nazwać widmo nowych przepowiedni. Woda w zatoce mieniła się wszystkimi kolorami tęcza, truskawki rosły sobie w najlepsze, a Pan D sączył swoją coca-colę. W idealnej ciszy przeszkadzał jedynie podniecony głos Apolla.
- No, widzisz tato? Ja zawsze wszystko załatwię - powiedział Apollo, już w swojej boskiej formie i spojrzał na Rachel.
Udało mu się. Pokonał Triumwirat, odzyskał wyrocznie i dzięki niemu nikt nie zginął. No, prawie. Ale i tak po raz kolejny udowodnił ojcu jak bardzo boskim bogiem jest. I przy okazji też całemu światu.
- Świetnie się spisałeś Apollinie - powiedział Chejron, kładąc mu dłoń na ramieniu.
Dla Apollina było bardzo nienaturalnym to, że teraz dorównywał wzrostem centaurowi zważywszy na to, iż ostatnie miesiące spędził w ciele ludzkiego nastolatka, który był od niego dużo niższy. To znaczy od niego - Apollina. Dziwnie się czuł porównując siebie do siebie samego, ale taki już urok bycia bogiem.
- Chejron ma rację, świetnie Ci poszło. Choć dalej nie wierzę jak mogłeś mi nie powiedzieć o pozostałych wyroczniach - powiedziała ruda dziewczyna, teatralnie zakładając ręce na piersi.
- Oj, daj spokój. No dobrze, na mnie już pora. Teraz tylko trzeba mieć nadzieję, by w przeciągu najbliższego stulecia nie pojawiła się kolejna wielka przepowiednia - powiedział Apollo, zacierając dłonie.
- Ja też mam taką nadzieję. Skoro odzyskałam swoje dawne moce, to chyba muszę na nowo zająć się moją jaskinią. Dobrze Cię widzieć w twojej boskiej formie - mówiąc to Rachel zrobiła coś, czego Apollo się nie spodziewał, a mianowicie, przytuliła go.
Odchodząc pomachała do nich i gdy już miała zniknąć w swojej pieczarze zatrzymała się. Apollo dostrzegł coś niepokojącego. Spod jej stóp zaczął wydobywać się zielony dym. Odwróciła się, oczy mieniły się teraz na szmaragdowo. Otworzyła usta i wydobył się z nich głos nie pasujący do jej młodego ciała:
Gdy ocalić trzeba będzie tych co ocalić już nie można
Grupa herosów uznanych i dzieci nieznanych wyruszy
By wśród umarłych spokój zaprowadzić
Poświęcenie jednego dokonać się musi
By powstanie Pana Najniższego przytłumić
Apollo nie wierzył własnym uszom. Jeszcze sekundę temu planował najlepszą imprezę ostatniego wieku na Olimpie, a teraz usłyszał KOLEJNĄ wielką przepowiednie.
- Ojciec mnie zamorduje... - wymamrotał załamany bóg.
- Spokojnie, wiesz, że ta przepowiednia może się spełnić nawet za jakieś pięćdziesiąt lat - powiedział Chejron, choć jego głos nie brzmiał zbyt pocieszająco.
- Tak jak ta ostatnia? -odpowiedział pytaniem Apollo.
- Miejmy nadzieję, że nie...
YOU ARE READING
Złota krew || CROSSOVER YOI, SNK I PJ || ✏
FanfictionGdy ocalić trzeba będzie tych co ocalić już nie można Grupa herosów uznanych i dzieci nieznanych wyruszy By wśród umarłych spokój zaprowadzić Poświęcenie jednego dokonać się musi By powstanie Pana Najniższego przytłumić W opowiadaniu pojawiają się...