Let's start again

1.6K 229 219
                                    

Pokój wspólny Gryffindoru

Przez okno wpadało słońce. Czerwono-żółte barwy mieniły się bardziej niż zwykle. Był to typowy letni poranek, jednak dzisiaj trójka przyjaciół próbowała znaleźć odpowiedź na dręczące ich pytanie.

- W moich książkach niczego nie ma.- jęczała załamana Hermiona

- Może w dziale ksiąg zakazanych coś znajdziemy? - podsunął nieśmiale Harry

- Ale to jest nielegalne. Możemy mieć duże problemy.

Ron słysząc te słowa przewrócił oczami i zaśmiał się.

- Przecież nie musisz iść. Skoro Harry to wymyślił, na pewno będzie chciał się wybrać do biblioteki.

- Eeee...

- Przecież masz pelerynę niewidkę i mapę Huncwotów. Nikt cię nie zobaczy. - rudowłosy dalej próbował przekonać przyjaciela

- Niech będzie. Pójdę i poszukam.

Kilka godzin później. (Około pierwszej w nocy)

Kiedy wszyscy już zasnęli Potter cichutko, aby nikogo nie obudzić przemknął się przez pokój wspólny zabierając przy tym ze sobą pelerynę i mapę. Po drugiej stronie portretu przystanął, aby sprawdzić korytarze. Zobaczył, że nikogo nie ma w pobliżu, więc ruszył w stronę biblioteki. Zadowolony nie zauważył jednego ważnego szczegółu.

Kiedy był już blisko swojego celu poczuł spadającą z niego pelerynę. Wystraszony odwrócił się i ujrzał wpatrujące się w niego stalowe oczy.

- Kogo ja tu widzę? - zapytał posiadacz owych tęczówek

- Nie wiedziałem, że jesteś, aż tak ślepy Malfoy. Pozwól, że ci uświadomię. Jestem Harry Potter.

Ślizgon po usłyszeniu tych słów prychnął i odsunął się od czarnowłosego.

- A ja nie spodziewałem się, że na zwykłe pytanie można odpowiedzieć, aż tak niemiło. Widzisz, każdy z nas został dzisiaj czymś zaskoczony.

- Czego chcesz? - warknął Potter nie zwracając uwagi na słowa Ślizgona

- Wielu rzeczy, a jeśli pytasz o aktualne zachcianki to życzyłbym sobie, abyś przeniósł swój gryfoński tyłek, tam gdzie powinien się teraz znajdować.

- Będę stał tam gdzie mi się podoba.

- Doprawdy Potter? Myślałem, że nie chcesz, aby Gryffindor stracił przez ciebie punkty.

- Co ty się tak tym przyjmujesz?
Nie masz czego innego do roboty? Wydawało mi się, że powinieneś teraz gnić w Azkabanie tam gdzie twój kochany ojczulek.

Po tych słowach dotychczas spokojna twarz Dracona zmieniła się całkowicie. Teraz widać na niej wściekłość, ale w oczach można było ujrzeć również urazę mieszaną z rozczarowaniem.

- Odszczekaj to Potter. - warknął

- Ani mi się śni. Uważam, że mam całkowitą rację.

Ślizgon otworzył usta, aby coś odpowiedzieć, ale szybko zmienił zdanie i pociągnął drugiego chłopaka do najbliższej otwartej sali. Zamknął drzwi i odwrócił się do zdenerwowanego Pottera.

- Co ty wyczyniasz Malfoy? Po co mnie tu zaciągnąłeś?

- Bądź cicho. - szepnął Ślizgon

- Myślisz, że cię posłucham? Jesteś...

Nie dane było mu dokończyć. Malfoy słysząc jego słowa przewrócił oczami i wpił się w jego usta. Oszołomiony Potter zaczął oddawać pocałunek. Uznał, że nie miał innego wyboru. Po niecałej minucie usłyszeli głos przechodzącego obok nauczyciela.

- Halo! Jest tu kto?

Po tych słowach Draco odsunął się od Gryfona i poczekał, aż kroki osoby na korytarzu ucichną.

- Co to było, Malfoy? - zapytał zdziwiony chłopak

- Musiałem cię jakoś uciszyć.

- Nie było innego sposobu?

- Eee...uznałem, że ten był najmniej bolesny - po tych słowach jego najczęściej blade policzki nabrały czerwonej barwy.

- To co ty jeszcze chciałeś zrobić?

- Nie chcesz wiedzieć.

Potter spojrzał się na Ślizgona, pokręcił przecząco głową i lekko się uśmiechnął.

- Co w ogóle robiłeś tutaj tak późno w nocy? - zapytał

- Jestem prefektem. Zapomniałeś? To raczej ja powinienem ci zadać to pytanie.

- No tak. Chciałem czegoś poszukać w bibliotece, ale raczej już mi się nie uda.

- Dlaczego? Mogę ci pomóc.

Gryfon otworzył szeroko oczy nie wierząc słowom drugiego chłopaka.

- Ty chcesz mi pomóc? Coraz bardziej mnie zaskakujesz.

Draco nic nie odpowiedział. Jedynie uśmiechnął się pod nosem.

40 minut później. Przed drzwiami do biblioteki.

- Nie wiedziałem, że spędzenie z tobą czasu może być takie...

- Przyjemne? Miłe? Ciekawe? - Draco podsuwał kolejne słowa

- Coś w ten deseń. - powiedział Harry, po czym się roześmiał

- Odprowadzić cię?

- Jeśli chcesz.

Po tych słowach ruszyli w stronę wieży Gryffindoru. Kiedy byli już w pobliżu, Potter przystanął i po kilku sekundach powiedział:

- Malfoy.

- Tak?

- Dlaczego to zrobiłeś?

Draco nie odpowiadał przez chwilę, aż w końcu oznajmił:

- Tak po prostu.

Czarnowłosy spojrzał się na niego trochę zdziwiony.

- Tak po prostu uznałeś, że nie odbierzesz mi punktów? Jeszcze pamiętam jak bardzo chciałeś, żebym wyleciał ze szkoły. A teraz mi pomagasz.

- Życie zaskakuje, Potter.

Po tych słowach zapadła cisza.
Po kilku długich chwilach Harry coś szepnął.

- Co powiedziałeś? - zapytał Ślizgon

- Przepraszam.

- Za co? - na twarzy Dracona pojawiło się niezrozumienie

- Za to, co powiedziałem, jak zaczęliśmy rozmawiać. Za to o Azkabanie i twoim ojcu. Nie wiedziałem, że to cię tak bardzo zraniło.

- Nieszkodzi, P...Harry. Też powinienem ciebie przeprosić. Za te wszystkie pięć lat, przez które ci dokuczałem.

Harry słysząc te słowa uśmiechnął się i zapytał:

- Może zaczniemy od początku? Zapomnimy o tym wszystkim?

- Myślę, że to dobry pomysł. - blondyn wyciągnął rękę do Harry'ego i mówił dalej - Jestem Draco Malfoy. Może chciałbyś się ze mną zaprzyjaźnić?

Twarz Pottera rozjaśnił szeroki uśmiech i uścisnął rękę blondyna.

- Tak, chciałbym. Jestem Harry Potter i swoją drogą myślę, że dobrze całujesz.

Draco roześmiał się i korytarz wypełnił jego perlisty śmiech.

- Muszę już iść. Do zobaczenia. - powiedział chcąc już odejść.

Jednak ktoś mu przeszkodził.
Harry Potter zadowolony z obrotu spraw przytulił Dracona.
Szarooki odwzajemnił uścisk uśmiechając się szeroko.

leт'ѕ ѕтarт agaιn //drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz