Rozdział 1

15 0 3
                                    

Uwaga! Poniższy fragment zawiera treści przeznaczone dla dorosłych.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Miękki mech uginał się pod naciskiem drobnych stóp. W oparach mgły, biegła przed siebie kierowana strachem. Jej prześladowcy nie dawali jej spokoju. Zewsząd słychać było rżenie i stukot końskich kopyt.

Biegnij! Nie wolno ci się zatrzymać... Podpowiadał umysł, lecz zmęczone nogi odmawiały posłuszeństwa.

Jeszcze trochę, wytrzymaj... Szeptały stare sosny. Już prawie jesteś u celu. Za chwilę będziesz bezpieczna.

Zaledwie metry dzieliły ją od powalonego drzewa, wyznaczającego granicę między wsią a lasem umarłych i chociaż drżała na te myśl, matka zawsze powtarzała jej, że nie martwych, lecz żywych powinna się bać.

Już czuła smak wolności na ustach, kiedy drogę zastąpił jej jeździec, burząc resztki nadziei.

Zatrzymała się, zrobiła krok do tyłu i rozejrzała się wokół. Była otoczona.

— Spokojnie jagódko — powiedział mężczyzna oblizując wargi — masz coś, co mogłabyś mi dać.

Dziewczyna poczuła, że robi się jej niedobrze. Jeździec zszedł z konia i podszedł do niej. Wyciągnął rękę i złapał za jasny warkocz. Zacisnęła wargi, hamując wydobywający się z ust jęk. Nawijał złoty kłos wokół ręki, przysuwając ją do siebie.

— Taka piękna — powiedział wodząc palcem po jej dolnej wardze – i taka niedostępna. Żałuję, że nie mogę wziąć twojego dziewictwa w bardziej przyjemnych okolicznościach, ale przynajmniej teraz nikt nie będzie wątpił, że zawsze dostaje to, czego chce.

Złapał ją za ramię i brutalnie popchnął na ziemię, nakrywając własnym ciałem.

— Nie! — Krzyknęła bijąc go i kopiąc.

— Zamknij się! — Ryknął i uderzył ją w twarz. Poczuła, że policzek ją parzy, a z nosa cieknie stróżka krwi. Odwróciła twarz, pozwalając łzom spłynąć po policzku. On podciągnął jej spódnice i wsunąwszy się między jej uda, zaczął rozwiązywać pas swoich spodni.

Niech zdechnie... Niech kona w męczarniach. Błagała leśne duchy.

Nagle poczuła ostry ból. Coś twardego i dużego wnikało w jej ciało. Nie czuła żadnej przyjemności jedynie ból i upokorzenie. Poruszał się w niej brutalnie nie zważając na cichy szloch aż naglę zesztywniał. Poczuła, że rośnie w niej i nagle zalała ją fala gorąca. Krew mieszała się z nasieniem, kiedy wysuwał się z jej obolałego ciała.

— Na Boga... Chyba zabiorę cię ze sobą — powiedział schrypniętym głosem przyciskając rozpalone czoło do jej czoła.

Wyciągnął dłoń w stronę nabrzmiałego policzka i już prawie poczuł pod palcami aksamitną skórę, kiedy zamarł na twarzy. Z ust wypłynęła krew, a on bezwładnie opadł na dziewczynę.

Normalnie krzyknęłaby, ale jej zamroczony, zniszczony umysł pogrążał się w ciemności. W tej chwili myślała już tylko o jednym... O śmierci.

***

Płomienie rzucały figlarne cienie na pozłacaną złotem bransoletę. W ciemnym, urządzonym z przepychem pokoju, zwrócona twarzą do kominka stała młoda kobieta. Kaskady długich, kruczoczarnych włosy opadały ciężko na przetykany złotem i srebrem materiał jej sukni.

Nagle odwróciła się, słysząc odgłos otwieranych drzwi. Do środka wszedł postawny mężczyzna cały ubrany na czarno. Włosy miał jasne, przystrzyżone krótko. Twarz pokrywał rudozłoty zarost, ale to nie on przykuwał uwagę. Spojrzenie przyciągał błękitny krzyż przecinający twarz rycerza.

— Pani... — zaczął, klękając na jedno kolano — jakie są twoje rozkazy?

Dziewczyna odwróciła się i unosząc lekko podbródek, powiedziała:

— Zabić!




To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 20, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

WróbelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz