Cześć mam na imię Wiktoria.Od dwóch lat choruję na raka.Nie za fajnie prawda?Wciąż zadaje sobie pytanie ,,Dlaczego akurat ja ?".Jakoś sobie radziłam,ale od paru dnie nie mogę podnieść się z łóżka.Badania nie były za dobre,lekarze powiedzieli,że dają mi jeszcze około tydzień życia.Tak tydzień.Też nie mogłam w to uwierzyć.Postanowiłam opisać wam jak spędziłam ten tydzień..mój ostani tydzień...
1 dzień ;
Wstałam ,jest około 10 .Ała te ból głowy jest przeraźliwy.Ledwo co schodzę na dół ,słyszę donośne szlochanie mamy oraz zdenerwowany głos taty.Wchodze do salonu -milkną .Mama ociera łzy i nie daje niczego po sobie poznać.Tata też kryje swoje emocje.,,Wikuś dziś jedziemy na badania,zjedz i idz na gore sie przebrac."Poszlam do jadalni.Na sam widok jedzenia robi mi sie niedobrze.Blee.
Jesteśmy przed gabinetem.Nagle słyszę swoje nazwisko.Wchodze do sali.Siedzi tam moj ulubiony doktor,jest dosc smieszny.Wie jak mi poprawic humor.Nagle prosi mnie o wyjscie z sali.Rozmawia z rodzicami.Zza drzwi słyszę przerazliwy płacz mamy.Wychodzą z gabinetu nic nie mówiąc.Całą droge do domu przemilczeliśmy.W samochodzie było słuchać tylko rumor kół.Gdy dotarliśmy na miejsce zamknełam sie w swoim pokoju i poszlam spać.Pewnie zastanawia was ,jak się czuje.No a jak się może czuć dziewczyna ,która wie ,że zaraz umrze i nic z tym nie może zrobić? Beznadziejnie.
Dzisiaj przyszla moja najlepsza przyjaciółka ,opowiadała co tam w szkole ,jak wszyscy za mną tęsknią -w co wątpię.Miała łzy w oczach.Mówiła,żebym jej nie zostawiała,ale ja nic na to nie poradzę.Najwidoczniej tak być musiało.
Dzień 3;
Zwykły ponury dzień.Przypomniałam sobie,że kiedyś dostałam książkę ,,warto marzyc".Jest o dziewczynie,która spełnia swoje marzenia,szkoda,ze moje juz sie nie spełnia..Rozmawiałam z rodzicami ,mówili jak bardzo bedą tęsknić i takie tam.Nic szczególnego sie nie dzialo w reszcie dnia.
Dzień 4:
Obudził mnie krzyk mojego 7 letniego kuzyna.Do pokoju odrazu przybiegła ciocia.Mały zaczą tłumaczyć co się stało ,,Mamo ,mamo !? Dlaczego Wiki jest łysa ? Przecież dziewczynki mają długie śliczne włosy".Ciocia wzieła Krzysia za ręke.Wyszla z pokoju mowiac ,,przepraszam za niego".No tak moje włosy ,tak bardzo za nimi tęsknię..
Pozniej przyszli też moi dziadkowie.Do pokoju wszedl dziadek i podarował mi swój medalik,który do tej pory nie pozwalał nikomu ruszać.Zawsze mówił,ze to rodzinna ,cenna pamiątka.Otworzyl moja reke mowiac ,,mam na dzieje ,ze bedzie Cie zawsze chronil moja droga wnusiu."Pocałował mnie w czoło i wyszedł.Pózniej zegnaly sie zemna babcia Hela i Zosia.
Dzień 5 :
Fatalnie , czuje jak umieram od środka.Zupełnie obce mi uczucie.Dziś przyszła moja cała klasa żegnąc się ,oraz on..Powiedział mi co zawsze chciałam uslyszec ,te 2 piękne słowa,co do mnie czuje.Ale jest juz zapozno.Najlepiej żeby o mnie zapomniał.Kontynułowałam czytanie książki ,jedna z najlepszych jakie czytałam.
Dzisiaj przyszla reszta rodziny Nienawidze pozegnan.
Dzien 6
Dziś również obudził mnie mój kuzyn tym razem nie krzycząc tylko lekko szturchajac.Nie dalo sie nie zauwazyc,ze na jego glowie nie ma juz tych pieknych blad wlosow,nic tam nie ma..Zlapal mnie za reke mowiac ,,pamietasz jak wszystko robilismy razem ? Mama mi wszystko wyjasnila.Zrobilem to zebys nie czula sie samotna.Przysięgam ze rozryczałam sie jak głupia na cały dom.
Dzien 7 ;
Czesc tu mama Wiktori.Znalazlam to .Zmarla dzis w nocy ,bardzo sie meczyla po czym zamknela swoje sliczne niebieskie oczka