Obóz Zbawienia

6.4K 487 2.1K
                                    

Siedziałem w jednej z pierwszych ławek w kościele i czułem się jak gówno, gdy ksiądz prawił kazanie na temat homoseksualizmu. Mogłem się tego spodziewać. Mogłem domyślić się, że moi rodzice pójdą do niego na rozmowę po przyłapaniu mnie na niewinnym pocałunku. Albo całkiem winnym. Winnym wszystkich namiętności, uniesień, motylów w brzuchu i innych uczuć, których dotychczas nie doznałem w swoim życiu. W mojej głowie nadal słyszałem ich krzyki i czułem na sobie spojrzenia pełne nienawiści. Nigdy nie doświadczyłem takiego piekła jakie doświadczałem przez ostatnie dni. Czułem, że ich zawodzę i karciłem siebie za wszystkie sprzeciwienia się Biblii. Wiedziałem, że Pismo Święte zakazuje homoseksualnych czynności, a ja dopuściłem się grzechu. Podczas spowiedzi również dostałem długie kazanie na temat mojego zachowania i musiałem przysiąc na Boga, że to nigdy więcej się nie powtórzy. Bóg jest największą Miłością i nie mogę ranić go fantazjami o innych mężczyznach lub obcowaniem z nimi. Żałowałem tego, co się stało i wiedziałem, że przede mną długa droga do odkupienia swoich win.

- Słuchaj, Louis. To bardzo ważne – szept mojej rodzicielki wyrwał mnie z zamyślenia.

Podniosłem głowę, która dotychczas była spuszczona ze wstydu. Spojrzałem na księdza, którego wzrok co jakiś czas spoczywał na mnie i mojej rodzinie, która uznawana była za najbardziej katolicką rodzinę w naszym małym mieście. Moja mama czynnie udzielała się w sprawach kościoła, a siostry chodziły na wszystkie możliwe kółka i brały udział w przedstawieniach. Czułem się jak czarna owca i wiedziałem, jak bardzo wszystkich zraniłem.

W myślach błagałem Boga, żeby wszystko wreszcie dobiegło końca i odliczałem minuty do zakończenia mszy. Po zakończonym nabożeństwie zmuszony byłem do pójścia zakrystii, gdzie czekał na nas ksiądz. Czułem się niezręcznie, bo wiedziałem, że wie o wszystkim.

- Myślę, że obóz zbawienia pomoże Louisowi – powiedział po chwili bezsensownej rozmowy o kazaniu.

Spojrzałem na mamę, pytając o czym on mówi, bo nie rozmawialiśmy o żadnym obozie.

- To obóz dla... - jakieś słowo nie chciało jej przejść przez usta, więc ksiądz ją wyręczył.

- Dla osób zagubionych, Louis. Dla takich jak ty. Modlitwy i czytanie Pisma Świętego pomoże ci wrócić na ścieżkę prawdy i życia bez grzechu.

- Ale ja nie potrzebuję obozu. Żałuję tego, co się stało i nigdy więcej tego nie powtórzę.

- Pojedziesz tam, Louis. Wyjeżdżasz jutro i nie ma żadnego sprzeciwu – mój ojciec przejął pałeczkę.

Próbowałem rozmawiać z nimi w drodze powrotnej, ale nikt nie chciał mnie słuchać. Moje młodsze siostry też chciały jechać na obóz, który kojarzył im się z dobrą zabawą z dala od rodziców, ale ja czułem, że to nie wygląda tak pięknie.

Wjeżdżając na teren ośrodka, czułem jak rośnie we mnie poczucie strachu, a serce wali jak oszalałe. Ogromny plac zajęty był przed duży budynek i Kościół niedaleko. Zieleń tętniła życiem przez maj, który właśnie mieliśmy. Mimo spokoju, jaki panował, ja czułem niepokój. Wewnętrznie czułem, że będę żałował przyjazdu tutaj i będę błagał rodziców o powrót.

- Wszystko będzie dobrze, Louis – ksiądz z naszej parafii, który mnie tutaj przywiózł, próbował podnieść mnie na duchu, jakby wyczuwał chęć mojej ucieczki. Spojrzałem na starszego, lekko otyłego mężczyznę z sympatycznym wyrazem twarzy. - Weź swoją walizkę.

Westchnąłem, zabierając swoje bagaże i idąc za nim do ośrodka. Czułem się jakbym wszedł do budynku fanatyków religijnych. Wszędzie wisiały krzyże i święte obrazy, a widok siostry zakonnej nie wróżył nic dobrego.

If my gay loved ones go to Hell, I'm going with ThemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz