Zabójcza perfekcja

59 9 0
                                    

Z dedykacją dla pewnej pani, która potrafi oczarować nie tylko swoimi zabójczymi zdolnościami.



Dźwięk srebrnych szpilek stukających o posadzkę roznosił się echem po wielkim hallu. Właścicielka długich szczupłych nóg, na których szpilki wyglądały nieziemsko seksownie, skręciła na lewo, wchodząc w zachodnie skrzydło hallu. Mała czarna przylegała do jej zgrabnego ciała, podkreślając idealną figurę. Dekolt odsłaniał odrobinę krągłych piersi, a długie blond włosy puszczone luźno na ramiona falowały w rytm stawianych kroków.

Ana zacisnęła nieco mocniej palce na niewielkiej srebrnej kopertówce. Czuła przyjemną adrenalinę, która już buzowała w jej żyłach. Jednak z wierzchu nie dawała nic po sobie poznać. Z wierzchu była spokojna. Jakby właśnie szła na spotkanie czy przyjęcie. Nie wykonać zlecenie.

Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem do swoich myśli. Wyglądała obłędnie. I w takim stanie najbardziej lubiła załatwiać swoje sprawy. Zresztą, czy ona kiedykolwiek wyglądała gorzej? Zawsze świetnie przygotowana do zadania. Można wręcz powiedzieć, że zabijała z gracją i wdziękiem anioła. Idealnie wyszkolona, śmiertelnie skuteczna.

Przemierzyła zachodnie skrzydło, żeby wreszcie zatrzymać się przed dużymi drewnianymi drzwiami. Przesunęła ostrożnie palcami po klamce, ale w końcu ją nacisnęła, wchodząc do środka. Znalazła się w obszernym gabinecie po brzegi wypełnionym książkami, które cisnęły się ledwo co mieszcząc się na regałach wysokich półek. Przy dużym mahoniowym biurku siedział starszy facet. Mógł dobiegać sześćdziesiątki. Uniósł wzrok na blondynkę i poprawił okulary.

- Pani Mullen? – zapytał, upewniając się.

- Panna – odpowiedziała mu zadziornie.

O tak, zmiana nazwiska to jedna z głównych zasad ukrywania swojej tożsamości.

Ana podeszła bliżej zgrabnie kręcąc biodrami. Uroda w takich przypadkach, jakim zdecydowanie był ten mężczyzna, była jej główną bronią. Czuła jego spojrzenie, niemalże pożerał jej sylwetkę wzrokiem. Typowy facet.

- Ma pan tyle książek. To takie... ekscytujące – zaszczebiotała.

Mężczyzna uśmiechnął się dumny z siebie.

- Większość z nich przeczytałem.

- Oh, niemożliwe! Jest pan taki mądry!

Udawanie głupiutkiej słodkiej blondyneczki było strzałem w dziesiątkę. Facet to łyknął bez popijania.

- Możliwe, panno Mullen.

- Jest pan taki niesamowity – stwierdziła, podchodząc jeszcze bliżej. Minęła biurko, żeby przysiąść na jego brzegu, tuż przy mężczyźnie. Oczywiście sukienka musiała się jeszcze bardziej podwinąć, odsłaniając smukłe seksowne uda.

- Nie zabrała pani... notatnika? – zapytał, przełykając ślinę.

- Oh, zdradzę panu mały sekret – odpowiedziała, pochylając się w jego stronę. Oczywiście wyeksponowała wtedy swój dekolt wiedząc, że to przyciągnie uwagę mężczyzny. Przysunęła się do jego ucha. – Nie będzie mi potrzebny – wyszeptała, wbijając w jego kark igłę i wstrzykując do żyły zawartość strzykawki. Facet nawet nie zanotował, kiedy Ana wyciągnęła ją ze swojej małej kopertówki. Precyzyjna iniekcja tuż pod włosami sprawi, że nikt nawet nie zauważy drobnego wkłucia. A przyczyna zgonu – zawał serca. Proste.

Odsunęła się, wyjmując igłę i chowając ją z powrotem do kopertówki. Siedziała jeszcze przez chwilę na biurku, ale już wyprostowana. Patrzyła jak mężczyzna złapał się za szyję. Widziała przerażenie w jego oczach, które już po chwili jednak zrobiły się matowe. Powoli opuścił głowę na klatkę piersiową. Ana uśmiechnęła się nieznacznie pod nosem.

- Śpij – szepnęła i zeszła z biurka. Całkiem swobodnym krokiem skierowała się do wyjścia z gabinetu. Na szczęście nie natknęła się na nikogo. Ruszyła więc w kierunku wyjścia z budynku. Kolejne zlecenie za nią. Ciche, z pewnością nigdy nie wykryte. Była świetna w swoim fachu i jak widać, miało tak pozostać.

Red HuntressOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz